Pozostało siedem wyścigów do końca sezonu 2021 Formuły 1. Lewis Hamilton prowadzi z niewielką przewagą nad Maxem Verstappenem w klasyfikacji generalnej. Kto z nich jest faworytem, jak może zmieniać się układ sił i na kogo stawiam w tym pojedynku?
Po 15. wyścigach F1 w tym sezonie Hamilton ma tylko dwa punkty przewagi na Verstappenem. Wśród zespołów różnica jest większa, bo Mercedes ma 33 punkty przewagi nad Red Bullem. Gdybyśmy dokładnie przeanalizowali dotychczasowe weekendy pod kątem tego, który zespół dysponował na danym torze lepszym bolidem, to nieco więcej takich torów byłoby dla Red Bulla. Było kilka bardzo wyrównanych weekendów, gdzie szanse były 50/50, a kilka dla Mercedesa. Zarówno Hamilton jak i Verstappen roztrwonili kilka szans z powodu pecha / błędów / złych decyzji własnego zespołu. Więcej pecha miał Verstappen, którego problemy powodowały duże straty punktowe, stąd niewielka przewaga Hamiltona w punktacji.
Red Bull bardzo stawia na ten sezon, regularnie przywożą poprawki do samochodu, widać że dla nich zdobycie tytułu mistrzowskiego (wśród kierowców) to priorytet. Takie działanie niekorzystnie wpływa na przygotowania do sezonu 2022 z powodu obowiązujących limitów budżetowych. Mercedes poprawek w trakcie sezonu miał znacznie mniej, więc u nich podejście do tego i kolejnego sezonu jest bardziej zbilansowane. Dlatego to Red Bull bardziej chce i bardziej musi wygrać w 2021 roku, bo oni bardziej zaryzykowali i są większe szanse na to, że za rok o tytuł nie powalczą. Tytuł mistrzowski w 2021 roku zrekompensuje ewentualny słabszy kolejny sezon. Mercedes ma za sobą serię siedmiu kolejnych podwójnych mistrzostw i już nic nie musi, ale widać, że są bardzo zdeterminowani aby wygrać również w 2021 roku. Natomiast w samochodzie bardziej stawiają na dopracowywanie ustawień niż nowe części.
Mercedes bardzo liczył na wyścigi w Belgii, Włoszech i w Rosji. Tam mieli zbudować sobie przewagę, której broniliby pod koniec sezonu. To się nie do końca udało z kilku powodów i to może być decydująca kwestia tych mistrzostw. Wśród konstruktorów wygląda to z ich perspektywy dobrze, szczególnie że Bottas zwykle spisuje się lepiej niż Perez. Przewaga Hamiltona jest zbyt mała i on nie ma żadnego komfortu.
Podejście obu kierowców
Verstappen to kierowca bezkompromisowy, który atakuje jeśli widzi miejsce. Hamilton na początku sezonu w stykowych sytuacjach odpuszczał, aby nie doszło między nimi do większej kolizji. Od Silverstone zmienił nastawienie. Doszło wtedy między nimi do sporej kraksy, a powtórkę mieliśmy na Monzy. Hamilton jednak wciąż odpuszcza, co było widać na pierwszym okrążeniu na Monzy. Kolejne stykowe sytuacje między nimi są nie do uniknięcia. Jeżeli dojdzie do większej kolizji w której bardziej ucierpi jeden z nich, to będzie to decydujący moment sezonu. Sędziowie zwykle dają dość łagodne kary, a więc taka sytuacja może oznaczać kilkanaście punktów różnicy w jeden weekend.
Max Verstappen nigdy nie bił się o tytuł, więc nie wiemy czy wytrzyma to psychicznie jeśli np. mistrzostwa będą decydować się w ostatnim wyścigu. Jego podejście do wyścigów i charakter sugerują, że pod tym względem nie będzie problemów. Hamilton w takich sytuacjach był kilkukrotnie. Na początku kariery psychicznie nie wytrzymywał, ale potem zmienił podejście i w takich momentach nie zawodzi.
Siedem torów – które komu będą pasować?
Tor w Turcji, to bardzo szybki obiekt, gdzie ważne są prędkości maksymalne i tempo w szybkich zakrętach. Pod tym względem przypomina Silverstone. Zagadką będzie nawierzchnia, która ma być znacznie bardziej przyczepna niż rok temu, a Pirelli dodatkowo przywiezie bardziej miękkie opony. Moim zdaniem, to jest tor, gdzie oba zespoły mają porównywalne szanse, a kluczowe będzie szybkie dostosowanie się do nowej nawierzchni.
Tor w USA jest bardzo zróżnicowany, ale problemem będzie nawierzchnia. Podczas zawodów MotoGP widać, że jest bardzo nierówna. Zespoły będą musiały bardziej wysilić się w ustawieniu zawieszenia i prześwitu samochodu. Na papierze to jest to bardziej pod Red Bulla, ale Hamilton może wyrównać szanse, bo on tam zawsze jeździ dobrze.
Zawody w Meksyku i w Brazylii idą na konto Red Bulla, szczególnie Meksyk. Oba te tory są położone wysoko nad powierzchnią morza, a silnik Hondy lepiej sobie w takich warunkach radzi. Jeśli przez minione dwa lata Honda nie straciła tej przewagi, to mogą liczyć tam na bardzo dobre wyniki. Szczególnie w Meksyku Mercedes może cierpieć, bo dodatkowo ich aerodynamika na dużej wysokości, gdzie powietrze jest rzadsze sobie nie radziła. Red Bulla ma inną koncepcję, która się sprawdza.
Potem mamy dwa zupełnie nowe tory w Katarze i w Arabii Saudyjskiej. Katar może być torem z lekkim wskazaniem na Mercedesa, bo jest to obiekt bardzo wymagający dla opon. Gdy Pirelli przywozi opony C1, C2 i C3, to Mercedes radzi sobie najlepiej. W Arabii Saudyjskiej prace budowlane zakończą się w ostatniej chwili. To bardzo szybki tor, więc teoretycznie Mercedes powinien być zadowolony, ale przy tak późnym zakończeniu budowy możemy spodziewać się, że nawierzchnia będzie śliska i mało przyczepna. W takich sytuacjach Mercedes ma ogromne problemy. W czarnym scenariuszu mogą nawet nie być tam drugą siłą.
Finał sezonu będzie na mocno zmienionym torze w Abu Zabi. Nie będzie tam już dominacji wolnych zakrętów, a tor będzie mocno przyśpieszony z kilkoma przebudowanymi łukami. To będzie na pewno wyzwanie dla opon, a Pirelli nie zmieniło alokacji i przywożą najbardziej miękkie. Spodziewam się lekkiej przewagi Red Bulla.
Podsumowując, moim zdaniem są dwa tory zdecydowanie pod Red Bulla: Meksyk i Brazylia i jeden z lekkim wskazaniem: Abu Zabi. Dwa tory z szansami 50/50: Turcja i USA. Jeden tor z lekkim wskazaniem na Mercedesa: Katar. Zagadką jest Arabia Saudyjska. Red Bull ma bardziej uniwersalny samochód i to może przeważyć na ich stronę.
Problem Mercedesa z silnikiem
Odkąd Mercedes na torze Silverstone wprowadził oprogramowanie pozwalające na zwiększenie mocy silników, to pojawił się efekt uboczny w postaci awarii. Było ich już kilka, a niemal na 100% wszyscy kierowcy, również z zespołów klienckich, będą musieli brać czwarte komplety elementów. Hamilton miał już awarię swojego najstarszego silnika i zostały mu dwa do końca roku. Teoretycznie one wystarczą, ale z tygodnia na tydzień ryzyko awarii będzie rosło, a silniki będą nieznacznie traciły moc z powodu zużycia. Mercedes nie może ryzykować awarii, bo gdyby taka nastąpiła w wyścigu, to jest to koniec mistrzostw dla ich kierowcy (zero punktów i konieczność startu z końca stawki w kolejny weekend). Dlatego na 99% Hamilton weźmie czwarty silnik i w jeden z weekendów wystartuje z końca stawki. Teoretycznie powinien to zrobić w Turcji lub w USA, aby potem mieć kilka weekendów na korzystanie z nowego silnika. Mercedes może jednak podejść do tego bardziej taktycznie i wiedząc, że w Meksyku nie będą mieć dobrego wyścigu, wtedy wziąć nowe komponenty i poświęcić cały weekend.
Verstappen czwarty silnik już dostał i u niego problemów z dojechaniem do końca sezonu nie będzie, chyba że pojawi się nagła awaria. Tego jednak nie da się przewidzieć i może dotknąć każdego.
Podsumowanie
Moim zdaniem obecnie faworytem do mistrzowskiego tytułu jest Verstappen. Stawiam 60 do 40. Więcej torów powinno pasować Red Bullowi, a Hamiltona dodatkowo niemal na pewno czeka jeden start z końca stawki. Verstappen musi uniknąć wpadek i wtedy powinien zdobyć tytuł. Hamilton może być bezbłędny i wykorzystać w pełni potencjał, ale to nie wystarczy. On będzie potrzebował do sukcesu jakiejś wpadki ze strony Verstappena lub poprawy po stronie własnego bolidu. Bez tego nie uda mu się wygrać.
Największa zaleta tego sezonu, to wiele nieprzewidzianych sytuacji. Mieliśmy tory, gdzie dany zespół był murowanym faworytem, a potem z różnych powodów nie byli w stanie tego potwierdzić w wyścigu. Na pewno takie niespodzianki jeszcze w tym roku się pojawią. Ja osobiście liczę, że walka skończy się w ostatni weekend. Najgorsze co się może zdarzyć, to pech jednego z tych kierowców w więcej niż jeden weekend, bo wtedy strata punktowa zrobi się zbyt duża.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: