W sezonie 2020 organizacja wyścigów F1 będzie przebiegać na specjalnych warunkach finansowych. Dzięki temu trzy europejskie tory poinformowały o przedłużeniu swoich kontraktów z Formułą 1 o jeden rok.
Wyścigi o GP Węgier na torze Hungaroring, o GP Belgii na torze Spa-Francorchamps oraz GP Włoch na torze Monza w ostatnich dniach poinformowały o przedłużeniu swoich umów z Formułą 1 o jeden sezon. To oznacza, że GP Węgier pozostanie w kalendarzu F1 do 2027, GP Belgii do 2022, a GP Włoch do 2025 roku. Każdy z tych torów podpisał dodatkowe porozumienie dotyczące organizacji tegorocznego wyścigu na specjalnych warunkach i dzięki temu niemal automatycznie ich kontrakty zostały przedłużone o rok. Od 2021 roku wrócą one do swojego standardowego brzemienia z opłatami licencyjnymi. Oczywiście jeżeli w 2021 roku wciąż nie będzie możliwa organizacja wyścigów z kompletem publiczności, to będą potrzebne kolejne negocjacje i specjalne umowy.
Pieniądze, które Formuła 1 otrzymuje od torów
Jak wspomniałem w moim omówieniu wyników finansowych Formuły 1 za 2019 roku (szczegóły), wpływy Liberty Media z tytułu opłat licencyjnych od torów wyniosły 30% ogółu przychodów. To oznacza, że F1 otrzymała z tego tytułu 607 mln $ od organizatorów 21 wyścigów w minionym roku. To oznacza, że średnia opłata za jeden wyścig wynosiła 28,9 mln $. Tutaj jednak trzeba zaznaczyć, że Monako nie płaci opłaty licencyjnej, a Brazylia dzięki jednej z ostatnich decyzji Berniego Ecclestone płaci symboliczną kwotę (a być może nawet nic). Dlatego faktyczna średnia opłata licencyjna zbliża się do 32 mln $. Tory europejskie płacą nieco ponad 20 mln $, a tory pozaeuropejskie 30, 40, a nawet ponad 50 mln $. Obecnie prawdopodobnie najwięcej płaci Abu Zabi – około 60 mln $, bo oni dodatkowo wykupili sobie organizację finału sezonu.
Formuła 1 musi w 2020 roku rozegrać minimum 15 wyścigów, aby wypełnić zobowiązania w stosunku do sponsorów i telewizji. Jeśli tak zrobią, to otrzymają z tych dwóch źródeł ponad miliard dolarów. To jest dla nich najważniejsza sprawa i zrobią wszystko, aby 15 wyścigów w sezonie 2020 się odbyło. Europejskie tory, które zostały już potwierdzone w kalendarzu na 2020 rok nie zapłacą swoich opłat licencyjnych. Samo Liberty Media dodatkowo będzie w jakimś stopniu finansować organizację tych wyścigów. Więc zamiast zarabiać ponad 20 mln $ za każdy z takich wyścigów, Liberty Media będzie musiało z własnej kieszeni wydać pojedyncze miliony. Poza opłatami licencyjnymi tracą także wpływy z Paddock Clubu, który rocznie generuje kilkadziesiąt milionów czystego zysku za cały sezon. Nie mają jednak wyboru.
Wiemy, że Liberty Media planuje kilka wyścigów poza Europą. Głównie jest mowa o takich krajach, które płacą bardzo dużo (Chiny, Bahrajn czy Abu Zabi), bo dzięki temu sytuacja budżetowa F1 będzie lepsza. Pojawił się także ciekawy przeciek, że LM w przypadku dwóch wyścigów na torze pozaeuropejskim oczekuje za drugi z nich 50% standardowej opłaty licencyjnej. Dlaczego w Europie w ogóle nie ma opłat licencyjnych, a poza Europą będą nawet w przypadku wyścigów bez kibiców? Przyczyny są dwie. Po pierwsze organizatorzy tamtych wyścigów zwykle mają bezpośrednie dopłaty od rządów, które stać na taki wydatek bez względu na sytuację. Po drugie dla F1 sam transport na miejsce, a następnie powrót są bardzo kosztowne, więc musi im się to opłacać. Kilka torów, które funkcjonują na zasadach rynkowych już z tegorocznego kalendarza oficjalnie odpadło lub jest to kwestia czasu. W grze są te, które dysponują rządowymi dopłatami.
Nowe kontrakty Węgier, Belgii i Włoch
Sytuacja każdego toru jest inna, a Liberty Media porozumiewa się z nimi indywidualnie. To, że jest mowa o tym, że tory europejskie w tym roku nic nie płacą, nie musi być w pełni prawdą. W przypadku GP Węgier, szef toru powiedział, że opłata licencyjna w 2020 roku jest znacząco zredukowana. Nie powiedział, że jej nie ma, więc Węgry coś zapłacą. Z drugiej strony wiemy, że tor Silverstone oczekiwał że Liberty Media zapłaci im ekstra za wynajęcie toru. Tak się nie stanie, bo stanęło na tym, że Liberty Media wynajmie tor po stawkach rynkowych.
Ze słów Zsolta Gyulaya, który jest szefem toru Hungaroring wyłania się sposób działania Liberty Media. Jego tor miał otrzymać znaczącą obniżkę opłaty licencyjnej za tegoroczny wyścig. Tor bierze na siebie również koszty jego organizacji. W zamian otrzymali przedłużenie umowy o rok oraz wyraźne zmniejszenie corocznej podwyżki opłaty licencyjnej (zwykle jest to 5-10%). Oni więc w przypadku tegorocznego wyścigu wydadzą mniej niż zwykle, ale także przez brak kibiców nic na nim nie zarobią, ale dodatkowo ich wydatki w siedmiu kolejnych latach będą niższe. Ta nowa umowa jest więc bardzo opłacalna. GP Węgier to wyścig finansowany przez rząd. Jest to wyścig, który płaci Formule 1 najwięcej w Europie.
Vanessa Maes, dyrektor generalna Spa Grand Prix powiedziała, że tegoroczny wyścig zostanie zorganizowany poza obowiązującym kontraktem. Rząd Walonii, który co roku dopłacał brakujące pieniądze do opłaty licencyjnej tym razem nie wpłaci ani jednego euro. Liberty Media bierze na siebie koszty organizacji. W ten sposób umowa została automatycznie przedłużona o rok, do 2022 roku. Dwa kolejne wyścigi w 2021 i 2022 roku odbędą się na standardowych zasadach.
GP Włoch 2020 miało być pierwszym organizowanym na mocy nowego pięcioletniego kontraktu, obejmującego lata 2020-2024. Tor Monza podpisał jednak specjalny aneks do umowy z Liberty Media. Tegoroczny wyścig odbędzie się na specjalnych warunkach, a w zamian umowa zostanie przedłużona do 2025 roku. Nie znamy tutaj żadnych szczegółów, bo organizatorzy nie mówili publicznie (lub to przeoczyłem) o warunkach porozumienia z Liberty Media.
Dalsze ruchy Liberty Media
Jak wiemy F1 ogłosiła pierwszą część kalendarza na sezon 2020 w którym znalazło się sześć torów. Trzy z nich pochwaliły się przedłużeniem umów o jeden sezon. Każdy z tych obiektów miał długoletnie umowy i był tym zainteresowany. Dwóm kolejnym torom, czyli Red Bull Ring i Barcelona-Katalonia umowy wygasały po tym roku. Więc tam takie porozumienie nie było proste. Oba chcą zostać w F1 na dłużej. Umowa Red Bull Ringu będzie połączona z pozostanie zespołów Red Bulla w stawce. Tor Barcelona-Katalonia utrzyma się w kalendarzu jeśli rząd Katalonii dalej będzie finansował opłatę licencyjną, a także jeśli w kalendarzu będzie miejsce. Silverstone ma nową, dłuższą umowę. Być może także przedłużą ją o rok, ale oni zawsze w stosunku do kontraktów z F1 zachowują się po swojemu.
Dla Liberty Media obecnie najważniejszą sprawą jest dogranie drugiej części kalendarza. Możliwych konfiguracji jest mnóstwo i to jest temat na osobny tekst.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: