Trzej producenci wprowadzili nowe jednostki napędowe w GP Kanady 2018. Wszyscy zastosowali w nich ulepszenia o różnej skali, co powinno wpłynąć na układ sił. Oto szczegóły.
Z mojego doświadczenia śledzenia informacji na temat wprowadzanych poprawek silników wiem, że pojawiające się w mediach liczby określające skalę tych poprawek są przesadzone. Gdyby tak zliczyć wszystkie wartości pojawiające się na przestrzeni ostatnich lat, to czołowe silniki miałyby pewnie grubo ponad 1 200 KM mocy. Dlatego zawsze do pojawiających się liczb trzeba podchodzić z dużym dystansem i najlepiej dzielić je sobie przez połowę, a wtedy będą bliżej realnym wartościom. W tej chwili Mercedes i Ferrari są bardzo blisko granicy 1 000 KM w trybie kwalifikacyjnym, a sprawność silników przekracza 50%, więc są to liczby niesamowite. Na tym poziomie rozwoju nie ma już dużego pola do poprawek.
W piątek przed treningami w Kanadzie nowe elementy jeszcze jednostek napędowych otrzymało dziesięciu kierowców, a łącznie zamontowano 32 nowe części. W Monaco poprawki dostali kierowcy Haasa i Saubera, więc w tej chwili tylko trzy zespoły korzystające z silników Mercedesa nie mają do dyspozycji drugich silników. Na bieżąco aktualizowana tabela z wykorzystaniem elementów silników znajduje się pod tym linkiem. Udało się tak dobrać poszczególne elementy we wszystkich przypadkach, że nikt nie przekroczył limitów, więc nie dostanie kar przesunięcia na starcie. Kilku kierowców jest jednak już na granicy. Można z całą pewnością stwierdzić, że większość stawki otrzyma w tym roku kary ze względu na nadprogramowe elementy jednostek napędowych, kluczem będzie przyjęcie ich na dobrym torze, gdzie da się wyprzedzać.
Silnik Mercedesa
Mercedes w ostatniej chwili wycofał się z wprowadzenia ulepszonych silników na GP Kanady. Były one już gotowe, ale pojawił się problem którego skala pokazuje jaka precyzja jest w Formule 1. Według Auto Motor und Sport Mercedes wycofał nowe silniki z Kanady, bo podczas montażu skrzyni korbowej zauważyli odchylenie jednego z elementów o 0,02 milimetra. Teraz mają dwa tygodnie aby znaleźć przyczynę tego odchylenia i przygotować zmienione części. We Francji nowe silniki muszą być już wprowadzone. Jeżeli nie uda się w dwa tygodnie przygotować odpowiednich modyfikacji projektu, to będą zmuszeni wprowadzić starą specyfikację. To byłby duży problem, szczególnie dla fabrycznego zespołu.
Wszyscy kierowcy korzystający z silników Mercedesa będą w Kanadzie korzystać w siódmy weekend z tych samych części. Teoretycznie silnik spalinowy, turbosprężarka oraz MGU-H mają wytrzymać siedem weekendów, więc granica nie została przekroczona. Kanada to jednak „tor silnikowy”, a poszczególne części zużywają się wraz z kolejnymi kilometrami. Dlatego kierowcy z tymi silnikami będą dysponować niższą mocą niż w Australii, gdy mieli nowe części. Zespoły zwykle robią tak, że wprowadzają nowe elementy i korzystają z nich w soboty i niedziele, a te najbardziej zużyte elementy są używane w piątki lub w cały weekend na torach gdzie silnik nie odgrywa istotnej roli. Zwiększa się także ryzyko awarii w Kanadzie. Jeśli jednak uda się przetrwać ten weekend, a poprawki pojawią się we Francji, to zespoły korzystające z silników Mercedesa będą na dobrej drodze nawet, aby zupełnie uniknąć kar w tym roku.
Silnik Ferrari
Kierowcy Saubera i Haasa dostali poprawione silniki w GP Monaco (Ferrari je w ten sposób sprawdziło). W Kanadzie otrzymali je również kierowcy fabrycznego zespołu, ale tylko Sebastian Vettel całość. Kimi Raikkonen dostał tylko część z nich, bo on musiał już w Hiszpanii otrzymać po niespodziewanej awarii nowe części, dlatego Ferrari chciało sobie zostawić jeszcze możliwość późniejszego wprowadzenia ulepszeń bez kar. Fakt, że tak postąpili sugeruje, że skala poprawek nie jest znacząca. Gdyby hipotetycznie Ferrari zyskało 15 KM, to Raikkonen powinien dostać te poprawki już teraz, a nie jeździć kilka kolejnych weekendów z gorszym silnikiem.
W przypadku Ferrari pojawiało się kilka liczb rozprowadzanych przez włoskie media, ale one systematycznie spadały im bliżej GP Kanady. Można założyć, że skala poprawek nie przekracza 10 KM, a bliżej jest im 5 KM. Na tym etapie rozwoju silników tego typu wzrost trzeba uznać za duży. Ferrari nie ma przecież takiego pola do poprawy, jak Honda czy Renault, więc oczekiwanie dodatkowych 20 KM to bardzo naiwne myślenie.
W przypadku Ferrari w ostatnich tygodniach pojawiało się kilka kontrowersji związanych z domniemanym wykorzystaniem szarych stref w regulaminie (szczegóły). Po interwencji FIA te teoretyczne możliwości zostały zablokowane. Nie wiemy do końca czy i ile Ferrari na tym zyskiwało. Jeśli były tam faktycznie zyski, to Ferrari musiało wykonać krok w tył. Dlatego poprawki z Kanady nie tyle dadzą im czysty zysk, a nadrobią straty związane z nowymi kontrolami FIA.
Silnik Renault
Wszyscy kierowcy korzystający z silników Renault otrzymali ulepszenia w Kanadzie. Udało się także uniknąć kar. Daniel Ricciardo korzysta z naprawionego MGU-K co pozwoli mu przejechać ten weekend bez kar. Widać jednak, że czterech kierowców korzystających z tych silników jest już na limicie części. Co najważniejsze w tym przypadku, to Renault nie wprowadziło w Kanadzie nowego MGU-K. Przypominam, że oni cały czas jeżdżą z tym elementem w specyfikacji z 2016 roku (jeśli były ulepszenia od tego czasu, to niewielkie). Szykowali nową specyfikację na 2017 rok, ale po serii awarii na testach wycofali się z niej. Na ten sezon także nie została ona wprowadzona. To bardzo dziwna sytuacja, że tyle czasu nie udaje im się tego wprowadzić.
Poprawki Renault dotyczyły silnika spalinowego, turbosprężarki oraz MGU-H. Ich skala nie jest znana. Adrian Newey przed weekendem mówił o zysku na poziomie 0,1 sekundy na okrążeniu. Jego słowa należy jednak brać z dystansem, bo powiedział wtedy także, że Ricciardo dostanie w Kanadzie kary, a jak widzimy, to ich nie ma. Nie należy nastawiać się tu na istotne poprawki, można szacować ich skalę na maksymalnie 10 KM.
Silnik Hondy
Honda wprowadziła w Kanadzie znaczące ulepszenia silnika spalinowego. Według informacji z Japonii pozostałe wprowadzone w Kanadzie elementy są w dotychczasowej specyfikacji, a modyfikacje dotknęły tylko silnika spalinowego. Wygląda na to, że są to wreszcie te rozwiązania o których w kontekście Hondy mówiło się już rok temu. Serwis sportiva.shueisha.co.jp sugeruje, że zysk z tych poprawek będzie w Kanadzie większy niż 0,5 sekundy na okrążeniu w trybie kwalifikacyjnym, czyli aż około 30 KM. W tym samym tekście ten serwis cytuje szefa Hondy Toyoharu Tanabe, który mówi, że pojawiające się w mediach liczby (27 i 40 KM) są przesadzone. Dlatego nie liczyłbym aż na takie wartości.
Wygląda jednak na to, że w Kanadzie pojawiły się ulepszenia silnika spalinowego, które Honda zapowiadała rok temu (pamiętacie słynne numerki silnika: 2,5 czy 3,8). Wtedy Honda pracowała nad własną wersją systemu Turbulent Jet Ignition, czyli wykorzystaniem komory wstępnej do spalania. Nie wprowadzili tego w zeszłym sezonie. Jeśli teraz udało im się w pełni wykorzystać tę technologię, to zysk faktycznie jest znaczący i wyżej wymienione liczby mogą być prawdziwe, pojawiają się także nowe pole do rozwoju w przyszłości.
Aktualizacja – prędkości z kwalifikacji
Dawno nie było tak małych różnic w prędkościach maksymalnych podczas kwalifikacji. Widać, że różnice w silnikach są coraz mniejsze. Wygląda, więc na to, że Honda z Renault coraz mniej tracą.
Prędkości maksymalne z kwalifikacji z punktu pomiaru prędkości maksymalnej. Dawno nie było tak małych różnic na przestrzeni całej stawki. #F1Pl #CanadianGP pic.twitter.com/BrhIicTCOe
— Karol z CyrkF1 (@Karol_CyrkF1) 9 czerwca 2018
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: