Gene Haas powiedział, że początek sezonu 2020 będzie decydujący dla jego dalszego zaangażowania w Formułę 1. Jeżeli wyniki będą rozczarowujące, to może zrezygnować z finansowania zespołu F1.
W najnowszym wywiadzie udzielonym magazynowi Autosport (cały wywiad) Gene Haas jasno wypowiedział się o tym, że forma jego zespołu F1 na początku sezonu 2020 zadecyduje o jego dalszych planach. Zespół Haas F1 Team zadebiutował w Formule 1 w sezonie 2016, więc w tym roku wezmą udział w piątym sezonie. Ich umowa na starty (jak wszystkich innych stajni) wygasa 31 grudnia 2020 roku, a Gene Haas jeszcze nie podjął decyzji co zrobi. Liberty Media jest w trakcie finałowych negocjacji w sprawie nowych umów komercyjnych z zespołami, które będą obowiązywać od 2021 roku. Razem z nimi pojawi się nowy system sprawowania władzy oraz nowy sposób podziału pieniędzy (duże zespoły nie będą już tak uprzywilejowane jak teraz). Nowe umowy będą podpisywane prawdopodobnie na pięć lub dziesięć lat.
Gene Haas powiedział, że ze swoją decyzją czeka na początek sezonu. Jeżeli ponownie jego zespół będzie notował słabe wyniki, to kontynuacja programu F1 jest wątpliwa. Pierwsze pięć lat było testem. Po tym czasie planowali dokonać analizy korzyści i zadecydować co dalej. To pokrywa się ze słabymi wynikami w 2019 roku oraz negocjacjami nowej umowy na starty w F1. Haas jest zadowolony z tego jak udział w F1 wpłynął na jego biznes, bo zagwarantowało mu to bardzo dużą promocję. Z drugiej strony zmiany na 2021 oznaczają dla jego zespołu początkowo spore koszty. Dla zespołu uzależnionego od zakupów części z zewnątrz taka duża zmiana reguł to rewolucja, bo nie będą mogli początkowo kupować elementów w rocznej specyfikacji co zdarza im się aktualnie robić. Będą musieli zmienić cały sposób przygotowania do nowego sezonu.
Sposób funkcjonowania i pieniądze Haasa
Zespół Haas F1 Team funkcjonuje w unikalny sposób, bo kupuje maksymalną liczbę dozwolonych przez regulamin części, a za całe przygotowanie bolidu odpowiada Dallara. To pozwoliło im obniżyć koszty i być konkurencyjnym od samego debiutu. Trzy pierwsze sezony mimo różnego typu wpadek (można je wytłumaczyć w większości brakiem doświadczenia) trzeba uznać za udane. Wyniki momentami przekraczały oczekiwania, a Haas z miejsca stał się zespołem środka stawki mimo niskiego budżetu. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w 2019 roku. Zespół spadł na dziewiąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, a samochód miał wiele problemów.
Zespół Haas praktycznie nie ma sponsorów i jest utrzymywany z pieniędzy właściciela. Początkowo Gene Haas przeznaczał rocznie blisko 100 mln $, bo nie mógł liczyć na żadne premie z FOM. Później gdy premie się pojawiły, to jego wydatki spadły, ale wynoszą wciąż ponad 50 mln $ rocznie. Ogólny budżet zespołu również wzrósł w ostatnich latach. W 2019 roku uderzyło w niego wycofanie się Rich Energy, która to firma zobowiązała się do zapłaty za sponsoring tytularny 60 mln $ przez trzy lata. Zespół praktycznie nie ma sponsorów, więc jest uzależniony od pieniędzy właściciela.
Co się stanie jeśli Gene Haas powie stop?
Gdyby Gene Haas stwierdził, że wyniki w F1 go nie satysfakcjonują i nie ma to dla niego sensu, to na pewno nie zamknie zespołu. W grę będzie wchodziła sprzedaż nowemu właścicielowi. Wiemy, że wokół Formuły 1 kręcą się podmioty myślące o uruchomieniu własnych zespołów w najbliższych latach. Zawsze łatwiej jest pojawić się w F1 kupując istniejący zespół niż z zupełnie nowym. Dlatego inwestorzy stojący za Panthera Team Asia czy zespołem hiszpańskim powinni być zainteresowani takim zakupem. Idealnym kupcem były Dmitrij Mazepin, który dwa lata temu chciał przejąć zespół Force India, a jego syn jest bliski możliwości startów w F1. Ten rosyjski miliarder nie miałby problemów z utrzymaniem zespołu w którym jeździłby jego syn, ale nie wiadomo czy ta transakcja byłaby możliwa z uwagi na sankcje finansowe nałożone przez USA na Rosję.
Biorąc pod uwagę zmiany wprowadzane przez Liberty Media, rosnące przychody F1, nowy system podziału pieniędzy i limit budżetowy, to pojawi się więcej zainteresowanych podmiotów chcących mieć własne zespoły. W teorii te zmiany sprawią, że taki zespół nie będzie studnią bez dna, tylko będzie go można utrzymać za umiarkowane pieniądze, a w razie sukcesów nawet na nim zarabiać. Dlatego Gene Haas nie powinien mieć problemów ze znalezieniem dobrego kupca.
P.S. PKN Orlen prowadził zaawansowane rozmowy z zespołem Haas w sprawie dużej umowy na sponsoring tytularny oraz pozycję kierowcy rezerwowego dla Roberta Kubicy na sezon 2020. Umowa była praktycznie gotowa do podpisu, ale nie została zawarta, bo Haas nie był w stanie zagwarantować swoich startów w F1 w kolejnych sezonach. Orlen celował w umowę obejmującą kilka lat. Wtedy zwrócili się z głównymi rozmowami w stronę Alfy Romeo gdzie pojawiło się miejsce po Shellu. Rozmowy trwały również z Racing Point, ale to była opcja zapasowa, bo Orlen nie zyskałby tam dostatecznej obecności na samochodzie.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: