Pomysł budowy toru i organizacji wyścigu Formuły 1 wciąż żyje w Grecji. Premier tego kraju, Antonis Samaras napisał do burmistrza regionu Keratsini-Drapetsona w okolicy Pireusu, gdzie miałby powstać uliczny tor. Premier w pełni popiera ten projekt i liczy, że pomoże on w rozwoju gospodarczym tego regionu. Sfinansować go mieliby prywatni inwestorzy (KLIK). Brzmi to teraz jak science-fiction, ale nie takie projekty przechodziły dalej. Poza tym układ toru zapowiada się bardzo ciekawie. Zaprojektował go Athanasios Papatheodorou, który nie ma nic wspólnego z Hermannem Tilke. Więcej szczegółów w rozwinięciu.
Plan toru Dielpis Formula1 (duży rozmiar po kliknięciu) jest poniżej. Od razu widać, że Tilke nie ma nic wspólnego z tym projektem. Mamy tu i sporej długości tunel i bardzo dużo szybkich zakrętów. Drugi sektor to jedna wielka „prosta” z niewielkimi skrętami i tunelem w centrum. Bolidy jeździły przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Tor ma 23 zakręty: 13 lewych i 10 prawych. Jest to obiekt uliczny, 70% jego długości przebiega po zwykłych drogach. Długość nitki toru wynosi 5,2 km. Główna trybuna miałaby pomieścić 35 000 widzów. A całkowita pojemność toru to 130 000 ludzi. Obiekt jest usytuowany nad morzem, ale te tereny są bardzo zaniedbane i o widokach, jak w Monaco można zapomnieć. Bliżej mu będzie do Walencji z barierami wokół toru. Zdjęcia modeli budynków na torze i więcej filmów znajdziecie TUTAJ.
Natomiast szanse na powodzenie tego projektu są niewielkie. Wystarczy spojrzeć na film poniżej, na którym widać przejazd po tych ulicach, gdzie miałby być wytyczony tor F1. Ogrom niezbędnych inwestycji jest ogromny. A jak sobie przypomnimy jak Ateny były przygotowywane do IO w 2004, to w tym wypadku również wszystko powstawałoby na ostatnią chwilę. A dodając do tego kryzys finansowy i zadłużenie Grecji to szanse maleją do minimalnego poziomu. Jedyna szansa to bogaty inwestor. Ale czy ktoś odważy się na taka inwestycję w Grecji? W końcu to tor uliczny i można by na nim zarabiać tylko przez krótki okres czasu. A sytuacja torów F1 przy wysokich opłatach licencyjnych, jest taka, że nie zarabia się na F1. Tyko trzeba posiłkować się pieniędzmi od rządu i samorządu. A na to nie ma co liczyć.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: