Sześciu producentów zgłosiło się do FIA i planuje przygotowywać silniki na sezon 2026. Z perspektywy Formuły 1 duża liczba producentów wcale nie oznacza samych korzyści, jest także kilka zagrożeń.
Sześciu potwierdzonych producentów silników dla F1 na 2026 rok
W minionym tygodniu FIA poinformowało o sześciu firmach, które dopełniły wszelkich formalności i zgłosiły się jako producenci silników dla Formuły 1 od 2026 roku. Na liście nie ma żadnych zaskoczeń, a FIA czekało z tym komunikatem, aż Ford potwierdzi swoje zaangażowanie w projekt Red Bulla. Jeśli medialne plotki są prawdziwe, to ostatnim producentem, który dopełnił wszystkich formalności było Ferrari. Włosi mieli zakulisowo negocjować jeszcze pewne zmiany regulaminowe / dodatkowe przywileje dla siebie. W ten sposób mamy sześciu producentów, którzy zobowiązali się do przygotowania silników na lata 2026 – 2030. FIA obecnie zakłada, że nowe regulacje silnikowe będą obowiązywać przez pięć lat, ale na 99,9% zostanie to wydłużone. Opracowanie nowych silników będzie kosztowne i będzie miało sens tylko wtedy, gdy regulacje będą stabilne dłuższy czas. Obecne silniki wprowadzono w 2014 roku i będą wykorzystywane przez dwanaście lat.
Sześć firm, które zgłosiły się do FIA
Alpine Racing
Audi
Ferrari S.p.A.
Honda Racing Corporation
Mercedes-AMG High Performance Powertrains Ltd.
Red Bull Ford
Nie można wykluczyć, że jakiś producent jeszcze się zgłosi, ale wtedy musiałby zadebiutować w 2027 roku lub jeszcze później. Nie wygląda to na realny scenariusz, bo taka firma byłaby w tyle za resztą producentów. Wszyscy pamiętają wejście Hondy do F1 rok po wprowadzeniu obecnych regulacji. To jest zbyt duże ryzyko. Nie ma także gwarancji, że cała szóstka faktycznie będzie w 2026 roku ze swoimi silnikami. Ktoś się może wycofać w trakcie prac projektowych z różnych powodów.
W F1 jest za mało zespołów dla sześciu producentów silników
Sześciu producentów silników przy dziesięciu zespołach F1, to bardzo duża liczba. Bardzo przydałoby się powiększenie stawki i oby ostatnie działania podjęte przez FIA przyniosły pozytywny skutek. W wersji idealnej, gdyby liczba zespołów uległa zwiększeniu do dwunastu, to wtedy taki układ miałby więcej sensu (sześciu producentów i dwanaście zespołów). Koszty opracowania nowego silnika są bardzo duże, mimo wprowadzenia limitu wydatków. Jeżeli producent będzie dostarczał silnik tylko jednemu zespołowi, to będzie w gorszej sytuacji finansowej niż taki, który będzie miał dwa lub trzy zespoły. W dużych koncernach często do głosu dochodzą księgowi i w momentach kryzysowych obcinane są wydatki, aby pomóc całej firmie. Na ten moment mamy w F1 dziesięć zespołów i tak powinien wyglądać układ od 2026 roku:
Mercedes – własny silnik
Ferrari – własny silnik
Alpine – własny silnik
Sauber – własny silnik od Audi
Red Bull – własny silnik od Red Bull Ford
AlphaTauri – własny silnik od Red Bull Ford
Haas – jest w ścisłej kooperacji z Ferrari, projektują bolid w fabryce w Maranello. Nic nie wskazuje na to, aby zmienili dostawcę.
Aston Martin –
Williams –
McLaren –
Toto Wolff kilka miesięcy temu mówił, że dla nich korzystniejsze z finansowego punktu widzenia byłoby dostarczanie silników do trzech, a nie czterech zespołów. Dlatego tutaj może dojść do zmiany i Aston Martin, McLaren lub Williams zmienią dostawcę. Audi początkowo planuje dostarczać tylko swojemu zespołowi, Red Bull Ford tylko dwóm swoim. Alpine / Renault jest zainteresowane zespołem klienckim i być może uda im się taki od 2026 roku pozyskać. Ferrari straci Saubera, więc również będzie mieć możliwość kooperacji z jakimś zespołem. Pozostaje jeszcze Honda, która planuje wejść do F1, ale nie ma zespołu. Honda musi szybko się z kimś dogadać, najpóźniej w tym roku, bo inaczej projektowanie przez nich silnika nie ma sensu. Aktualizacja 9.02.2023 r. Serwis The Race podał, że Honda prowadzi wstępne rozmowy z McLarenem w sprawie dostawy silników od 2026 roku. Honda prawdopodobnie kontaktuje się obecnie ze wszystkimi potencjalnymi zespołami.
Szczegóły na temat regulacji silnikowych planowanych na 2026 rok.
Układ sił w 2026 roku powinien się rozciągnąć
Regulacje silnikowe na 2026 rok są bardzo rygorystyczne, wprowadzono limity wydatków i różnego typu ograniczenia rozwoju i testowania. Wszystko ma na celu ograniczenie kosztów i wyrównanie układu sił. To mi jednak bardzo przypomina początek obecnych regulacji i system tokenów, który mocno ograniczał możliwości zmian w konstrukcjach silników. Miało to za zadanie ograniczenie kosztów. Jednak gdy okazało się, że silnik Mercedesa jest wyraźnie lepszy od rywali, a rok później, że Honda od wszystkich mocno odstaje, to system tokenów sprawił, że nie było perspektyw, że różnice w wydajności zostaną szybko zredukowane. W 2022 roku różnice w osiągach między silnikami czterech producentów były małe i to pozytywnie wpływa na rywalizację, bo każdy kto zrobi dobry bolid jest w grze o wysokie pozycje. Przy potencjalnie sześciu różnych silnikach w 2026 roku, możemy być pewni, że pojawią się większe różnice w ich wydajności. Wtedy niektóre zespoły będą z góry skazane na porażkę, a inne uzyskają trwałą przewagę. Dobrze wiemy, że duzi producenci samochodów wchodzą do F1, aby uzyskać pozytywny rozgłos, a jeśli nie ma dobrych wyników lub nie opłaca im się to finansowo, to potrafią podjąć nagłą decyzję o odejściu. Spektakularnych i zaskakujących decyzji dużych firm o wyjściu z F1 w samym XXI wieku mieliśmy kilka. Obecnie w F1 panuje optymizm, że będą dodatkowi producenci, globalne firmy itp. Wystarczy, że np. jeden z silników będzie odstawał negatywnie w 2026 roku, to obecność jego producenta będzie zagrożona.
Kandydatów do wejścia do Formuły 1 było (i jest) więcej
Porsche było największym zwolennikiem nowych regulacji silnikowych, aktywnie brali udział w pracach, prowadzą od dawna badania nad paliwami syntetycznymi. Nowe regulacje powstawały w pewnym stopniu zgodnie z ich życzeniem. Potem okazało się, że Porsche planowało po prostu wkupić się w program Red Bulla. Gdy tamten zespół odrzucił ich ofertę, to Porsche odpadło z wyścigu, bo nie mieli gotowej fabryki i zaplecza, aby samodzielnie taki silnik opracować. Oczywiście Porsche na to stać i mają odpowiednich pracowników do takiego projektu, ale w tym momencie rywale prowadzą zaawansowane prace, więc byliby grubo ponad rok w tyle za konkurencją.
Gdy kilka tygodni temu Michael Andretti ogłosił współpracę z należącą do General Motors marką Cadillac w swoim planowanym zespole F1, to został dosłownie wyśmiany przez aktualne zespoły F1, że Cadillac to byłaby tylko nalepka, a silniki zrobi ktoś inny (Renault lub Honda). Nie byłaby to żadna korzyść dla Formuły 1, tylko próba reklamy amerykańskiego producenta niskim kosztem. Na początku lutego Red Bull ogłosił umowę z Fordem, który w pewnym stopniu sfinansuje projekt budowy silnika i pojawi się w jego nazwie. Wsparcie techniczne od Forda będzie niewielkie. Tutaj świat F1 świętuje, że udało się pozyskać nowego producenta, a przecież Red Bull silniki już robi i tak naprawdę zmieni się tylko ich nazwa. Sytuacja niemal taka sama jak z Andrettim, ale tutaj jest to na rękę Liberty Media, to są zadowoleni.
Aktualizacja 9.02.2023 r.
Według La Gazetta dello Sport, Red Bull Ford Powertrains nie zostanie uznany przez FIA jako „nowy” producent silników. To oznacza, że Red Bull przegrał polityczny pojedynek. Status „nowego” producenta daje różne przywileje przy projektowaniu silników na 2026 roku. Jedynym prawdziwym „nowym” producentem zgłoszonym do FIA jest Audi, ta firma będzie miała większe możliwości rozwoju przed 2026 rokiem. Pozostałe firmy mają duże doświadczenie z obecnymi jednostkami napędowymi. Pięciu producentów było przeciwnych staraniom Red Bulla o status nowego producenta, a najmocniej walczyć miało Ferrari.
Przypominam dlaczego moim zdaniem regulacje silnikowe dla F1 na 2026 rok to spore rozczarowanie – Szczegóły.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: