Tor Indianapolis może wrócić do Formuły 1. Słynny obiekt mógłby zostać ponownie gospodarzem wyścigów o GP USA. Rozmowy są prowadzone, a ich finał zależy od warunków ekonomicznych, planów Liberty Media oraz nowej umowy toru w Austin.
Historia Formuły 1 na torze Indianapolis
Legendarny tor Indianapolis Motor Speedway, który został otwarty w 1909 roku najbardziej znany jest z organizacji zawodów Indy500. Jest to najważniejszy wyścig sezonu serii IndyCar, który jest rozgrywany na owalu na dystansie 200 okrążeń z których każde liczy 2,5 mili, stąd nazwa Indy500. W latach 1950 – 1960 wyścigi Indy500 były wliczane do klasyfikacji Formuły 1. Do tej pory powoduje to wiele problemów ze statystykami, bo zwykle startowali tam inni kierowcy. W 2000 roku rozbudowano owal o wewnętrzną drogową sekcję, która stała się nowym domem dla Formuły 1 w USA. W latach 2000 – 2007 rozgrywano na niej wyścigi o GP USA. W historii najbardziej zapisały się dwa z nich. W 2001 roku wyścig rozegrano pod koniec września i było to pierwsze międzynarodowe wydarzenie sportowe w USA po zamachach terrorystycznych 11 września. Formuła 1 zyskała dzięki temu duży rozgłos, który pomógł budować pozytywny wizerunek w USA. Wszystko załamało się w 2005 roku, gdy w wyniku problemów z oponami Michelin w wyścigu wystartowało tylko sześć samochodów. To był początek końca F1 na Indianapolis, rozegrano jeszcze dwa wyścigi, a potem kontrakt nie został przedłużony.
W kolejnych latach dokonano dwóch modyfikacji układu toru drogowego dla wyścigów samochodowych. Zorganizowano także kilka wyścigów MotoGP, a motocykliści korzystali z nieco innego układu, który w 2014 roku również został zmodyfikowany. Obecnie na torze wewnętrznym odbywają się wyścigi amerykańskich serii wyścigowych. Tor spełnia wymagania FIA do organizacji wyścigów F1. na torze wewnętrznym wykorzystywana jest część owalu w tym główna prosta. Nie jest to obiekt, którego układem można się w kontekście F1 zachwycać, ale wyścigi współczesnymi samochodami nie powinny być przynajmniej statyczne. Bardzo dużą zaletą tego toru są ogromne trybuny na ponad 250 000 kibiców.
Sytuacja z wyścigami F1 w Stanach Zjednoczonych
Liberty Media chce mieć dwa wyścigi w Stanach Zjednoczonych. GP Miami podpisało w ostatnich tygodniach 10-letnią umowę i ma pewne miejsce w kalendarzu (szczegóły). Drugi wyścig odbywa się na Circuit of the Americas w Austin w Teksasie od 2012 roku, ale kontrakt wygasa po sezonie 2021. Dalsza przyszłość tego wyścigu jest wielką niewiadomą. Sytuacja finansowa toru COTA uległa pogorszeniu, a największym problemem jest kwestia dopłaty od Teksasu, który co roku przelewa 25 mln $ na opłatę licencyjną. Informacje z amerykańskich mediów są takie, że nie ma wielkich politycznych chęci na kontynuowanie tego wsparcia. Dodatkowo obecny kontrakt gwarantował, że GP USA będzie jedynym wyścigiem F1 w tym kraju. Nie wiadomo jak drugi wyścig wpłynie na lokalnych polityków, czy dalej będą chętni dopłacać do Formuły 1. Będą musieli przeanalizować korzyści jakie odnosi region dzięki obecności F1 i dopiero wtedy podejmą decyzję. W ostatnich tygodniach pojawia się wiele informacji o torze Indianapolis i nie są one przypadkowe, bo jest realna szansa powrotu do kalendarza.
Tor Indianapolis może wrócić do Formuły 1
W 2019 roku tor Indianapolis został kupiony przez Rogera Penske. Amerykanin przyznał w najnowszym wywiadzie z gazetą IndyStar (Źródło), że odbył więcej niż kilka rozmów ze Stefano Domenicalim w temacie organizacji wyścigów Formuły 1. Stefano Domenicali jest szefem F1 od tego roku, a więc te rozmowy musiały się odbywać w ostatnich tygodniach. Penske jest bardzo zainteresowany, ale musi być spełnionych kilka warunków. Powrót Formuły 1 na Indianapolis w 2022 roku to jego zdaniem przedwczesny scenariusz.
Tor Indianapolis ma za sobą trudne, pod względem finansowym, lata 2020 – 2021, dlatego nie są teraz w stanie zobowiązać się do kosztownej organizacji wyścigów F1. Liberty Media musi również zdecydować ile chcą mieć wyścigów w USA. Zak Brown z McLarena podczas swojej ostatniej wizyty w USA sugerował, że w tym kraju powinny być trzy wyścigi lub Indianapolis powinno wymiennie organizować zawody z Circuit of the Americas. Ten pierwszy scenariusz jest nierealny, ale drugi wydaje się obecnie bardzo prawdopodobny. W ten sposób właściciele obu torów mogliby liczyć na większą frekwencję, bo wyścigi odbywałyby się rzadziej, a więc nie doszłoby do szybkiego „znudzenia” obecnością F1. Dodatkowo właściciele obu torów w ten sposób mieliby po dwa lata na spięcie budżetu takiego wydarzenia. Indianapolis mogłoby w takim scenariuszu wrócić do kalendarza w 2023 roku, co byłoby dla nich korzystne. Liberty Media nie może w nieskończoność poszerzać kalendarza, pojawia się coraz większy opór ze strony zespołów. Wyjściem z tej sytuacji jest wymienna organizacja kilku wyścigów.
Roger Penske powiedział, że bardzo chętnie chciałby mieć wyścig F1 na Indianapolis co roku, gdyby to było finansowo opłacalne. Jest także zainteresowany organizacją wyścigu co dwa lata, bo to byłoby dla nich duże wydarzenie. Nie są jednak jeszcze prowadzone takie rozmowy. Penske po kupnie toru Indianapolis zainwestował w niego ponad 20 mln $. W związku z pandemią koronawirusa i organizacją wyścigów bez kibiców w 2020 roku, sytuacja finansowa toru jest zła. W tym roku na Indy500 ma pojawić się 40% kibiców, co ma być początkiem powrotu do normalności i poprawy finansów. W zeszłym roku na Indy500 był Jean Todt, który wtedy bardzo chwalił zmiany jakie wprowadzono na tym obiekcie. Wizyta szefa FIA raczej nie była przypadkowa, bo to nie są zawody sankcjonowane przez federację.
Podsumowując można teraz wymieniać Indianapolis w kontekście powrotu do Formuły 1. Od kilku czynników zależy czy do niego dojdzie. Kluczowa sprawa to nowy kontrakt toru w Austin, jeśli zostanie podpisany na kilka lat, to szanse na powrót Indianapolis będzie mozna odłożyć na półkę.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: