Max Verstappen zdominował GP Hiszpanii 2023 prowadząc w nim od startu do mety. Za nim finiszowali dwaj kierowcy Mercedesa, co może oznaczać wzrost formy tego zespołu. W wyścigu było dużo manewrów wyprzedzania, ale mało prawdziwej, twardej walki.
Wszyscy kierowcy ukończyli GP Hiszpanii 2023, ani przez moment nie pojawiła się żółta flaga. Przed startem wiele mówiło się o opadach deszczu, ale chmury ominęły tor znajdujący się pod Barceloną (padało kilka kilometrów w linii prostej od toru). Zmiana konfiguracji obiektu wyraźnie pomogła w wyprzedzaniu, bo udanych manewrów było bardzo dużo. Moim zdaniem wyprzedzanie było nawet zbyt łatwe, bo brakowało sytuacji, gdy ktoś potrafił skutecznie przyblokować rywala przez dwa, trzy okrążenia. Likwidacja szykany sprawiła, że łatwiej było utrzymać się za rywalem na wyjściu na główną prostą, stąd ułatwienie wyprzedzania.
RACE CLASSIFICATION (LAP 66/66)
A fabulous 40th career win for @Max33Verstappen #SpanishGP #F1 pic.twitter.com/k5d79cPOLa
— Formula 1 (@F1) June 4, 2023
Dominacja Verstappena i Mercedes jako druga siła
Max Verstappen był całkowicie niezagrożony w wyścigu. Jedynie na starcie musiał się bronić przez Sainzem, bo Hiszpan ruszał na bardziej miękkiej mieszance opon. Holender spędził cały wyścig na prowadzeniu, dało się odczuć że nie narzuca swojego maksymalnego tempa, ożywiał się tylko w wybranych momentach. Nie miał potrzeby ciśnięcia na 100%, bo nikt mu nie zagrażał. Wykonał bezpieczną strategię dwóch pit-stopów, wykręcił najszybsze okrążenie i prowadził cały czas. Na mecie miał 24 sekundy przewagi, czyli jakieś 0,35 sekundy na jednym okrążeniu, ale realnie było to więcej. Verstappen spokojnie zmierza po tegoroczny tytuł mistrzowski i różne rekordy po drodze, bo na ten moment nie ma mu kto zagrozić.
Mercedes bardzo liczył na wyścig w Hiszpanii, bo ten tor im od wielu lat pasuje plus mieli znaczące poprawki wprowadzone w Monako. Można bez zawahania powiedzieć, że był to dla nich bardzo udany występ, nawet lepszy niż można było oczekiwać. Hamilton ruszał z czwartego pola, wyprzedził Norrisa, ale stracił pozycję na rzecz Strolla. W tempie wyścigowym bez większych problemów dogonił i wyprzedził Kanadyjczyka, a potem to samo zrobił z Sainzem. Znalazł się na drugiej pozycji i od tego momentu kontrolował wyścig. Nie miał szans dogonić Verstappena, okazjonalnie dorównywał mu czasami okrążeń, ale jeśli weźmiemy pod uwagę całość wyścigu, to tracił dystans. Russell ruszał dopiero z 12. pola, ale miał bardzo dobry start, później wyprzedził kilku kierowców na torze i znalazł się w walce o podium. Podobnie jak Hamilton, bez większych problemów wyprzedził Sainza, co było dla niego najważniejszym momentem wyścigu. Pod koniec Perez mocno zbliżył się do Russella, ale trzecie miejsce Brytyjczyka było niezagrożone.
Sergio Perez finiszował na czwartej pozycji z powodu słabszego początku wyścigu. Ruszając na pośrednich oponach nie zyskał na starcie, a później przebijanie się przez stawkę nie szło mu tak dobrze jak Russellowi, ale w drugiej połowie wyścigu jechał już bardzo dobrze i niemal dogonił kierowcę Mercedesa na mecie. Perez może być częściowo zadowolony, bo nadrobił większość strat z kwalifikacji, ale w porównaniu do Verstappena jechał o klasę niżej.
Red Bull w rękach Verstappena pozostaje bezdyskusyjnym liderem aktualnie w F1. Perez obniżył ostatnio swoją formę i popełnia błędy, przestał być jakimkolwiek zagrożeniem dla Holendra. Perez łudził się, że może powalczyć, ale fakty są takie, że może powalczyć jedynie na wybranych torach. Meksykanin czasami jest naprawdę konkurencyjny i wtedy może powalczyć, ale przez większość sezonu Verstappen go będzie pokonywał. Mercedes po wprowadzeniu poprawek liczył wewnętrznie, że w Hiszpanii będą drugą siłą i tak się stało. Ten tor zawsze im pasuje, dlatego z potwierdzeniem tego faktu wstrzymałbym się do Kanady. Mercedes po zupełnej zmianie filozofii samochodu planuje drugi pakiet poprawek na lipiec, ma być równie duży jak ten wprowadzony w Monako. Jeżeli zadziała, to jest szansa, że ktoś w tym roku zagrozi Red Bullowi, który na pewno nie będzie się mocno rozwijał.
Przeglądowe podsumowanie pozostałych kierowców i zespołów
Carlos Sainz był bezradny w walce z kierowcami Red Bulla i Mercedesa. Trudno powiedzieć coś złego o występie Sainza, bo pojechał na miarę swoich możliwości, miał też dobrą strategię. Ferrari mimo wprowadzenia poprawek wyraźnie odstawało od dwóch czołowych zespołów. Nie wygląda to dobrze, bo zmiany wprowadzone w Hiszpanii miały np. poprawić zarządzanie tylnymi oponami, a degradacja w trakcie wyścigu była wciąż gorsza niż rywali. Leclerc to wielka zagadka, bo mimo zmiany połowy samochodu nie udało mu się przebić do punktów. Miał złą strategię, Ferrari dało mu też nie te opony, o które prosił na jednym z pit-stopów, ale ogółem trzeba powiedzieć, że przez cały weekend rozczarowywał i narzekał na zachowanie samochodu. Ferrari będzie musiało wszystko dokładnie sprawdzić w fabryce, bo to na pewno nie było spowodowane słabszą formą samego kierowcy.
Rozczarował mnie Aston Martin, bo jego kierowcy po prostu nie mieli tempa, aby walczyć o czołowe pozycje. To był zdecydowanie najsłabszy weekend w ich wykonaniu w sezonie. Za wcześnie na wyrokowanie czy to stała zmiana w układzie sił, czy specyfika toru. Alonso ruszał z ósmego miejsca i był wymieniany jako kandydat do podium, a skończył siódmy. Stroll był szósty na mecie, mimo że na początku wyścigu jechał trzeci. Ciekawa była sytuacja w końcówce, bo Alonso miał świeższe opony i bez problemu mógłby wyprzedzić Strolla, ale postanowił tego nie robić i powiedział o tym przez radio. Hiszpan chyba chciał pomóc zespołowemu partnerowi i zyskać w oczach właściciela, pewnie się szykuje do rozmów o nowej umowie.
Alpine wróciło w układzie sił na piąte miejsce, ale straty na mecie do Astona Martina były niewielkie. Ocon i Gasly zdobyli niewielkie punkty i to jest realna siła tego zespołu. Plusem na pewno jest fakt, że zredukowali straty do poprzedzających zespołów, ale aby z nimi realnie walczyć, to potrzebują kolejnych ulepszeń do samochodu.
Bardzo pochwalić za wyścig trzeba Zhou Guanyu, który wywalczył dwa punkty. Jest to wynik ponad możliwości Alfy Romeo. Chińczyk zyskał sporo na starcie, a później trzymał się w okolicy punktowanych pozycji. W końcówce starł się z Tsunodą, który wywiózł go poza tor, za co Japończyk został przez sędziów ukarany. O Bottasie trudno powiedzieć cokolwiek poza tym, że brał udział w wyścigu. Aktualizacja: Bottas jest usprawiedliwiony, bo miał uszkodzona podłogę.
Yuki Tsunoda kolejny raz dobrze się zaprezentował, ale dwóch punktów pozbawili go sędziowie, którzy przyznali mu pięć sekund kary za sytuację z Zhou. Moim zdaniem był to bardziej incydent wyścigowy, który nie wymagał przyznawania kary. Szczególnie, że te pięć sekund oznaczały spadek z 9. na 12. miejsce.
Całkowitą klapą był za to występ McLarena, bo po bardzo dobrych kwalifikacjach. Norris załatwił się na starcie łamiąc przednie skrzydło na samochodzie Hamiltona. Spadł na koniec stawki z bardzo dużą stratą. Piastri spędził wyścig w środku stawki, ale nie miał na tyle dobrego tempa, aby walczyć o punkty. McLaren wrócił do szarej rzeczywistości, którą ma odmienić duży pakiet poprawek szykowany na początek lipca.
Haas miał poważne problemy z degradacją ogumienia, jego kierowcy jechali na trzy pit-stopy nie będąc w stanie włączyć się do walki o punkty. Słabszy od nich był tylko Williams.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne można sprawdzić pod tym linkiem. Zaszłą tylko jedna zmiana, Aston Martin stracił drugie miejsce na rzecz Mercedesa.
Podsumowanie
Wyścig, jak na historię zawodów F1 na torze pod Barceloną, był bardzo dobry. Brakowało jedynie twardszej walki, bo wyprzedzanie zrobiło się zbyt łatwe. Poznaliśmy lekko zmodyfikowany układ sił, brakuje jednak aby ktoś realnie zagroził Red Bullowi. Zainteresowanie wyścigami spada, jeśli z góry wiadomo kto wygra. Da się wyraźnie zauważyć w Internecie spadek zainteresowania F1, ale w Polsce jest to również związane z mniej dostępnymi transmisjami.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: