Wokół Pirelli jest ostatnio w F1 bardzo dużo negatywnych komentarzy. Część słusznych, część nie. Ale teraz Pirelli przesadziło i można nawet poważnie zastanawiać się czy w 2014 bolidy dalej będą miały opony tej włoskiej marki. A mianowicie w dniach 15-17 maja Pirelli zorganizowało sobie testy na torze w Barcelonie. Wykorzystując do tego tegoroczny bolid Mercedesa i obu etatowych kierowców! Przejechano 1000 km testowych. Testy te trwałyby krócej ale deszcz je trochę torpedował. 1000 km jest maksymalnym dystansem jaki można pokonać w czasie takich testów. A przecież testy w trakcie sezonu są zabronione. Nie licząc tych dla młodych kierowców i 4 dni jazd na prostej. Pirelli twierdzi, że ich umowa umożliwia zorganizowanie testów przy użyciu „reprezentatywnego” bolidu. Dokładnie takie same testy Pirelli miało 2 tygodnie wcześniej z Ferrari. Ale Ferrari użyło dwuletniego bolidu. Czyli takiego, który wykorzystuje się np na pokazach.
Problem jest taki, że oba te testy były zorganizowane w tajemnicy. Nikt nic nie wiedział. Pirelli miało 2 konferencje prasowe przed GP Monaco – słowem nie wspomnieli o tych testach. Mercedes po wyścigu w Barcelonie wiele zapowiadał, że pracują ciężko nad zrozumieniem opon – ale też ani słowa o testach. Nigdzie nie było też żadnych newsów na ten temat. Dopiero dzisiaj widzę, że wypłynęły jakieś zdjęcia. A przecież wystarczy, że jakiś zespół robi sobie testy na prostej i już tego samego dnia są informacje i zdjęcia. Ta tajemniczość jest wysoce podejrzana.
Ferrari testowało niby opony dla GP2 na tym swoim teście, a Mercedes przyszłoroczne. Pirelli twierdzi, że Mercedes nic na tym nie zyskał, bo opony były nieoznaczone i nie przekazali im żadnych danych. Ale przecież Mercedes nie testował cały czas takim samym samochodem. Sami też coś testowali. W Monaco mieli zmiany w zawieszeniu, które pewnie tam przetestowali. A kierowca od razu wyczuje czy jedzie na oponie miękkiej, czy twardej. Ale FIA wyraziła zgodę na takie testy. Mercedes twierdzi, że dostał taką propozycje od Pirelli, spytał się FIA, a ci się zgodzili. Więc pojechali. Red Bull też dostał taką propozycję, ale nie skorzystał.
Red Bull złożył protest po GP Monaco w tej sprawie, Ferrari się dołączyło. Teoretycznie Mercedes może dostać karę, nawet wykluczenie z MŚ. Ale nie łudźmy się. FIA o tym wiedziała i wyraziła zgodę. Nikt kary nie dostanie. Natomiast pozostają pytania: dlaczego to było organizowane w tajemnicy? Może Pirelli robiło już tak wcześniej?
Pirelli ma ten problem, ze testuje przy użyciu dwuletniego bolidu Renault. A tegoroczne samochody są zupełnie inne, szybsze, mają inną aerodynamikę. Przyszłoroczne samochody to będzie coś kompletnie innego. Nie wiem jak Pirelli chce przygotować opony dla tych samochodów. Takie są skutki ograniczenia testów w trakcie sezonu. Pirelli powinno zaprosić wszystkie zespoły na 1 dzień po GP Hiszpanii i nie byłoby żądnych kontrowersji.
Monaco nie jest reprezentatywnym torem. Zużycie opon jest tutaj bardzo małe. Ale było dzisiaj widać, że Mercedes nie miał żadnych problemów z oponami. Zobaczymy, jak będzie w Kanadzie, za 2 tygodnie. Bo dzisiaj radzili sobie z oponami znakomicie. Zupełnie jak inny samochód.
Sprawa jest rozwojowa i na pewno wiele się będzie o tym mówić w najbliższych dniach.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: