Po historycznej klapie w 2015 roku, McLaren musi zaprezentować zdecydowaną poprawę, aby utrzymać się w czołówce F1. I musi to nastąpić już w 2016, nie mogą czekać na zmianę reguł technicznych w 2017 roku. Brak poprawy będzie skutkował trzęsieniem ziemi w zespole i firmie.
Ron Dennis po bardzo słabym sezonie 2013 w wykonaniu McLarena, za którą odpowiedzialna była fatalna w skutkach decyzja o przygotowaniu zupełnie nowego bolidu na 2013 rok, który był niekonkurencyjny. Przypominam, że pod koniec 2012 roku to McLaren miał najlepszy bolid, ale stwierdzili, że nie ma on już dużych możliwości rozwoju. Przygotowali nową konstrukcję, która była klapą, a Martin Whitmarsh nie zdecydował ostatecznie o powrocie do starego bolidu na początku sezonu 2013.
Kolejne dwa lata w zespole to okres zmian. Zatrudniono wielu nowych inżynierów na czołowe stanowiska, jest także nowy szef zespołu, powrócił Fernando Alonso, a Ron Dennis w większym stopniu zaangażował się w działalność zespołu. Sezon 2014 znowu był nieudawany. Zespół przygotował przeciętny bolid, a do tego Mercedes w maksymalnym stopniu ograniczał wsparcie, aby strzec swoich tajemnic przed Hondą. Mijający rok to już była kompletna katastrofa. Zaledwie dziewiąte miejsce w klasyfikacji generalnej i wielka strata do czołówki. Zespół od trzech lat nie wygrał wyścigu, ani kwalifikacji, zanotował w tym czasie zaledwie dwa miejsca na podium. Sezon 2016 musi być przełomem.
Końcówka sezonu 2015 w Abu Zabi była optymistyczna w wykonaniu McLarena. Przez cały rok rozwijali bolid i na Abu Zabi przygotowali kilka testowych rozwiązań, co dało częściowy efekt. Alonso prawie osiągnął najszybsze okrążenie w wyścigu. I to mimo faktu, że na tym okrążeniu osiągał o 20 km/h mniejsze prędkości od rywali na prostych. Udało mu się tego dokonać dzięki naładowaniu baterii i wykorzystaniu jej w pełni na jednym okrążeniu. To największa bolączka Hondy – niedostateczne odzyskiwanie energii i ładowanie baterii. Rywale z silnikami Mercedesa i Ferrari nie mają tego problemu. Co prawda Alonso miał opony super miękkie i resztkę paliwa. Ale Sebastian Vettel w Ferrari również miał takie opony w końcówce i był od Alonso tylko o 0,2 sekundy szybszy.
Bolid MP4-31 na 2016 rok będzie pierwszym, który w pełni przygotuje nowa ekipa inżynierów. Oni dołączali do zespołu, gdy prace nad konstrukcją na 2015 były już zaawansowane. Przez miniony sezon Peter Prodromou i spółka wprowadzili dużo zmian. Warto zauważyć, że bolid w końcówce roku zaczął mieć wyraźnie wyżej uniesiony tył – znak rozpoznawczy Red Bulla (poprzedniego pracodawcy Prodromou). Pierwsze zapowiedzi mówią o tym, że już na tym etapie przygotowań bolid na 2016 jest szybszy od tegorocznego, ale to jest wręcz obowiązek przy panującej w F1 konkurencji.
Honda
Honda zwiększa swój budżet na Formułę 1, a także zatrudnienie w swoich fabrykach w Sakurze i Milton Keynes. Otwarli się nawet na angaż zewnętrznych ekspertów. Nowy silnik na 2016 rok nie będzie rewolucją. Chcą utrzymać swoje dotychczasowe zalety (kompaktowe rozmiary, co pomaga w aerodynamice), a jednocześnie wyeliminować wady. Uważają, że da się to osiągnąć. Honda miała w 2015 kłopoty głównie z odzyskiwaniem energii poprzez MGU-K, jednostka spalinowa niewiele odstawała po ulepszeniach od najszybszych. Sama wymiana MGU-H nie wystarczy, a zmiany dotkną też wielu innych obszarów silnika, tak aby wszystko współgrało. Honda będzie mieć przed sobą jedno kluczowe wyzwanie: testy silnika na torze. Przed sezonem 2016 będzie zaledwie osiem dni testowych. Przy jeździe tylko jednym bolidem z nowym silnikiem, każda awaria storpeduje program testowy zarówno silnika i bolidu. A to bardzo utrudni odpowiednie przygotowanie do GP Australii. Liczba awarii w 2015 nie daje wielkich nadziei na bezproblemowe testy.
Ostatnio pojawiły się informacje, że Red Bull był skłonny zapłacić Hondzie za silniki na 2016 rok aż 35 mln euro. Umowę zablokował Ron Dennis. Red Bull został z silnikiem Renault za 30 mln euro, którego będzie używał pod marką Tag Heuer (szczegóły). Jeśli ta plotka jest prawdziwa, to Christian Horner i Helmut Marko musieli widzieć w Hondzie większy potencjał od Renault.
Fernando Alonso
Testy przedsezonowe będą bardzo ważne dla Fernando Alonso. Nie można wykluczyć sytuacji w której po nieudanych testach, Hiszpan zapowie że robi sobie roczny urlop. Taka sytuacja byłaby wizerunkową katastrofa dla zespołu. Dlatego bolidy musi być przygotowani na testy na torze pod Barceloną. I musi pokazać, że jest wyraźnie lepszy od poprzednika.
Zawirowania z właścicielami
Ron Dennis wciąż nie znalazł inwestora z którym uda mu się przejąć kontrolę nad McLaren Technology Group (spółka matka zespołu F1). Dennis ma 25% akcji, a chce mieć ich ponad 50%. Swoje akcje ma mu sprzedać Mansour Ojjeh – 25% oraz prawdopodobnie część ze swoich akcji sprzeda mu fundusz inwestycyjny Królestwa Bahrajnu Mumtalakat, który ma obecnie 50%. W ostatnich miesiącach pojawiały się plotki, jakoby Dennis miał termin w którym musi wykupić akcje, a jak tego nie zrobi to zostanie zwolniony z funkcji prezesa. To nie okazało się prawdą. Dennis potrzebuje prawdopodobnie nawet kilkaset milionów funtów aby wykupić dodatkowe udziały. Sam nie ma takich pieniędzy, dlatego szuka inwestora. Coraz częściej trafiam na informacje o inwestorach z Chin. Ale te historie pojawiają się od kilku miesięcy, a nic się w tej sprawie nie zmienia. Nowy inwestor byłby przełomem dla zespołu.
McLaren mimo kiepskich wyników na torze wciąż dysponuje wielkimi pieniędzmi. Rok 2014 zakończył ze stratą na koncie, ale wydatki były na jednym z najwyższych w F1 poziomów (szczegóły). W 2015 według wcześniejszych zapowiedzi mieli mieć jeszcze większy budżet. Co jest zasługą Hondy, która w dużym stopniu wspiera zespół: technicznie i finansowo.
Dobre wyniki w 2016 spowodują, że McLaren stanie się bardziej atrakcyjny dla sponsorów, a miejsca na bolidach pod logotypy sponsorów jest bardzo dużo. McLaren obecnie radzi sobie dzięki wsparciu Hondy. Ale patrząc długoterminowo, to muszą pozyskać nowych partnerów w miejsce tych, których stracili w ostatnim czasie.
Realne cele
McLaren i Honda muszą przyśpieszyć przez zimę bolid o minimum 2-2,5 sekundy. To jest naprawdę realny cel. Około 2,5 sekundy tracili do Mercedesa w końcówce 2015 roku. Mercedes przez zimę, jak i wszyscy rywale również się poprawi. Ale nie powinny być to duże zyski. Reguły techniczne praktycznie nie zmieniają się na 2016 rok, więc przy zwykłej ewolucji Mercedes może zyskać około 1 sekundy, nie liczę na więcej. Przed sezonem 2015 były zapowiedzi (w tym Pirelli) o poprawie o 3 sekundy na okrążeniu. A gdy porównamy czasy okrążeń to te różnice na wielu torach nie przekraczały jednej sekundy. Przed 2015 podniesiono wagę minimalną o 10 kg i wprowadzono zmiany w nosach bolidów, co utrudniło życie projektantom. Tym razem takich utrudnień nie ma, ale też bolidy są coraz szybsze i bardziej skomplikowane, co utrudnia poszukiwania kolejnych ułamków sekundy.
Biorąc pod uwagę duże różnice w stawce w sezonie 2015, McLaren powinien przy takiej poprawie rozpocząć sezon w czołowej dziesiątce. Co będzie dawało nadzieję na jeszcze lepsze wyniki w dalszej części sezonu. Jak będzie, to przekonamy się za trzy miesiące. Formuła 1 bardzo zyskałaby na powrocie McLarena i jego kierowców do czołówki.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: