Max Verstappen jest wielką gwiazdą Formuły 1, ale największą popularnością cieszy się w swojej rodzinnej Holandii. Po raz drugi zorganizowano imprezę na torze Zandvoort, gdzie główną gwiazdą był Max Verstappen, który przy okazji pobił nieoficjalny rekord toru.
Dwudniowa impreza Jumbo Racedagen została zorganizowana po raz drugi na torze Zandvoort w Holandii. Jumbo to osobisty sponsor Verstappena i ta firma zajmuje się organizacją tego przedsięwzięcia. W 2016 roku na torze było ponad 100 000 ludzi (przez dwa dni, a więc tak naprawdę 50 000). W tym roku frekwencja miała być większa. W czasie tych dwóch dni odbyło się kilka sesji wyścigowych, ale zdecydowana większość kibiców przyszła dla Maxa Verstappena. On był główną gwiazdą weekendu i zgromadzeni kibice na pewno nie byli rozczarowani.
Max Verstappen miał do swojej dyspozycji bolid Red Bull RB8 z 2012 roku. W czasie weekendu wykonał kilka pokazowych przejazdów po torze, a także zabawiał publiczność wykonując bączki. Nie byłby sobą, gdyby nie przycisnął na jednym okrążeniu na nowych oponach. W takim przejeździe zanotował czas 1:19,511 co jest nowym nieoficjalnym rekordem tego obiektu. Rekord jest nieoficjalny, gdyż nie został ustanowiony podczas oficjalnej sesji F1. Poprzedni (również nieoficjalny) rekord tego obiektu ustanowił 16. lat temu Luca Badoer w Ferrari F2001 – 1:19,880. Formuła 1 nie jeździła na tym torze ponad 30 lat podczas oficjalnej sesji, więc te czasy obecne samochody pobiłyby na pewno o kilka sekund. Łącznie Verstappen przejechał przez dwa dni grubo ponad 100 kilometrów, a więc o wiele więcej niż podczas standardowych pokazów F1. Mechanicy Red Bulla częściowo przygotowywali samochód wśród kibiców, a nie w garażu co pozwoliło zgromadzonej publiczności być tak blisko samochodu F1, jak nigdy dotąd.
Co z potencjalnym wyścigiem o GP Holandii?
Holandia to w tej chwili prawdopodobnie najlepsze miejsce na nowy wyścig F1 na świecie. Pełne trybuny byłyby gwarantowane, gdyby udało się tam zorganizować GP Holandii. Przed Maxem Verstappenem jeszcze nawet 15 lat kariery, więc tego typu inwestycja powinna być opłacalna. W grę wchodzi tylko tor Zandvoort, który w tym momencie nie spełnia standardów F1, a modernizacji wymaga również całe jego otoczenie komunikacyjne. O reaktywacji wyścigu w Holandii (był organizowany do 1985 roku) mówi się od 2015 roku. W tym momencie trwają prace nad studium wykonywalności, dokument ten ma być gotowy w ciągu kilku miesięcy. Wtedy dowiemy się ile kosztowałyby wszystkie konieczne modernizacje, a lokalni politycy będą mogli podjąć stosowne decyzje.
Kalendarz F1 jest coraz bardziej przeładowany, szczególnie liczba europejskich torów w 2018 roku będzie bardzo duża, więc pojawia się problem z miejscem dla Holandii. Liberty Media planuje drugi wyścig w USA – co jest dla nich priorytetem – wtedy będziemy mieć 22. eliminacje MŚ. Moim zdaniem na korzyść Holandii działają problemy Niemiec. Tamtejsze obiekty nie są skłonne do podpisania nowej umowy po 2018 roku na obecnych warunkach (Nurburgring zupełnie nie jest zainteresowane, a Hockenheimring oczekuje o wiele niższej opłaty). W to miejsce mógłby pojawić się wyścig w pobliskiej Holandii. Jak będzie przekonamy się w kolejnych miesiącach. Tymczasem holenderscy kibice Verstappena jeżdżą na inne europejskie tory, szczególnie do pobliskiej Belgii.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: