Max Verstappen i Red Bull zostali mistrzami świata w 2022. Pod względem sportowym był to dla nich niemal idealny sezon, który zdominowali. Problemy pojawiły się tylko poza torem. Czy będą mogli podtrzymać zwycięską passę w 2023 roku?
Początek sezonu 2022 sugerował, że czeka nas ciekawa walka o oba tytuły mistrzowskie między Red Bullem i Ferrari, a także między Verstappenem i Leclerciem. Kierowcy toczyli ciekawe pojedynki, a układ sił zmieniał się w zależności od charakterystyki toru. Scuderia sama się z tego pojedynku wyeliminowała z powodu wielu awarii i błędów. Red Bull i Verstappen zostali sami na placu boju dominując w wyścigach i ustanawiając kilka rekordów. Nie był to ekscytujący sezon, bo w większości przypadków z góry było wiadomo kto wygra i brakowało bezpośredniej rywalizacji.
Przewidzenie zjawiska „podskakiwania” kluczem w zwycięstwie Red Bulla
Pod względem technicznym kluczem do sukcesu Red Bulla było wzięcie pod uwagę zjawiska „podskakiwania” bolidów w trakcie projektowania nowego bolidu RB18. Red Bull całkowicie wyeliminował ten problem wprowadzając pakiet poprawek już w trakcie testów przedsezonowych, o czym mówił Adrian Newey w jednym z wywiadów. Słynny projektant był w Formule 1, gdy poprzedni raz stosowano efekt przypowierzchniowy, więc wiedział, że ten problem powróci. Odpowiednia konstrukcja podłogi i zawieszenia pozwoliła uniknąć niepożądanego zjawiska, a Red Bull mógł normalnie rozwijać bolid przez pierwsze 2/3 sezonu, gdy ich bezpośredni konkurenci mieli pilniejsze problemy do rozwiązania. Mercedes potrzebował pół sezonu, aby móc zacząć rozwijać normalnie bolid, Ferrari miało z tym mniejsze problemy, ale później uderzyła w nich dyrektywa techniczna.
Red Bull nie musiał nikogo kopiować, przygotowali dobry koncept samochodu, który stopniowo rozwijali. W pierwszej połowie sezonu rywalizacja z Ferrari była wyrównana, ale druga połowa to już była dominacja Red Bulla w wyścigach. Ferrari tylko w kwalifikacjach było w stanie nawiązywać walkę, a Mercedes okazjonalnie w wyścigach. Podczas kilku wyścigów Red Bull dominował, a prowadzący Verstappen nie musiał jechać z maksymalną prędkością. Pakiety poprawek wprowadzane przez Red Bulla działały i przyspieszały samochód.
Ważny w temacie techniki jest fakt, że Red Bull po wprowadzeniu małych poprawek bezpośrednio po wakacjach do końca roku nie miał już zauważalnych ulepszeń. Mieli na tyle dużą przewagę nad rywalami, że mogli wstrzymać produkcję nowych części. Głównym problemem był limit budżetowy, bo wtedy wyszło na jaw, że w 2021 roku przekroczyli wydatki, więc musieli zrobić wszystko, aby w 2022 roku ponownie tego nie zrobić. Red Bull kończył sezon zbyt ciężkim bolidem, bo nowy, odchudzony monokok nie został użyty. Prawdziwy rozwój aerodynamiki zakończył się w połowie roku. To pokazuje jak duży mieli zapas nad rywalami, bo np. Mercedes rozwijał się dość intensywnie po wakacjach, a w finale sezonu byli daleko w tyle.
Max Verstappen był zdecydowanie najlepszym kierowcą w 2022 roku
Jeżeli w 2021 roku Verstappen do samego końca walczył łeb w łeb z Hamiltonem i nie dało się obiektywnie stwierdzić, który z nich prezentował się lepiej, to w 2022 roku przewaga Verstappena nad rywalami była wyraźna. Nie mam tu na myśli przewagi punktowej w klasyfikacji czy liczby zwycięstw, bo to jest w dużym stopniu zasługa samochodu. Mówię tu o Verstappenie jako kierowcy, który jeździ na bardzo wysokim poziomie i praktycznie nie popełnia błędów. Verstappen po zdobyciu mistrzowskiego tytułu w 2021 roku nabrał pewności siebie i w 2022 roku jeździł cały czas na najwyższym poziomie. Popełniał bardzo mało błędów, skutecznie wyprzedzał i walczył na torze. Wyrósł na wyraźnego lidera młodego pokolenia kierowców i będzie chciał w tej roli utrzymać się wiele lat. Wszystkich aspirujących do walki o mistrzowskie tytuły teraz porównuje się do Holendra. Patrząc na kariery wielkich mistrzów F1, to najlepszy okres trwa około dziesięć lat, więc przed Maxem jeszcze minimum kilka sezonów jazdy na najwyższym poziomie.
Warto dodać, że bolid Red Bull RB18 nie pasował początkowo pod styl jazdy Verstappena. Dlatego w pierwszej fazie sezonu Perez był bardzo blisko w wewnętrznej rywalizacji. Holender stopniowo przyzwyczaił się do zupełnie nowego bolidu, wprowadzono również kilka zmian, które mu pomogły, a wtedy przewaga nad Perezem była na większości torów wyraźna. Na jednym okrążeniu Verstappen moim zdaniem nie jest ideałem, ale jeżeli chodzi o wyścigi, to trudno mu coś zarzucić.
Verstappen moim zdaniem powinien zmienić tylko jedną rzecz w swojej jeździe w F1: złagodzić podejście do walki z Hamiltonem. Widać wyraźnie, że w pojedynkach z Brytyjczykiem inaczej się zachowuje. Jeżeli Mercedes wróci do gry i w 2023 roku ponownie ci dwaj kierowcy będą rywalizować, to Verstappen nadmierną agresją i nieustępowaniem więcej straci niż zyska. W pojedynkach z innymi kierowcami Verstappen zostawia miejsce i nie wikła się w niepotrzebne przepychanki.
Problemy poza torem
Na sukcesie Red Bulla cieniem kładą się problemy wizerunkowe poza torem. Jestem bardzo zaskoczony, że tak się stało, bo Red Bull zwykle był zespołem pozytywnym, rozrywkowym, dbającym o swój wizerunek. W 2022 roku wydarzyło się kilka złych rzeczy, a Red Bull z Verstappenem stali się czarnymi charakterami F1. Sami tworzyli kryzysy wizerunkowe, których potem nie umieli dobrze zakończyć. Verstappen bojkotował jeden sezon serialu Netflixa, by po kilku miesiącach stwierdzić, że jednak w kolejnym się pojawi. Cały Red Bull bojkotował telewizję Sky Sports, co trwało niecałe dwa dni, potem wrócili jak gdyby nigdy nic. Pojawił się konflikt kierowców po GP Sao Paulo spowodowany tym, że Verstappen nie wykonał polecenia zespołowego. Holenderscy dziennikarze zasugerowali, że to dlatego, że Perez celowo rozbił się w Monako, co wywołało kolejne medialne przepychanki. Ostatecznie nie zostało to przez wszystkie strony zdementowane, a swoje dwa grosze dorzuciły rodziny obu kierowców. Wreszcie mieliśmy aferę z finansami i miesięczny serial o tym, że Red Bull przekroczył budżet w 2021 roku, zakończony nieudolnymi próbami tłumaczenia i próbą zrzucenia winy na kogoś innego.
Red Bull musi coś zmienić u siebie, zatrudnić nowych ludzi od PR, a także nauczyć kierowców i szefów jak mają się wypowiadać w mediach, bo inaczej w przyszłym roku pojawią się kolejne problemy. Nie mam tu na myśli poprawności politycznej i mówienia tylko wyuczonych sformułowań. Chodzi mi o budowanie pozytywnego wizerunku. Red Bullowi tego brakuje, a w sytuacji gdy regularnie wygrywają, to zespół i jego kierowcy powinni być pozytywnymi bohaterami. Zespoły, które dominują zwykle stopniowo zyskują coraz więcej antyfanów, którym się to nudzi i chcą, aby wygrywał ktoś inny. Mercedes sobie z tym poradził o wiele lepiej przez kilka lat.
Perspektywa dla Red Bulla na 2023 rok
Red Bull zakończył sezon 2022 mając wyraźną przewagę tempa nad rywalami w uniwersalnym bolidzie, który był dobry na każdym torze. Regulacje techniczne są stabilne, więc powinni również w 2023 roku walczyć w ścisłej czołówce. Mają w zapasie kilka ulepszeń do samochodu, co również będzie procentować w 2023 roku. Problemem są tylko limity czasu pracy w tunelu aerodynamicznym i CFD, a także kwestia silnika. Red Bull od lipca tego roku ma do dyspozycji najmniejsze limity pracy nad aerodynamiką, a z uwagi na karę za przekroczenie budżetu, zostały one od końcówki października jeszcze bardziej ograniczone na 12 miesięcy. Nie ma tu tragedii, ale rozwój bolidu na 2023 rok na pewno będzie wolniejszy niż najbliższych rywali. Moim zdaniem nie odbije się to na samym początku sezonu 2023, ale w kolejnych miesiącach będzie to już widoczne. Red Bull musi również bardzo pilnować wydatków, bo gdyby drugi raz przekroczyli limit, to kara od FIA byłaby bardzo surowa. To również może zmniejszyć ich potencjał rozwoju samochodu. Honda przygotowała bardzo dobry silnik na 2022 rok, ale nie będą go już rozwijać. Ferrari, Mercedes i Renault dalej pracują nad silnikami i będą starać się ugrać coś poprawkami niezawodności. Szczególnie Ferrari ma tutaj duże pole do poprawy, jeżeli wierzyć medialnym plotkom. Honda raczej będzie najbardziej dosłownie przestrzegać regulaminu.
Spodziewam się, że Red Bull będzie głównym graczem w walce o mistrzostwo świata w 2023 roku. Przeszkodzić może im w tym tylko złe wejście w nowy sezon. Jeżeli nie trafią z projektem i na starcie sezonu nie będą numerem jeden, to niezwykle trudno będzie im dogonić rywali z powodu ograniczeń w rozwoju aerodynamiki.
Podsumowanie
W pełni zasłużone tytuły mistrzowskie Verstappena i Red Bulla w 2022 roku, to dla nich dobra wróżba nie tylko na kolejny, ale nawet na trzy kolejne sezony, bo według zapewnień FIA do 2025 roku regulacje techniczne mają być stabilne. Red Bull ma szansę utrzymać się na szczycie przez kilka lat. Będzie to jednak trudne zadanie, bo rywale będą chcieli ich za wszelką cenę pokonać w kolejnym sezonie. Dla całej Formuły 1 najkorzystniejszym scenariuszem byłaby wyrównana walka dwóch, a najlepiej trzech zespołów. Dominacja w wykonaniu żadnego zespołu nie jest dobra.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: