Wszystko wskazuje na to, że planowany na 2017 roku powrót tankowania w czasie wyścigów zostanie bardzo szybko porzucony. Ostateczna decyzja powinna być podjęta jeszcze podczas weekendu z F1 w Kanadzie. Aktualizacja: wszyscy szefowie zespołów są przeciwni powrotowi do tankowania.
Przypomnienie zmian jakie są planowane w Formule 1 od sezonu 2017 znajdziecie TUTAJ.
Gdy regulamin dopuszczał uzupełnianie paliwa w czasie wyścigów, to strategie tankowania determinowały przebieg rywalizacji. Było o wiele mniej manewrów wyprzedzania na torze (zdarzały się wyścigi z pojedynczymi manewrami). Kierowcy jeździli „swoje” wyścigi. A do wyprzedzeń bardzo często dochodziło głównie podczas wizyt w boksach. Teraz, gdy wszyscy startują z paliwem potrzebnym na cały wyścig kierowcy muszą wywalczyć swoje pozycje na torze.
Większość szefów zespołów jest przeciwnych powrotowi tankowania. Tak wynika ze słów m.in. Pata Symondsa z Williamsa. Paddy Lowe z Mercedesa uważa, że od czasu wprowadzenia zakazu tankowania wyścigi są ciekawsze, jest więcej wyprzedzeń i możliwych rozwiązań strategicznych. Christian Horner z Red Bulla uważa, że w czasie tankowania wyścigi były mało ciekawe, bo całą strategia opierała się na długości poszczególnych stintów. Liczba zwolenników tankowania wśród zespołów jest w mniejszości. Ale podczas głosowania w grupie strategicznej F1 większe znaczenie mają głosy Berniego Ecclestone’a i FIA (więcej o sposobie podejmowania decyzji w F1). W Kanadzie mają być prowadzone na ten temat rozmowy.
W przygotowywanych na sezon 2017 zmienionych zasadach zostanie zachowany maksymalny limit paliwa na wyścig. Prawdopodobnie wciąż na poziomie 100 kg. Dawniej paliwa potrzeba było w czasie wyścigów od 140 do 160 kg w zależności od toru. Im cięższy bolid tym gorsze tempo, więc przeważały taktyki na dwa tankowania, czym oszczędzano sporo czasu. Często stosowano również agresywne strategie na 3 wizyty boksach. Widać, że obecnie, gdy paliwa potrzeba o 30% mniej to dwa tankowania nie byłyby potrzebne. Zysk z jazdy lżejszym bolidem nie zrekompensowałby starty czasu na dodatkową wizytę w boksach. Jedno tankowanie byłoby w pełni wystarczające. A to wcale nie poprawiłoby widowiska. Poza tym tankowanie oznacza dłuższe pit-stopy, które nie byłyby już tak efektowne.
Powrót do tankowania w czasie wyścigów to również podwyższenie kosztów. Zespoły musiały by znowu wozić ze sobą po całym świecie odpowiednie maszyny, a także dodatkowych mechaników. Wysokie koszty to był jeden z powodów dla których zrezygnowano z tankowania od 2010 roku.
Aktualizacja.
Podczas czwartkowego spotkania w Kanadzie, szefowie zespołów podjęli jednomyślną decyzję o rezygnacji z powrotu do tankowania. Jednomyślność zdarza się niezwykle rzadko wśród zespołów F1, więc to spore wydarzenia. Pozostało tylko teraz oficjalnie zrezygnować z tego pomysłu, co powinno nastąpić na najbliższym posiedzeniu grupy strategicznej F1.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: