Max Verstappen został zwycięzcą wyścigu o GP Austrii 2018. Zawody obfitowały w zaskakujące sytuacje, awarie i problemy faworytów. Zwycięsko wyszedł z nich Verstappen, który wywalczył pierwsze zwycięstwo dla zespołu Red Bull na ich torze Red Bull Ring.
Biję się w piersi po tym co napisałem w zapowiedzi wyścigu. Spodziewam się przewidywalnych zawodów, czyli czegoś całkowicie przeciwnego do tego co widzieliśmy na torze. W GP Austrii 2018 wydarzyło się niemal wszystko. Nie zabrało walki na torze, zaskakujących wyników, awarii, czy kłopotów technicznych faworytów. Zabrakło chyba jedynie kontrowersyjnej kolizji w czołówce. Wpływ na przebieg wyścigu miała pogoda. Temperatura asfaltu w niedzielę przekraczała 45 stopni Celsjusza, co było zdecydowanie najwyższą wartością w ten weekend. W piątek podczas symulacji wyścigowych nie było żadnych problemów z oponami. Natomiast podczas wyścigu wielu kierowców miało z nimi problemy, bo pojawiały się pęcherze na powierzchni bieżnika. Nie wszyscy mieli te problemy, co wpłynęło na przebieg wyścigu.
Sam początek wyścigu był bardzo ciekawy dzięki odważnemu atakowi Kimiego Raikkonena na obu kierowców Mercedesa. Ostatecznie udało im się się wrócić na podwójne prowadzenie, ale tym razem z Hamiltonem na czele. Pierwsze okrążenia nie zapowiadały wielu emocji, bo Mercedesy zaczęły powoli odjeżdżać kontrolując sytuację. Wszystko zmieniła awaria skrzyni biegów w samochodzie Valtteriego Bottasa. Fin musiał wycofać się z wyścigu, a na torze pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa. To zmieniło obraz wyścigu, bo z czołówki tylko Hamilton nie zmienił opon. Jego rywale to zrobili, czym zyskali nad nim przewagę.
Ostateczne wyniki GP Austrii 2018 z uwzględnieniem kary dla Lance’a Strolla. #F1PL pic.twitter.com/TWWv56VPo7
— CyrkF1 (@CyrkF1) 1 lipca 2018
Czarny wyścig Mercedesa
Podsumowanie zacznę tym razem od największych przegranych. Zespół Mercedesa celował w dublet i pierwsze okrążenia wyścigu wskazywały na taki scenariusz. To co potem się stało, było całą serią kosztownych błędów i problemów. Valtteri Bottas miał awarię skrzyni biegów (spowodowaną spadkiem ciśnienia w układzie hydraulicznym) na 14. okrążeniu i musiał wycofać się z wyścigu. To kolejny pech Fina w tym roku, który stracił nie z własnej winy mnóstwo punktów. Na torze pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa, ale stratedzy Mercedesa nie wezwali Hamiltona do boksów. Brytyjczyk stracił przez to blisko dziesięć sekund i po swoim pit-stopie spadł na czwarte miejsce. Dodatkowo zaczęły się w jego samochodzie pojawiać problemy oponami. Mercedes wezwał go drugi raz do boksów, co nie zmieniło jego sytuacji. Później po 33. wyścigach z punktami Hamilton wycofał się z wyścigu w wyniku awarii silnika. Problemem był spadek ciśnienia paliwa. Chwilę wcześniej zalecali Hamiltonowi skręcenie silnika, bo nie mieli już szans na podium. Problemy techniczne w obu samochodach były drobne, ale bardzo kosztowne. Niemal na pewno nie wpłynie to na zużycie jednostek napędowych, a według Toto Wolffa problemy nie miały związku z jej nową specyfikacją. Mercedes stracił jednak pewny dublet w Austrii i prowadzenie w obu klasyfikacjach.
Verstappen przed kierowcami Ferrari na podium
Max Verstappen przejechał wzorowy wyścig. Holender dobrze wystartował i na pierwszym okrążeniu awansował na trzecie miejsce po skutecznym ataku na Kimiego Raikkonena. Verstappen jechał na trzecim miejscu i nie wyglądało na to, że może rywalizować z Mercedesami. Po awarii samochodu Bottasa awansował na drugie miejsce. Potem dzięki lepszej strategii wyprzedził również Hamiltona. Verstappen w drugiej części zawodów jechał na prowadzaniu i bronił kilku sekund przewagi nad Kimim Raikkonenem. Holender wypracował sobie przewagę, gdy Raikkonen z Hamiltonem utknęli na kilka okrążeń za Ricciardo. Verstappen dojechał na czele do mety mimo, że kierowcy Ferrari systematycznie się do niego zbliżali. Holender odpowiednio zadbał o opony w przeciwieństwie do swojego zespołowego partnera i to był klucz do zwycięstwa.
Kimi Raikkonen miał najlepszy start do wyścigu od niepamiętnych czasów. Na wiele się mu to nie zdało, bo na kolejnych zakrętach stracił dwie pozycje i tym samym spadł na czwarte miejsce. Fin jechał z dobrą strategią, ale na początku wyścigu nie imponował tempem. Po pit-stopie został wyprzedzony przez Ricciardo i nie wyglądało na to, że jedzie po bardzo dobre miejsce. Potem udało mu się jednak wyprzedzić Australijczyka, który miał problemy z oponami i zaczął powoli zbliżać się do prowadzącego Verstappena. Nie udało mu się jednak go dogonić, ale w drugiej połowie zawodów to Raikkonen notował najlepsze tempo na zużytych miękkich oponach. Fin jakby w odpowiedzi na plotki sugerujące, że w 2019 roku w Ferrari jego miejsce zajmie Charles Leclerc zaczął prezentować się bardzo dobrze. Jego dwa ostatnie wyścigi były bardzo dobre.
Podium uzupełnił Sebastian Vettel. Niemiec stracił pozycje na starcie, a potem również jedną po pit-stopie. Udawało mu się jednak je szybko odzyskiwać. Vettel wyprzedził Hamiltona w połowie wyścigu, a potem jechał w niewielkiej odległości od Kimiego Raikkonena. Vettel nie miał tempa, aby móc zaatakować Fina, a Ferrari nie interweniowało w tej sytuacji. Zespół z Maranello musi być zadowolony z wyników, bo dzięki takiemu układowi na mecie odzyskali prowadzenie w obu klasyfikacjach generalnych.
Who pitted, on what and when? Here’s the #AustrianGP #Fit4F1 pitstop breakdown! https://t.co/R0c3azItXD pic.twitter.com/k5An47XZcW
— Pirelli Motorsport (@pirellisport) 1 lipca 2018
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów znajdują się pod tym linkiem. W obu tabelach jest bardzo wiele zmian, również na prowadzeniu, bo Vettel i Ferrari wyprzedzili Hamiltona i Mercedesa.
Pozostałe punktowane pozycje
Poza Verstappenem największymi wygranymi tego wyścigu byli kierowcy zespołu Haas. Ten zespół zanotował w Austrii najlepszy wynik w swojej historii w Formule 1. Dodatkowo przełamał się i to w jakim stylu Romain Grosjean. Francuz był czwarty na mecie, czym zdobył swoje pierwsze punkty w tym sezonie. Haas nie miał szans rywalizacji o wyższe miejsca, ale w Austrii mieli komfortową przewagę nad rywalami. W 100% wykorzystali nadarzające się okazje w wyścigu. To był dla nich perfekcyjny weekend – pierwszy w tym roku.
Kolejny bardzo zadowolony zespół, to ekipa Force India. GP Austrii było ich 200. startem w F1 i uczcili go podwójnymi punktami. Wykorzystali problemy rywali dysponującymi szybszymi samochodami i po raz pierwszy w tym roku zdobyli podwójne punkty. Cały czas trwają rozmowy w sprawie sprzedaży tej stajni, więc taki wynik na pewno pomoże w negocjacjach. Force India ma w tym roku kłopoty finansowe i z tego względu bardzo wolno rozwijają samochód. Mimo tego udaje im się cały czas prezentować dobrą formę. W tym zespole doszło do zespołowej zagrywki, bo Esteban Ocon przepuścił pod koniec jadącego na świeższych oponach Sergio Pereza, który spróbował zaatakować Kevina Magnussena. Nie udało mu się to, więc pod koniec wyścigu oddał szóstą pozycję Oconowi.
Fernando Alonso finiszował na ósmej pozycji. Kierowca McLarena startował z alei serwisowej, bo zespół musiał wymienić mu przednie skrzydło. Otrzymał skrzydło w innej specyfikacji (z sezonu 2017, które dotarło na tor dzisiaj rano) stąd start z alei serwisowej. Kierowcy tego zespołu połamali tyle skrzydeł w ten weekend, że musiano podjąć takie drastyczne środki. Alonso w Austrii miał lepsze tempo wyścigowe niż w poprzednich weekendach. Udało mu się wyprzedzić kilku kierowców, a dzięki awariom w czołówce zdobył punkty po dłuższej przerwie.
W punktach zameldowali się jeszcze kierowcy Saubera. Pod koniec wyścigu doszło do zespołowej zagrywki z ich strony. Marcus Ericsson miał świeższe opony, więc Charles Leclerc dostał polecenie od zespołu, aby go puścić. Szwed miał spróbował zaatakować Alonso, który jechał na ósmym miejscu. Nie udało mu się to, więc w przedostatnim zakręcie ostatniego okrążenia Ericsson oddał pozycję Leclercowi. Na mecie Leclerc zajął dziewiąte, a Ericsson dziesiąte miejsce.
Poza punktami
Bez punktów z Austrii wyjeżdża Renault. Nico Hulkenberg miał bardzo efektowną awarię silnika zakończoną pożarem. To może wiązać się z koniecznością instalacji dodatkowych części. Carlos Sainz miał problemy z oponami i drugi pit-stop oznaczał dla niego wypadnięcie spoza punktowanych miejsc. Dla Renault to wyścig do zapomnienia.
Słabo zaprezentowali się także kierowcy Toro Rosso. Brendon Hartley wycofał się z wyścigu w wyniku awarii. Pierre Gasly jechał przez moment na punktowanej pozycji, ale w końcówce miał duże problemy z oponami i nie miał szans w walce z rywalami, którzy mieli o wiele lepsze tempo.
Kierowcy Williamsa nieźle wystartowali i w pewnym momencie jechali bliżej środka stawki. Ich tempo jest jednak na tyle słabe, że nie byli w stanie utrzymać tych pozycji do mety. Ostatecznie zajęli dwa ostatnie miejsca. Lance Stroll dostał 10 sekund kary za ignorowanie niebieskich flag podczas wyścigu (blokował Pereza przez prawie całe okrążenie) przez co spadł w klasyfikacji za Sirotkina. Za Williamsem był tylko Stoffel Vandoorne, który zniszczył przednie skrzydło na pierwszym okrążeniu, a straty po nieplanowanym pit-stopie były tak duże, że szybko został zdublowany i jechał już tylko na końcu stawki. Belg taktycznie zjechał do boksów pod koniec wyścigu.
GP Austrii to jeden z najlepszych wyścigów w tym sezonie. Jego wyniki mocno przemieszały nam obie klasyfikacji co daje nadzieję na jeszcze ciekawsze kolejne wyścigi. Następny już za tydzień na torze Silverstone.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: