W przyszłym roku wygasa kontrakt Singapuru na organizację wyścigów F1. Jego przedłużenie jest niemal pewne, ale nie obejdzie się bez twardych negocjacji.
Przypominam, że GP Singapuru na torze Marina Bay Street Circuit pojawiło się w Formule 1 w 2008 roku na mocy pięcioletniej umowy. Kolejny pięcioletni kontrakt został podpisany na dzień przed ostatnim wyścigiem z poprzedniej umowy. Obecny kontrakt obowiązuje jeszcze na GP Singapuru 2017.
Singapur jest w gronie promotorów, które płacą największe pieniądze w ramach opłaty licencyjnej. Obecnie jest to suma prawdopodobnie przewyższająca nieco 60 milionów $. To wynik klauzul jakie Bernie Ecclestone umieszcza w umowach. Na ich mocy opłata rośnie co roku o 5 do 10%. Poza tym w Singapurze trzeba co roku przygotowywać tor, co rodzi bardzo duże koszty i utrudnienia dla mieszkańców. Przygotowywany jest również niezwykle szeroki wachlarz imprez towarzyszących, w tym koncerty największych gwiazd muzyki. Dlatego można śmiało założyć, że całościowe wydatki związane z organizacją tego wyścigu są najwyższe w sezonie. Część pieniędzy organizatorzy odzyskują ze sprzedaży biletów oraz od sponsora strategicznego. Ale i tak organizacja tego wyścigu przynosi co roku potężne straty. Ale chodzi mi o bezpośrednie wpływy i wydatki. Ten wyścig wpływa pośrednio pozytywnie na całą gospodarkę i turystykę. Kibice przyjeżdżający do miasta wydają swoje pieniądze w hotelach, restauracjach itd. Łączny wpływ tego wyścigu na gospodarkę kraju szacuje się na 150 milionów $.
Singapur wykorzystuje to Grand Prix do promocji swojego kraju i rozwoju turystyki. W zeszłym roku wpływy z turystyki wyniosły tam aż 22 miliardy dolarów. Singapur wpisał się na stałe w kalendarz F1. To jeden z najchętniej oglądanych wyścigów w telewizji w sezonie. W 2015 roku było to na całym świecie średnio 80,7 miliona widzów. Najlepsze wyścigi mają nieco ponad 90 milionów widzów. Wyścig jest również bardzo lubiany przez sponsorów. Formuła 1 posiada kilku partnerów, których reklamy widzimy na torach (m.in. Rolex, Pirelli, Fly Emirates). Zwykle jest to od czterech do sześciu różnych sponsorów na torze. W Singapurze w tym sezonie było widać aż ośmiu różnych sponsorów na bandach wokół toru. Co pokazuje, że poszczególni sponsorzy chcieli być obecni akurat w tym miejscu.
Tegoroczne GP Singapuru miało najniższą frekwencję w historii – Szczegóły.
Singapur już prowadził pierwsze rozmowy z Bernie’m Ecclestone’m, ale nie ustalono jeszcze żadnych konkretów (Źródło). Wypowiedzi organizatorów tego Grand Prix są jednak optymistyczne. Ale pojawia się kilka zmiennych, które wpłyną na negocjacje. Po pierwsze nowe władze F1 mogą mieć inną wizję na umowy z torami. Dlatego warto poczekać kilka miesięcy i dopiero, jak cała transakcja zostanie dopięta prowadzić prawdziwe rozmowy. Druga sprawa to status Singapuru w F1. A ten status jest najwyższy. To Grand Prix już jest nazywane perłą w koronie i porównywane do Monaco. Przypominam, że GP Monaco jako jedyne w kalendarzu jest traktowane na specjalnych prawach – nie płaci opłaty licencyjnej. Dlatego Singapur na pewno będzie chciał bardzo mocno obniżyć swoją opłatę. Obie strony straciłyby na nieprzedłużaniu umowy. Więc kompromis jest nieunikniony.
Nowe władze F1 prawdopodobnie będą dążyć do tego aby nieco zwiększyć kalendarz F1. Oraz jednocześnie zrobić z poszczególnych weekendów większe wydarzenia. Singapur jest wzorem jeśli chodzi dodatkowe atrakcje dla kibiców. I stał się wizytówką Formuły 1. Dlatego jestem spokojny o dalszą obecność tego Grand Prix w kalendarzu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: