Sytuacja z ciśnieniami opon cały czas odgrywa ważną rolę w tym sezonie F1. Być może podczas GP Austrii uda się ograniczyć spryt niektórych zespołów w omijaniu ograniczeń.
O sprawie ciśnień w oponach pisałem równo miesiąc temu (szczegóły).
Według najnowszych informacji w Auto Motor und Sport cztery zespoły są podejrzane o korzystanie ze sposobu na obniżenie ciśnienia w oponach: Mercedes, Force India, Red Bull i Toro Rosso. Klucz do tej metody tkwi w specjalnych felgach.
Trik jest dość prosty, ale i trudny do skopiowania. Zespół mocno nagrzewa hamulce w bolidzie przed nałożeniem koła z oponą. Gdy koło zostanie nałożone, to ciepło z hamulców ogrzewa je tym samym zwiększając ciśnienie. FIA dokonuje pomiarów kół już nałożonych na bolid. A gdy bolid rusza, to dzięki specjalnym felgom z dużą liczbą malutkich dziurek (zdjęcie felgi Mercedesa powinno być widać w linkowanym artykule z AMuS), opona szybko się chłodzi i spada ciśnienie. Jednocześnie kierowca rozgrzewa oponę jadąc bolidem. Ale dzięki tej fazie chłodzenia, udaje się utrzymać ciśnienie na niższym poziomie niż w bolidach nie korzystających z tego triku.
FIA dokonywało podczas GP Monaco pomiaru ciśnienia w czasie rzeczywistym. I niektóre zespoły potrafią obniżyć ciśnienie w swoich bolidach w bardzo krótkim czasie. A potem utrzymują je na stałym poziomie. To zasługa specjalnych felg. Normalnie, gdy opona pracuje i się rozgrzewa, to ciśnienie powinno wzrosnąć o około 1,5 PSI (funt na cal kwadratowy).
Jak ciśnienie opon wpływy na bolid F1?
Wysokie ciśnienie w oponach bolidów Formuły 1 oznacza, że kontakt opony z podłożem jest mniejszy, a opona bardziej sztywna. Skutkiem tego jest większa liczba poślizgów, a każda taka sytuacja oznacza wzrost temperatury opony, co zwiększa jej termiczną degradację. Większa sztywność opon natomiast negatywnie wpływa na trakcję i przyczepność mechaniczną. Pirelli narzuca tak wysokie ciśnienia w oponach ze względów bezpieczeństwa. Wszystko zaczęło się po kilku awariach w zeszłym roku. Bolidy F1 mają coraz więcej docisku aerodynamicznego, co zwiększa obciążenia jakimi poddawane są opony. Podwyższenie ciśnienia minimalizuje pojawienie się awarii. Zespoły korzystającego z triku na obniżenie ciśnienia zyskują zarówno w kwalifikacjach dzięki lepszej przyczepności, jak i w wyścigu, bo łatwiej jest zarządzać oponami.
Na pewno zespoły o odpowiednich zasobach już pracują nad wdrożeniem tej metody do siebie. Więc to kolejny wyścig zbrojeń w F1. Narzekań na opony w tym sezonie było sporo ze strony kilku zespołów i zawodników. W optymalnej sytuacji, gdy stosowanie tego triku zostałoby uniemożliwione, to Pirelli mogłoby obniżyć zalecane przez siebie ciśnienia. Bo nikt już nie miałby możliwości jego obniżenia. A tym samym nikt nie zwiększałby ryzyka awarii opony.
Kontrola ciśnienia w czasie rzeczywistym w czasie rywalizacji jest wykluczona. Do tego niezbędny byłby standardowy, homologowany czujnik. A nic takiego w tym roku nie zostanie wprowadzone. Zespoły teraz mają różne czujniki i dochodziłoby do sporów na temat wyników takich pomiarów.
Być może w Austrii wejdzie w życie zmiana regulaminu, która pomogła by w ograniczeniu lub nawet wyeliminowaniu tej praktyki. FIA miałoby mierzyć ciśnienie w oponie przed założeniem jej do bolidu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: