Obaj kierowcy zespołu Sauber, Marcus Ericsson i Felipe Nasr poprzez swoich sponsorów zasilają budżet zespołu taką samą sumą pieniędzy. Ale to głównie sponsorzy Brazylijczyka są widoczni na bolidzie. Dlaczego tak jest?
Marcus Ericsson i Felipe Nasr dołączyli do zespołu Sauber w 2015 roku i pozostali w nim na bieżący sezon. Zawdzięczają miejsca w tym zespole swoim sponsorom. Sauber jest w tak trudnej sytuacji finansowej, że dla nich jest to kluczowy czynnik przy wyborze kierowców. Obaj płacą takie same pieniądze Sauberowi, około 20 milionów franków szwajcarskich rocznie. Kurs franka szwajcarskiego jest bardzo zbliżony do kursu dolara amerykańskiego. To są bardzo duże pieniądze i każdy sponsor, które je wykłada dostałby za nie wiele miejsca na bolidzie na logotypy.
Od 2015 roku bolidy Saubera mają nowe malowanie: niebiesko żółte, z dużym logotypem Banco do Brasil na sekcjach bocznych. Wszystko to jest związane z Felipe Nasrem – to jest jego główny sponsor. Widać, że przelewy z Brazylii mają swój skutek i ten bank zyskuje dzięki temu dużą reklamę.
Sytuacja z Marcusem Ericssonem wygląda już inaczej. Wchodząc na jego stronę internetową widzimy aż 10 partnerów: Care of Carl, Certina, Modo, SCOTT Sports, Rejmes, R-3, Bell, 360GFX, WebbPartner oraz Hello Sweden. A gdy przyjrzymy się bolidowi zespołu Sauber, to nie ma na nim żadnego z logotypów tych firm. Podobnie jest z jego kombinezonem. Na kasku widnieje tylko logotyp marki Modo. Czy to nie jest dziwne, że mimo posiadania tak licznego grona sponsorskiego, ich logotypy nie są w ogóle widoczne w F1?
Okazuje się, że ci wyżej wymienieni sponsorzy to tylko niewielkie wsparcie. Tak naprawdę kariera Ericssona w Formule 1 jest finansowana przez prywatną osobę ze Szwecji, która chce pozostać anonimowa. W tym kontekście natrafiłem na trzech potencjalnych kandydatów, których nazwiska padały w tym kontekście. Są to: Stefan Persson – główny właściciel marki odzieżowej H&M. Persson to jedna z najbogatszych osób świata, z majątkiem przekraczającym 20 miliardów dolarów. Drugi kandydat to członek rodziny Rausing, która jest właścicielem międzynarodowej firmy Tetra Pak (opakowania artykułów spożywczych) o wielomiliardowych rocznych obrotach. Lub Karl-Axel Granlund – prezes firmy Volito Aviation AB (zajmuje się sprzedażą samolotów). Dlatego nie ma reklam na bolidach żadnej z tych firm, bo sponsoring idzie bezpośrednio od osób prywatnych, a nie poprzez firmy.
Gdy pojawiły się plotki, że Sauber nie poleci na GP Chin w związku z problemami finansowymi (szczegóły). A także informacje o kolejnych opóźnieniach w wypłaceniu pensji pracownikom, to wcześniejsza wpłata ze strony sponsorów Ericssona uratowała sytuację. Szwedzki tabloid Expressen napisał, że były to pieniądze od H&M oraz Tetra Pak. Menedżer Ericssona zdementował informacje, że te dwie firmy są powiązane z Ericssonem. Ale nie zdementował związków z Perssonem, który również pojawił się w tym kontekście. Tabloid ten podał sumę 300 milionów koron, czyli 36 milionów dolarów. Czyżby tajemniczy sponsor postanowił zwiększyć swoje zaangażowanie w zespół? A może to zwykłe tabloidowe wyolbrzymienie faktów?
W 2014 roku, gdy Ericsson dołączył do zespołu Caterham, to wydawało się, że Karl-Axel Granlund jest jego sponsorem. Caterham należał wtedy do Tony’ego Fernandesa (właściciel linii lotniczych Air Asia), który w tym czasie robił interesy z firmą Granlunda. Ale wydaje się, że to jednak rodzina Rausing stoi za karierą Marcisa Ericssona.
Nie ważne, który z tych miliarderów wspiera karierę Marcusa Ericssona. Jeżeli tak bardzo nie chce się z tym afiszować, to jego wybór. Fakt jest za to taki, że przy tak dużym wsparciu finansowym wiele zespołów będzie zainteresowanych zatrudnieniem Szweda w swoim zespole. Jednocześnie taki zespół może sprzedawać powierzchnię reklamową na bolidach innym firmom. Minus jest taki, że przy uzależnieniu od jednego sponsora, to gdy ten się wycofa to cała kariera nagle się załamie – przykład Pastora Maldonado.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: