Wszystko wskazuje na to, że Sergio Perez pożegna się z zespołem Red Bull po zakończeniu sezonu 2024. Niewiadomą pozostaje jedynie forma pożegnania, bo może być przyjazna lub siłowa. Jego miejsce powinien zająć Liam Lawson, a do F1 awansuje Isack Hadjar.
Wiarygodne zagraniczne media (Motorsport, ESPN, The Race) otwarcie mówią o tym, że Sergio Perez odejdzie z Red Bulla po zakończeniu sezonu 2024. Według pojawiających się plotek a także jednej z wypowiedzi Christiana Hornera, to od Meksykanina zależy forma pożegnania. Perez jeździ w Red Bull od 2021 roku, ma umowę do końca 2025 roku z opcją na sezon 2026. Nie da się go tak po prostu zwolnić. W poniedziałek po GP Abu Zabi na miejscu ma odbyć się spotkanie na szczycie w Red Bullu, gdy podejmą decyzję odnośnie składów obu zespołów na 2025 rok. Termin jest istotny, bo kolejnego dnia długo wyczekiwany test w aktualnym bolidzie Red Bulla będzie miał Yuki Tsunoda, ale widocznie nie czekają na to, aby sprawdzić jak mu pójdzie.
Decyzja należy do Sergio Pereza
Według plotek od Sergio Pereza zależy forma pożegnania. Fakt, że ma umowę na 2025 rok na pewno wiąże się z odszkodowaniem, które zespół będzie musiał mu wypłacić. Całkiem niedawno podobnie zrobił McLaren z Danielem Ricciardo. Red Bull straci także kilku sponsorów powiązanych z Perezem, ale moim zdaniem to nie są duże kwoty, chyba że płacą więcej nie wymagając w zamian reklam na bolidzie. Perez musi jednak sam zdecydować co dalej. Może zaakceptować warunki odejścia, a wtedy go ładnie pożegnają i zaproponują rolę kierowcy rezerwowego / ambasadora w 2025 roku. Podobną pozycję miał u nich niedawno Daniel Ricciardo. Jeśli Perez dobrowolnie nie odejdzie, to go po prostu zwolnią i nie będzie żadnego pożegnania i dalszych propozycji.
Ruchy personalne Red Bull są dla mnie niezrozumiałe od kilku lat
Szczerze mówiąc to ja nie potrafię zrozumieć ruchów personalnych w obu zespołach Red Bulla od kilku lat, poza Maxem Verstappenem, którego pozycja jest tam niepodważalna i podpisywanie z nim umowy ma sens. Dawniej w Red Bullu było więcej logiki. Problemy zaczęły się od 2019 roku, gdy odszedł Daniel Ricciardo i nie mieli dobrego następcy. Sergio Perez jest tutaj modelowym przykładem, trudno mi sobie wyobrazić, aby kierowca, który tak bardzo odstaje od zespołowego partnera utrzymałby się tyle lat w innym czołowym zespole. Polecam mój tekst z wakacji, gdzie pokazałem różnice czasowe między Verstappenem a zespołowymi partnerami. Perez jedynie w 2022 roku na jego tle prezentował się przyzwoicie. Mimo bardzo słabego sezonu 2023 dostał kontrakt na sezon 2024. W 2024 roku dalej przytrafiały mu się wpadki i bardzo odstawał od Verstappena, a 5 czerwca poinformowali, że Perez podpisał umowę na dwa kolejne lata (prawdopodobnie jest to pewny kontrakt na sezon 2025 z opcją na 2026). Dosłownie kilka dni po podpisaniu tej umowy rozpętała się niekończąca się seria plotek, ultimatów, zebrań zespołowych, decyzji, kandydatów do zastępstwa itd. Nie potrafię zrozumieć dlaczego podpisali z nim umowę na 2025 rok tak szybko. Każdy kto ogląda F1 kilka lat widział, że Perez za bardzo odstaje od Verstappena. W 2022 i 2023 roku, gdy Red Bull dominował to nie było to aż takim problemem, bo Perez tracąc dużo do Verstappena wciąż dojeżdżał na podium lub w jego okolicach. W 2024 roku, gdy stawka się wyrównała, to Perez bardzo często walczył tylko o małe punkty.
Fakt, że Red Bull w czerwcu podpisał umowę z Perezem znaczy, że byli z niego wtedy zadowoleni. Nikt tam nie myślał długoterminowo i nie przewidział, że zostaną dogonieni przez rywali. Wcześniej mieli okazję np. podpisać kontrakt z Fernando Alonso albo Carlosem Sainzem na 2025 roku, ale ich nie chcieli. Red Bull na własne życzenie przegrał tytuł mistrzowski wśród konstruktorów, będą dopiero trzeci w tym roku. Wszystko to wina decyzji o tym, aby dalej stawiać na Pereza. Przedłużenie z nim umowy na początku czerwca tego roku to była kompletnie niezrozumiała decyzja.
Jakie dalsze zmiany w obozie Red Bulla?
Daniel Ricciardo był szykowany na następcę Sergio Pereza, ale zawiódł i już go u nich nie ma. Teraz Red Bull wybiera między Yukim Tsunodą a Liamem Lawsonem. Jeśli wierzyć mediom, to postawią na Liama Lawsona, który ma na swoim koncie zaledwie 10 wyścigów w F1 i regularnie jest wolniejszy od Tsunody. To prawda, że może mieć (a nawet na pewno ma) większy potencjał gdy nabierze doświadczenia, ale czy w Red Bullu dostanie spokojny czas na naukę? Gasly i Albon trafili do Red Bulla bez doświadczenia i długo tam nie wytrzymali. W 2025 roku szykuje się równa walka trzech a może i czterech zespołów. Na partnerze Verstappena będzie ciążyła spora presja wyników od samego początku roku, a każda wpadka będzie mocno krytykowana.
Tsunoda nie jest w obozie Red Bulla aż tak wysoko ceniony. To głównie zawodnik Hondy, który prawdopodobnie po sezonie 2025 od nich odejdzie. Głównym problemem ma być zachowanie Tsunody, który jest szybki, ale również nerwowy i często nie owija w bawełnę w mediach i za kulisami. W Red Bullu partner Verstappena to kierowca numer dwa, który ma posłusznie wypełniać swoje zadania. Perez przez cztery lata może raz czy dwa bardziej o siebie zawalczył, poza tym się nie wychylał i robił co trzeba. Tsunoda byłby w stanie sprzeciwić się poleceniom zespołowym, albo otwarcie powiedzieć mediom gdyby był gorzej traktowany. Na to sobie nie mogą pozwolić. Lawson jest tutaj w teorii bezpieczniejszym wyborem, ale to nie jest typ grzecznego kierowcy. Spodziewam się, że on nie da się ustawić w roli numeru dwa, jeśli pojawią się szanse na dobre indywidualne wyniki. Lawson za to na pewno jest bardzo mocny psychicznie, co będzie ważne w 2025 roku.
Do Formuły 1 do ekipy RB (Racing Bulls) awansuje prawdopodobnie Isack Hadjar, który aktualnie walczy o mistrzostwo w Formule 2. To bardzo ciekawy kierowca, ale taki w stylu Tsunody, czyli przebojowy i nie bojący się o siebie walczyć. Red Bull podobno przestał się interesować Franco Colapinto. Wykupienie go z Williamsa jest bardzo drogie, a Argentyńczyk po świetnym debiucie zaczął jeździć gorzej i się rozbijać.
Spodziewam się powrotu Sergio Pereza w przyszłości
Moim zdaniem dla Sergio Pereza nie będzie to definitywna emerytura od Formuły 1. On ma 34 lata, więc ma przed sobą jeszcze nawet kilka lat kariery. Fakt, że podpisał umowę do sezonu 2026 oznacza, że nie planował jej szybko kończyć. Przez najbliższy rok będzie mógł spędzać dużo czasu z żoną i czwórką dzieci, później powrót jest bardzo możliwy. Jestem przekonany, że gdyby Red Bull w połowie tego roku stwierdził, że nie przedłużą z nim umowy, to Perez podpisałby kontrakt z innym zespołem. Ma za sobą mnóstwo kibiców i bardzo solidne wsparcie sponsorskie. Ostatnie lata w Red Bullu są słabe lub bardzo słabe, ale po zmianie otoczenia powinien odżyć, w końcu przez wiele lat przed Red Bullem jeździł w F1 na niezłym poziomie i tego nie zapomniał. Nie jest to materiał na mistrza świata, ani czołówkę F1, ale spokojnie w środku stawki sobie poradzi. Najprościej jest połączyć go z ekipą Cadillac, która zadebiutuje w 2026 roku i musi mieć w składzie doświadczonego zawodnika. Jak nie tam to mogą pojawić się inne opcje np. w Alpine.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: