Chase Carey, Jean Todt oraz szefowie zespołów rozmawiali w sprawie skróconego kalendarza na sezon 2020 oraz nowych zasad finansowych. W grze jest bardzo realna propozycjach trzech wyścigów na torze Silverstone w lipcu.
Telekonferencja z udziałem szefa Liberty Media, prezesa FIA oraz szefów wszystkich zespołów F1 trwała ponad 4,5 godziny. Opinie po tym spotkaniu są pozytywne i doszło podczas niego do konstruktywnych ustaleń. Nic nie jest jeszcze w pełni gotowe, ale już bardzo krystalizuje się plan na tegoroczny kalendarz oraz zmienione zasady dotyczące limitów budżetowych. Dobrze zorientowani dziennikarze z BBC, Racefans i Autosportu donoszą niezależnie od siebie o tych samych ustaleniach.
Skrócony kalendarz na sezon 2020
W tym tygodniu opublikowałem tekst pokazujący jak może wyglądać skrócony kalendarz sezonu 2020 zakładając start od lipca i brak podwójnych wyścigów (szczegóły). Ta propozycja raczej nie będzie mogła być wykorzystana, bo zbyt wiele krajów wprowadza ograniczenia w stosunku do imprez masowych, a dodatkowo pewne tory nie będą chciały gościć wyścigów bez kibiców mimo że kontrakty komercyjne zostaną zmienione tak, aby taki wyścig był dla toru opłacalny.
Według ustaleń poczynionych na wspomnianej telekonferencji, sezon 2020 miałby zacząć się od wyścigu o GP Austrii przy pustych trybunach. Wyścig ten odbędzie się prawdopodobnie w pierwotnej dacie czyli 5 lipca, ale możliwy jest również termin o tydzień wcześniej. Red Bull, który finansuje ten wyścig jest otwarty na taki scenariusz, a kilka dni temu minister sportu Austrii powiedział, że ten wyścig bez kibiców przy zastosowaniu specjalnych środków ostrożności może się odbyć.
Ciekawie robi się później, bo aktualny pomysł zakłada, że trzy kolejne wyścigi odbędą się na torze Silverstone. W użyciu miałyby być przynajmniej dwie różne konfiguracje tego obiektu. Wyścigi również byłyby bez kibiców, a zorganizowano by je na przestrzeni czterech kolejnych weekendów z których jeden byłby wolny. Siedem zespołów z Wielkiej Brytanii stacjonowałby w swoich fabrykach, a pracownicy trzech pozostałych byliby ten cały czas skoszarowani w pobliskich hotelach. Na pewno musiałyby być używane różne nazwy dla każdego wyścigu. To moja sugestia, ale zgaduję, że byłoby to GP Wielkiej Brytanii, GP Europy oraz GP Anglii (to byłaby nowość).
Obecnie tylko główna konfiguracja toru Silverstone ma od FIA homologację najwyższej kategorii, a więc może organizować wyścigi F1. Wykluczono możliwość jazdy na niej, ale w przeciwną stronę, bo koszty związane z modyfikacjami stref bezpieczeństwa byłyby zbyt duże (nie byłoby również także wiele czasu na takie prace). Nie byłoby problemu, aby taką samą kategorię od FIA otrzymała ta sama konfiguracja, ale z wykorzystaniem alei serwisowej w poprzednim miejscu (używa jej teraz MotoGP). Pozostaje pytanie, czy to byłaby wystarczająca odmiana, bo w trakcie wyścigu dotyczyłaby tak naprawdę jedynie miejsca startu? Dwie krótkie pętle tego toru mają kategorie numer dwa i one teoretycznie uzyskałyby od FIA awans do kategorii numer jeden. Jest tutaj jeden problem, którego nie da się obejść, bo one są dla F1 zbyt krótkie: poniżej 3 kilometrów. Takich torów w kalendarzu F1 nie ma, bo z wielu względów wyścigi nie byłyby dobre (dublowań byłoby co nie miara). Tor musi mieć ponad 4 km (Monako to jedyny wyjątek). Prawdopodobnie dałoby się odtworzyć poprzednią konfigurację toru Silverstone, ale to wymagałoby prac budowlanych.
W przypadku wyścigów bez kibiców zmieniłby się zupełnie model finansowy. Nie byłoby opłat licencyjnych, a to Liberty Media pokrywałoby koszty wynajęcia toru. Inaczej takie wyścigi nie odbyłyby się, bo tory nie byłyby w stanie podołać temu finansowo. Wyjątkami pozostaną te wyścigi, które są w dużym stopniu dotowane przez rządy państwowe.
Z informacji jakie do mnie dotarły w ostatnich dniach wynika, że zespoły chcą otrzymać od Liberty Media datę pierwszego wyścigu nowego sezonu dwa miesiące wcześniej. Sezon według obecnych nieoficjalnych planów powinien ruszyć w ostatni weekend czerwca lub pierwszy weekend lipca. Jeżeli tak faktycznie będzie, to powinniśmy poznać oficjalną datę startu sezonu na przełomie kwietnia i maja. F1 usunęła ze swojej strony internetowej dotychczasowy kalendarz i zapowiada publikację nowego. Możemy więc liczyć na to, że taki kalendarz poznamy w przeciągu dwóch, trzech tygodni. Oczywiście w obecnej sytuacji na świecie nic nie jest pewne z takim wyprzedzeniem, a plany dyscyplin sportowych są zależne od restrykcji wprowadzanych przez różne kraje związanych z podróżowaniem i organizacją dużym imprez. Zespoły, które wysłały swoich pracowników na przymusowe urlopy skorzystały z tego prawa nawet do końca maja. Dlatego realistycznie możemy liczyć na start sezonu na przełomie czerwca i lipca, wcześniej nie jest to możliwe.
Ustalenia dotyczące limitów budżetowych i innych ograniczeń
Już wcześniej zespoły porozumiały się aby od 2021 roku planowany limit budżetowy wynosił 150 mln $, a nie jak wcześniej planowano 175 mln $. Dodatkowo w obu przypadkach byłby szereg wyjątków. Nie dogadano się w sprawie wprowadzenia dwóch różnych limitów budżetowych dla zespołów, co moim zdaniem jest bardzo dobrą decyzją. Dwa różne limity pogłębiłby różnice w stawce. Teraz ustalono wstępnie, że w 2021 roku limit budżetowy wyniesie 145 mln $, a od 2022 roku 130 mln $. Jest to dobra propozycja będąca kompromisem, gdyż małe stajnie chciały 100 mln $, a Ferrari z Red Bullem obstawiały 150 mln $ jako minimum.
Pojawiała się zupełnie nowa inicjatywa, aby wyrównywać szanse w F1. Zgodnie z nią zespoły miałyby ograniczane zasoby na rozwój aerodynamiki (czas w tunelu aerodynamicznych oraz pakiety danych w CFD) na podstawie miejsca w klasyfikacji konstruktorów w minionym roku. Im lepsze miejsce, tym mniejsze możliwości rozwoju aerodynamiki w kolejnym roku. To rozwiązanie wzorowane na tych z amerykańskich zawodowych lig, gdzie to najsłabsze zespoły mogą przed kolejnych sezonem wybierać najlepszych młodych zawodników. Ten pomysł zgłosiły trzy największe zespoły, które chciały mieć większe limity budżetowe, ale jednocześnie zgodnie z tą zasadą ograniczone pole do rozwoju aerodynamiki. To oczywiście sprytna sztuczka, bo wtedy wydawaliby więcej na inne obszary i utrzymywali przewagę. Pomysł będzie dalej rozważany, ale w podstawowej wersji, bez wpływu na limit budżetowy.
Według doniesień BBC ostateczne ustalenia dotyczące nowego limitu budżetowego oraz innych restrykcji, które mają za zadanie obniżyć koszty i pomóc przetrwać zespołom te trudne lata zostaną dopięte za kilka tygodni. Możemy więc oczekiwać tych ustaleń w okolicy obecnego planowanego startu sezonu na przełomie czerwca i lipca.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: