Możliwe, że na sezon 2017, a być może częściowo jeszcze rok wcześniej dojdzie do kilku zmian związanych z dostawcami silników. Kilka zespołów może zmienić dostawcę. Powody tych decyzji są złożone i jedna decyzja może spowodować efekt domina.
Red Bull i Renault są kluczem do sytuacji na rynku silników w Formule 1. Renault wdrożyło plan poprawy swojej jednostki napędowej, ale idzie to bardzo wolno. W prace zaangażowana jest również firma Ilmor, która kiedyś prowadziła program silnikowy Mercedesa w F1. Jednocylindrowy prototyp poprawionego silnika rozpoczął testy na hamowni w czerwcu. Te prace finansuje Red Bull. Efekty mają być widoczne dopiero na GP Rosji, gdy pojawi się mocno poprawiona jednostka napędowa. Taki termin został niedawno potwierdzony przez Christiana Hornera.
A w ubiegłym roku po wielkich problemach na starcie sezonu, przedstawiciele Renault zobowiązali się dostarczyć Red Bullowi silnik o określonych parametrach. Według pojawiających się plotek, niespełnienie tego zobowiązania umożliwi Red Bullowi zerwanie kontraktu z Renault już po tym sezonie (obecnie obowiązuje on do końca 2016 roku). Problem Red Bulla jest taki, że nie ma obecnie wolnego miejsca wśród klientów Mercedesa, ale to może się zmienić.
Kluczowa będzie decyzja koncernu Renault dotycząca przyszłości firmy w F1. Padało wiele terminów decyzji szefostwa. Obecne informacje są takie, że decyzja zostanie podjęta we wrześniu. Mają kilka możliwości, w tym wycofanie się z Formuły 1. Ale najbardziej prawdopodobna opcja to zakup Lotusa. Renault przekształciłoby ten zespół ponownie w swoją stajnię fabryczną. Taka sytuacja spowodowałaby zerwanie umowy Lotusa z Mercedesem (obowiązującej do 2020 roku). A więc Mercedes miałby tylko dwóch klientów: Williams i Force India. Przedstawiciele zespołu spod srebrnej gwiazdy zawsze powtarzają, że mogą dostarczać swoje jednostki napędowe maksymalnie trzem zespołom klienckim. Tu pojawia się miejsce dla Red Bulla.
Plotki jakie pojawiły się w czasie weekendu z F1 na Węgrzech brzmią następująco: Red Bull będzie korzystać z silników Mercedesa, a Toro Rosso z silników Hondy. Mercedes nie ma nic przeciwko dostarczaniu swoich jednostek napędowych Red Bullowi. Dla zespołu z Milton Keynes to najlepsza opcja. Bo te silniki nie dość, że są bardzo wydajne i niezawodne, to Mercedes traktuje wszystkich swoich klientów jednakowo. W grę może tu wchodzić sprzedać silników pod inną marką, mówi się o Astonie Martinie.
Toro Rosso w takiej sytuacji musiałoby stać się klientem Hondy, bo nie ma już innych możliwości. Informacje z obozu Hondy są sprzeczne: raz mówią, że są gotowi dostarczać silniki innemu zespołowi, a raz że jeszcze nie. Pisałem niedawno o tym, że rozbudowują fabrykę w Wielkiej Brytanii i zatrudniają tam nowych pracowników (KLIK). To powinno wiązać się z otwarciem możliwości pozyskania zespołu klienckiego.
Mi wydaje się, że do zmiana przez Red Bulla dostawcy silników nie dojdzie do skutku przed sezonem 2016. Decyzja Renault ma się pojawić we wrześniu, a efekty obecnie testowanych poprawek dopiero w październiku. Będzie zbyt mało czasu, aby zmieniać dostawcę. W przyszłym roku regulamin techniczny będzie praktycznie niezmieniony. Nie ma sensu komplikować sobie sytuacji, gdy w 2017 zobaczymy bardzo zmienione bolidy. Red Bull nawet z silnikiem Mercedesa będzie miał małe szanse na tytuł w 2016. Lepiej postawić na wstrzelenie się w zmianę regulaminu, co udało się im już w 2009 roku.
Według Rogera Benoit ze szwajcarskiej gazety Blick (źródło) zespół Sauber zaczął rozglądać się za nowym dostawcą silników i wybór padł na Renault. Benoit zawsze ma dobre informacje dotyczące Saubera. W tym sezonie wyraźnie widać, że Ferrari stosuje hierarchię wśród swoich zespołów. Poprawki zainstalowane do jednostki napędowej używanej przez zespół fabryczny w Kanadzie, Sauber otrzyma wiele tygodni później. A jeszcze gorzej ma Manor, korzystający z ubiegłorocznej specyfikacji – zdecydowanie mniej wydajnej. W sezonie 2016 w F1 zadebiutuje zespół Haas F1 Team, który będzie bardzo blisko współpracował z Ferrari. Pisałem o tym TUTAJ. Skala współpracy będzie tak szeroka, że to ten zespół stanie się głównym klientem Ferrari. A to oznacza, że Sauber spadnie w tej hierarchii na trzecie miejsce. Sauber obecnie korzysta na tym, że ich kierowca testowym jest wychowanek Ferrari – Rafaelle Marciello. Dostają za to rabat. Za rok w zespole Haas na pewno pojawi się jeden kierowca związany z Ferrari, a być może nawet dwóch (Esteban Gutierrez i Jean Eric Vergne). Więc Sauber może być już Ferrari niepotrzebny do szkolenia swoich kierowców. Dla zespołu z Hinwil kluczowe są pieniądze. Podpiszą kontrakt z tym dostawcą, który da im najlepszą ofertę.
Możliwy układ w 2017 roku:
Silnik Mercedesa: Mercedes, Williams, Force India i Red Bull
Silnik Ferrari: Ferrari, Manor i Haas F1 Team
Silnik renault: Renault i Sauber
Silnik Hondy: McLaren i Toro Rosso
Nie zapominajmy o możliwym nowym zespole w Formule 1. FIA rozpoczęła już nabór. Ewentualne efekty zobaczymy w 2017 roku.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: