Deszczowy wyścig o GP Japonii 2022 wygrał i zapewnił sobie tytuł mistrzowski Max Verstappen, ale ponownie zewnętrzne kontrowersje przyćmiewają ten sukces. FIA na pewno mogła lepiej zarządzać zawodami, popełniono kilka błędnych lub niejasnych decyzji.
Kolejny raz mieliśmy bardzo kontrowersyjny wyścig Formuły 1, który został po prostu źle zorganizowany i przeprowadzony przez FIA. Popełnili wiele błędów wprowadzając chaos na torze i poza nim. Podejmowane decyzje mogły być niejasne dla kibiców. Oczywiście, że dobrze się tak mówi siedząc w domu przy telewizorze, ale skala tych kontrowersji jest za duża. Rozumiem pojedyncze błędy, ale nie kilka w jednym wyścigu.
Ostateczna klasyfikacja GP Japonii 2022 z uwzględnieniem kar dla Leclerca i Gasly’ego #F1PL pic.twitter.com/XdN0Ukaw5d
— CyrkF1 (@CyrkF1) October 9, 2022
Opady deszczu i przeciąganie prawdziwego początku wyścigu
Intensywne opady deszczu był zapowiadane na niedzielę od kilku dni, a prognozy pogody sprawdzały się w poprzednich dniach w 100%. Deszcz miał bardziej intensywnie padać od 14:00, czyli w momencie startu wyścigu. Wszystko się sprawdziło, bo jeszcze pół godziny wcześniej kierowcy jadąc na pola startowe robili to w większości na przejściowych oponach i warunki były dobre. FIA z Liberty Media widząc prognozy pogody i wiedząc jak mocno pada deszcz w Japonii o tej porze roku, mogli w czwartek lub w piątek podjąć decyzję, że wyścig rozpocznie się godzinę wcześniej. Takie decyzje podejmowano, gdy było zagrożenie tajfunem, nie byłby to precedens. To był pierwszy błąd organizacyjny.
Wyścig ruszył o czasie, a wszyscy kierowcy mieli założone przejściowe opony, deszcz jednak bezpośrednio przed startem zaczął mocniej padać, więc zrobił się problem. Sainz się rozbił, Albon wycofał z wyścigu po awarii bolidu, a kilku kierowców wypadło z toru. Warunki był trudne, ale dało się jechać. Gasly po jednym kółku zmienił na opony deszczowe wykorzystując neutralizację. Wtedy jednak sędziowie zdecydowali się na wywieszenie czerwonej flagi. Rozumiem tę decyzję, bo trzeba było posprzątać dwa samochody (o tym dalej), warunki się pogarszały, a cała stawka zmieniałaby opony na deszczowe, więc byłoby kolejne zamieszanie. Krótka czerwona flaga i wznowienie wyścigu za 15-20 minut na deszczowych oponach byłoby sensownym rozwiązaniem. Pierwsze prawdziwe okrążenie wyścigu było bardzo ciekawe, kierowcy mogli walczyć dalej. Verstappen w pierwszym zakręcie starł się z Leclerciem, Stroll zyskał wiele pozycji, kilku kierowców walczyło ze sobą na prostej startowej i dalszych zakrętach. Naprawdę fajny start jak na warunki z kiepską widocznością.
Czerwona flaga ostatecznie potrwała ponad dwie godziny. Początkowo planowali wznowienie o 7:50 polskiego czasu, ale w ostatniej chwili się wycofali. Później było kolejne oczekiwanie i restart o 9:15. FIA czekała aż warunki pogodowe się poprawią, bo na radarach widzieli, że deszcz będzie mniej intensywny. Potwierdziło się to, bo kierowcy bardzo szybko po wznowieniu zmieniali opony z deszczowych na przejściowe. To jest kolejny absurd. Wyczekali tak długo, że warunki były już dobre na opony przejściowe. Nikt nie lubi deszczowych opon w F1 z wielu powodów, a Pirelli ich nie poprawia od lat, ale tutaj kolejny raz FIA czekała za długo z restartem. Jeżeli FIA tak wierzyła w radary pogodowe mówiące o tym, że będzie lżej padać, to powinni rozpocząć procedurę wznowienia 20-30 minut wcześniej, aby kierowcy chwilę pościgali się na deszczowych oponach.
Kontrowersyjny wyjazd traktorów na tor w trakcie neutralizacji
Jules Bianchi zmarł w wyniku obrażeń odniesionych po uderzeniu w dźwig w deszczowym GP Japonii 2014. FIA zmieniła procedury i nic takiego nie miało się już nigdy wydarzyć. Osiem lat później na tym samym torze Pierre Gasly jadąc grubo ponad 200 km/h minął stojący na krawędzi toru pojazd obsługi (laweta z dźwigiem, nazywana też traktorem). To była sytuacja skrajnie niebezpieczna. Kilku kierowców od razu to skrytykowało w Internecie, a Gasly przez radio w bardzo mocnych słowach. Inni kierowcy jadąc za SC również przejechali bardzo blisko tej lawety i porządkowych. Widoczność była słaba, a prędkość duża, więc było ryzyko uderzenia. Prawdopodobnie dlatego pojawiła się czerwona flaga, bo dyrekcja wyścigu zbyt późno się zorientowała co się dzieje. Kierowcy powinni być poinformowani, że tam pracują porządkowi i jechać bardzo wolno, ale nic takiego się nie stało. Osobiście podejrzewam, że porządkowi pojawili się tam z całym sprzętem zbyt szybko i sprawnie, a dyrekcja się nie zorientowała, że już ściągają samochód na lawetę. Gasly jako jedyny zmienił opony i jechał daleko za resztą stawki, więc mógł jechać szybciej, aby nadrobić stratę.
Prawdziwy wyścig na połowie dystansu po wznowieniu
Po dwóch godzinach czekania wyścig wznowiono, a kierowcy jechali bez większych problemów i z dobrą prędkością. Wszyscy jak tylko zjechał SC zaczęli myśleć o zmianie na przejściowe opony, bo warunki były już znacznie lepsze. Verstappen prowadził i wygrał z ogromną przewagą. W pewnym momencie musiał wyprzedzić Schumachera, który opóźnił zmianę opon, a Leclerc zbliżył się do niego na cztery sekundy, ale potem to był już koncert. Lider zawsze ma przewagę na mokrym torze, bo wszystko widzi, a Max dodatkowo jechał bardzo szybko. Na realnym dystansie 23. okrążeń wyrobił sobie 27 sekund przewagi nad drugim kierowcą. Wzorowy wyścig Holendra.
Charles Leclerc jechał na drugim miejscu, w pewnym momencie spróbował gonić Verstappena, ale szybko pojawiły się problemy z oponami. Tempo Leclerca było bardzo słabe, a pod koniec dogonił go Perez. Meksykanin podjął kilka prób wyprzedzania, ale Leclerc się dobrze bronił. Wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej szykanie, bo Leclerc ją przestrzelił, a potem lekko przyblokował Pereza przed linią mety. Sędziowie ekspresowo przyznali pięć sekund kary po wyścigu, a Perez awansował na drugie miejsce. Zgadzam się z tą decyzją, bo Leclerc w ten sposób obronił drugie miejsce i jeszcze zablokował Pereza. Ferrari ma za to uzasadnione pretensje, bo sędziowie przyznali karę ekspresowo. Tydzień temu w Singapurze Perez za oczywiste przewinienia (łącznie trzy, ale sędziowie początkowo myśleli, że dwa) był wzywany na rozmowy i podjęcie decyzji zajęło sędziom ponad dwie godziny. Tutaj za sprawę mniej oczywistą dali karę od razu. Nie było analizy telemetrii, rozmów z kierowcami itp. Ferrari może poczuć, że decyzje sędziów są podejmowane na ich niekorzyść.
Dalej w stawce wydarzało się kilka ciekawych spraw. Ocon dojechał na czwartym miejscu skutecznie blokując Hamiltona przez cały dystans. To był świetny występ Ocona. Mercedes przesadził z ustawieniami, bo przez większe tylne skrzydło Hamilton nawet jadąc tuż za bolidem Ocona notował mniejsze prędkości maksymalne na prostych, sytuacja kuriozalna. Brytyjczyk nie zaryzykował ataku w zakrętach, więc skończył na piątej pozycji.
Sebastian Vettel spadł niemal na koniec stawki na pierwszym okrążeniu, ale z tego powodu po restarcie zaryzykował i jako pierwszy (z Latifim) zmienił opony na przejściowe. To dało mu awans o wiele pozycji i ostatecznie finiszował na szóstym miejscu. Vettel to jeden z pozytywnych bohaterów wyścigu. Fernando Alonso zdecydował się zmienić ponownie opony pod koniec wyścigu, co dało mu kilka sekund przewagi nad rywalami. Udało mu się skutecznie wyprzedzić Latifiego i Russella, ale zabrakło dosłownie metra, aby wyprzedzić Vettela. Alonso przed zmianą opon jechał tuż za Vettelem, po zmianie stracił dwie pozycje, ale jechał świetnym tempem i je odrobił. Linię mety minął jadąc obok Vettela, ale o około metr lepszy był Niemiec. Hiszpan na tej ciekawej zagrywce nic nie zyskał i nie wykręcił również najszybszego okrążenia (stracił 0,001 sekundy do Zhou).
George Russell stracił wiele pozycji w trakcie pit-stopów, bo Mercedes postanowił wykonać podwójną zmianę, więc Russell musiał zrobić przerwę i trochę poczekać. Później jednak udało mu się odrobić częściowo poniesione straty. Gwiazdą wyścigu był Nicholas Latifi. Nie boję się tak napisać, bo Kanadyjczyk zmienił opony razem z Vettelem i zyskał wiele pozycji. Utrzymał się na punktowanej pozycji do mety, a Williams to bolid z najmniejszym dociskiem, który na Suzuce sobie słabo radzi. Ostatni punkt wywalczył Lando Norris, który miał słaby start, ale potem w czasie pit-stopów udało mu się trochę nadrobić i finalnie wywalczył dziesiąte miejsce na torze.
Z grona pozostałych kierowców warto wyróżnić Strolla, który miał bardzo dobry start, ale później stracił w trakcie pit-stopów. Zhou pierwszy raz w karierze wykręcił najszybsze okrążenie. Schumacher przed moment jechał na czele, bo Haas liczył na drugą neutralizację, ale gdy ta nie nastąpiła, to spadł na koniec stawki.
Ogromne zamieszanie z punktacją po wyścigu
Po wyścigu mieliśmy prawdziwy cyrk F1, na który złapało się mnóstwo ludzi w tym ja. Kierowcy przejechali nieznacznie ponad 50% planowanego dystansu, więc większość osób myślała, że nie zostaną przyznane pełne punkty, tylko zgodnie z regulaminem zmniejszona liczba zgodna z tabelą za więcej niż 50% i mniej niż 75% dystansu. FIA z F1 nie brały tego pod uwagę i podawali w trakcie wyścigu pełne punkty, a gdy karę dostał Charles Leclerc, to ogłosili Maxa Verstappena mistrzem świata. Zamieszanie trwało kilka minut. Okazuje się, że FIA ma rację, a furtką jest zapis regulaminowy, który istnieje od wielu lat. Po zeszłorocznym cyrku z uznaniem GP Belgii 2021 za wyścig zmienili regulamin i powstała tabela, która szczegółowo opisuje ile przyznawać punktów za skrócone wyścigi. Natomiast pozostał w regulaminie zapis, że dotyczy to wyścigów zawieszonych, które nie zostaną wznowione. Pogrubiłem specjalnie to zdanie. Mniejsze punkty są przyznawane tylko wtedy, gdy wyścig zostanie wstrzymany czerwoną flagą, a potem zostanie podjęta decyzja że nie będzie wyjazdu na tor i jest koniec zawodów. Jeżeli jednak będzie sytuacja jak w Japonii, że wyścig zostaje przerwany, a potem wznowiony, to zgodnie z regulaminem są pełne punkty, a dystans nie ma znaczenia. To jest spory błąd w regulaminie, bo dopuszcza takie sytuacje jak w GP Japonii.
Obecny regulamin F1 jest taki, że gdyby dzisiaj po czerwonej fladze i restarcie przejechali np. dwa okrążenia, to też byłby pełne punkty. Mniejsze punkty przyznaje się tylko, gdyby wyścig był przerwany i potem nie wznowiony. Muszą to poprawić w regulaminie. #F1PL pic.twitter.com/WgBFn48l4Q
— Karol z CyrkF1 (@Karol_CyrkF1) October 9, 2022
Rzeczą dla mnie niezrozumiałą jest to, że taki zapis regulaminowy istnieje od lat, a mało kto zwrócił na niego uwagę. Cały czas większość interpretowała go w ten sposób, że pomijali kwestię braku wznowienia. Teoretycznie gdyby wznowili wyścig po upływie 2 godzin i 50 minut, puścili kierowców na 10 minut i pięć kółek, to też byłyby przyznane pełne punkty. To jest absurd.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne można znaleźć pod tym linkiem.
Podsumowanie
Max Verstappen w sposób w 100% zasłużony został mistrzem świata w 2022 roku (opiszę to szerzej za parę dni), ale zostało to przyćmione przez chaotyczne wydarzenia na torze i poza nim. FIA kolejny raz się nie popisała, a w Japonii kontrowersji było kilka. Sam krótki wyścig był ciekawy, a gdyby FIA była odważniejsza, to kierowcy jechaliby na dłuższym dystansie.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: