GP Japonii 2015 przeszło do historii i mało kto za kilka miesięcy będzie wspominał ten wyścig. Wiele się w nim nie działo, zabrakło niespodzianek. Jedynie dwie lekko kontrowersyjne sytuacje podgrzały atmosferę.
Kierowcy Mercedesa zanotowali kolejny dublet. Hamilton bardzo dobrze zaatakował i dość agresywnym atakiem wyprzedził szybko Rosberga na starcie i już nikt inny ani na chwilę nie wyszedł w wyścigu na prowadzenie. Rosberg spadł na czwarte miejsce po wypchnięciu z optymalnej linii jazdy przez Hamiltona. Ale potem wyprzedził na torze Bottasa (bardzo efektownym manewrem), a następnie strategicznie wraz z zespołem ograli Ferrari i wyszedł przed Sebastiana Vettela. Plakat poniżej najlepiej podsumowuje tę sytuację.
Podsumowanie #JapaneseGP pic.twitter.com/fhfBuYkFvB
— Karol_CyrkF1 (@Karol_CyrkF1) wrzesień 27, 2015
Kierowcy Ferrari również osiągnęli maksimum. Vettel kolejny raz w sezonie zameldował się na podium, a Raikkonen finiszował na czwartym miejscu. Dwa najlepsze zespoły w tym sezonie zajęły cztery czołowe miejsca. Ferrari jednak traci do Mercedesa na tego typu torach, gdzie są szybkie zakręty i długie proste. Do końca sezonu wszystkie obiekty mają podobną charakterystykę. Gdy Mercedes nie będzie miał awarii, a kierowcy nie będą popełniali błędów, to będzie ciężko o coś więcej dla Scuderii.
Było trochę zmieszania na starcie na czym bardzo stracił Felipe Massa i Daniel Ricciardo, którzy po lekkim kontakcie i przebiciu opon mieli po wyścigu już w pierwszym zakręcie. Max Verstappen był w swoim żywiole kilkukrotnie dobrze wyprzedzając. I to tyle jeśli chodzi o ważne, sportowe wydarzenia.
Dwie historie, które dominują po wyścigu to: ignorowanie Mercedesa przez realizatora i frustracja Fernando Alonso. O sytuacji z Mercedesem pisałem już po kwalifikacjach (szczegóły) i mieliśmy powtórkę w wyścigu. To nie jest przypadek. Bernie Ecclestone na pewno chce coś na nich wymusić. Może silniki dla Red Bulla, albo zgodę na poluzowanie zasad rozwoju silników. Momentami ta sytuacja była żenująca, pokazywano mercedesy tylko w ostateczności. Za to oglądaliśmy kierowców ze środka stawki.
Druga kwestia to jawna frustracja Fernando Alonso, który nazwał silniki Hondy poziomem GP2 w komunikacji z zespołem. To oczywiście polityczna zagrywka Hiszpana. Nie zostały te słowa powiedziane przypadkiem akurat na Suzuce. Pozostaje pytanie, czy skończy się na tych słowach, a później Alonso wróci do swojego podejścia mówiącego, że ten sezon jest wielkim testem. Czy będzie kontynuował krytykę. W tym roku z silnikiem nie da się już nic zrobić. Jeśli Alonso się uspokoi, to nie będzie problemu. Gorzej, jak dalej będzie krytykował. Sam wybrał ten zespół, wiedział, że nie będzie od razu sukcesów. A robienie na własnym podwórku w kolejnym zespole niepotrzebnych spięć to duży błąd.
Za to najbliższy tydzień / dwa tygodnie zapowiadają się bardzo emocjonująco. Powinna rozwiązać się sytuacja z Renault i Lotusem. Red Bull odbędzie naradę dotyczącą swojej dalszej sytuacji w F1. Mercedes może ogłosić umowę na dostarczania silników Manorowi. Gene Haas ogłosi swoich kierowców na 2016 rok. McLaren ma ogłosić nowego sponsora. Odbędzie się posiedzenie Światowej Rady Sportów Motorowych FIA, które na pewno zatwierdzi zmiany w regulaminach F1 na kolejne sezony, a także kalendarz na 2016 rok. To na pewno jeszcze nie wszystko.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: