Za nami ciekawy i momentami chaotyczny wyścig o GP Brazylii 2019. Bardzo dużo niecodziennych sytuacji doprowadziło do zaskakujących wyników. Jedynym niezmiennym elementem był dominujący Max Verstappen.
Do pewnego momentu wyścig o GP Brazylii 2019 toczył się dość standardowym tokiem. Mieliśmy walkę w ścisłej czołówce, ale wszystko było dość stabilne pod względem wyników. Wszystko zmienił dość kontrowersyjny wyjazd samochodu bezpieczeństwa po awarii silnika w bolidzie Bottasa. Stawka w wyniku tej sytuacji mocno się zbiła i w kolejnej fazie zawodów doszło do kilku bardzo zaskakujących i emocjonujących momentów. Mało jest chaotycznych wyścigów F1 z tak odświeżającym składem podium. Ten sezon ogółem nie zawodzi i od GP Austrii mamy praktycznie same ciekawe lub bardzo ciekawe wyścigi. W zawodach w Brazylii mocno zmieniły się warunki pogodowe, bo niedziela była zdecydowanie najcieplejszym dniem weekendu. Z tego powodu większość stawki postawiła na dwa pit-stopy w czym pomogły także dwie neutralizacje.
Jak wytłumaczył po wyścigu Michael Masi porządkowi nie mogli sobie poradzić z bolidem Bottasa, który utknął na nierówności na poboczu. Mimo tego, że było blisko i teoretycznie powinni sobie poradzić konieczny był wyjazd dźwigu i dlatego pojawił się samochód bezpieczeństwa.
Ostateczne wyniki GP Brazylii 2019. Po wyścigu Hamilton i Hulkenberg zostali ukarani doliczeniem pięciu sekund. #F1PL pic.twitter.com/0bykysg857
— CyrkF1 (@CyrkF1) November 18, 2019
Verstappen pewnie wygrywa wyścig o GP Brazylii 2019
W tym chaotycznym wyścigu w czołówce jedynym pewnym punktem był Max Verstappen. Holender pewnie wygrał wyścig przy okazji skutecznie dwukrotnie wyprzedzając Hamiltona. Kierowca Red Bulla obronił prowadzenie w pierwszej fazie zawodów, ale podczas pierwszej rundy pit-stopów został skutecznie podcięty przez Hamiltona. Różnica nowych opon była znaczna, a Verstappen dodatkowo stracił trochę na wyjeździe z alei serwisowej za Kubicą i doszło do zamiany pozycji. Hamilton długo nie cieszył się z wyprzedzenia swojego rywala, bo Verstappen skontrował go w pierwszym zakręcie kolejnego okrążenia. Hamilton prawdopodobnie zużył zbyt dużo energii z baterii walcząc wcześniej z Leclerciem i zabrakło mu jej na długiej prostej do obrony przed Holendrem. Różnica prędkości między Verstappenem korzystającym z systemu DRS, a Hamiltonem wyniosła ponad 40 km/h.
Hamilton później próbował naciskać na Verstappena, ale nie był w stanie wystarczająco się do niego zbliżyć, a podcięcie przy drugiej rundzie pit-stopów nie zadziałało, bo strata była tym razem zbyt duża. Podczas drugiej neutralizacji Mercedes nakazał Hamiltonowi postąpić odwrotnie niż Verstappen. Kierowca Red Bulla zjechał po miękkie opony, a Hamilton został na torze na średniej mieszance. To ryzyko nic nie dało, bo Verstappen przy restarcie bez problemu poradził sobie z zawodnikiem Mercedesa i wrócił na prowadzenie. Do końca wyścigu spokojnie utrzymał się na prowadzeniu i nikt nie odebrał mu zwycięstwa. To był bardzo dobry i pewny wyścig Holendra.
Zaktualizowane klasyfikacje generalne kierowców i konstruktorów są dostępne pod tym linkiem.
Zaskakujący skład podium
Nieprzewidziane wydarzenia z udziałem kilku faworytów sprawiły, że na podium „mieliśmy” dwóch debiutantów. Użyłem cudzysłowu, bo opieszałość sędziów sprawiła, że Carlos Sainz nie mógł świętować podczas oficjalnej ceremonii. To nie pierwsza taka sytuacja i naprawdę trudno zrozumieć, że w jasnej sytuacji sędziowie nie potrafią szybko przyznać kary, aby skład podium był poprawny.
Pierre Gasly w sobotnich kwalifikacjach był największą niespodzianką, bo przegrał tylko z kierowcami trzech czołowych stajni. Prezentował naprawdę mocną formę i przełożył to na wyścig. Gasly w wyścigu przez zdecydowaną większość dystansu trzymał się na pozycji bezpośrednio za zawodnikami z czołówki. Toczył walkę z innymi kierowcami głównie podczas pit-stopów. W końcowej fazie wyścigu mocno zyskał na problemach konkurentów, a na deser stoczył wygrany pojedynek z Hamiltonem na ostatnim okrążeniu (to był również imponujący pokaz mocy silnika Hondy). Gasly odżył po powrocie do Toro Rosso, a tym wynikiem tylko to potwierdził. Oczywiście, że bez problemów rywali podium by nie było, ale nawet pomijając ten fakt, to on w tym wyścigu był bardzo dobry i szykowało się zwycięstwo w „drugiej lidze”. Przez pierwszą fazę sezonu w Red Bullu tak nie zaimponował jak w Brazylii. Zmiana zespołu bardzo dobrze mu zrobiła.
Podium dla Carlosa Sainza to w ogóle jest ogromne zaskoczenie, bo on startował przecież z ostatniego pola po problemach z silnikiem w kwalifikacjach. Kluczem do sukcesu wcale nie było bardzo mocne tempo, a skuteczne wykorzystanie strategii jednego pit-stopu. Sainz jako jedyny tylko raz odwiedził swoich mechaników i tym sposobem zyskał sporo pozycji. Wcześniej w pierwszej fazie wyścigu wyprzedził kilku słabszych kierowców, ale w pewnym momencie został zdublowany. Podczas pierwszej neutralizacji mógł odzyskać utracone okrążenie i ten fakt wraz ze wzorowym wykonaniem strategii jednej zmiany opon pozwolił mu awansować na podium. Trzeba go bardzo pochwalić, że w końcówce nie tracił pozycji mimo jazdy na starszych i wolniejszych oponach. Dla Sainza oraz McLarena to powód do wielkiej radości.
Omówienie pozostałych kierowców i zespołów
Znakomity wynik osiągnęli kierowcy Alfy Romeo. Finisz obu zawodników w czołowej piątce to historyczny wynik, najlepszy dla zespołu z siedzibą Hinwil od 10 lat. Były widać od soboty, że tor Interlagos im pasuje (co po przerwie wakacyjnej bardzo rzadko się zdarzało) i potwierdzili dobrą formę także w wyścigu. Kimi Raikkonen trzymał się niemal cały czas punktowanych pozycji, a Antonio Giovinazzi mimo startu z 12. pola dość szybko awansował do czołowej dziesiątki. Kierowcy tego zespołu wzorowo wykonali strategię dwóch pit-stopów, zmieniając drugi raz opony podczas pierwszej neutralizacji. Ta strategia była kluczem do sukcesu, bo stracili mało pozycji na wizyty w boksach, a pod koniec wyścigu sporo awansowali przez problemy rywali z czołówki.
Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby nie błąd i kolizja z Magnussenem, to Ricciardo byłby na podium lub tuż za nim. Australijczyk w wyniku tej kolizji na początku wyścigu spadł na koniec stawki, bo musiał odwiedzić mechaników po nowe przednie skrzydło i opony, a potem dostał jeszcze pięć sekund kary. W wyścigu zajął siódme miejsce, a więc był potencjał na bardzo dobry wynik. Ricciardo wykonał dwa długie i konkurencyjne przejazdy na miękkich oponach. Mimo wczesnej pierwszej wizyty w boksach zdołał utrzymać strategię dwóch pit-stopów. Renault w rękach Ricciardo było naprawdę konkurencyjne w wyścigu.
Lewis Hamilton nie zaliczy tego wyścigu do udanych. Brytyjczyk dobrze wystartował i od razu wyprzedził Vettela, ale później nie udało mu się skutecznie pokonać Verstappena. Dwukrotnie znajdował się przed Holendrem, by bardzo szybko tracić te pozycje. Verstappen miał przewagę, a Hamilton mimo prób swoich i zespołu nie miał szans się skutecznie przeciwstawić. Pod koniec wyścigu Mercedes zaryzykował i wezwał Hamiltona po nowe opony w czasie drugiej neutralizacji. Brytyjczyk stracił przez to pozycje, ale powinien je odrobić dzięki przewadze ogumienia nad bezpośrednimi rywalami. Nie zrobił tego, a dodatkowo przesadził w ataku na Albona za co został słusznie ukarany po wyścigu.
Lando Norris nie miał dobrego tempa i mimo startu z o wiele lepszej pozycji wyraźnie przegrał z Sainzem. To idealnie pokazuje, że młody Brytyjczyk tym razem nie wypadł bardzo dobrze. Norris odstawał pod względem tempa i przegrywał także pojedynki z bezpośrednimi rywalami. Źle rozegrał start walcząc na siłę z Leclerciem przez co stracił dodatkowe pozycje. Norris był poszkodowany też przez to, że swój drugi pit-stop wykonał tuż przed pełną neutralizacją.
Zespół Racing Point nie spisywał się dobrze w Brazylii. Sergio Perez zdobył dwa punkty, ale to była zasługa problemów jego rywali, bo w czystych warunkach nie miałby szans na tak dobry wynik. Różowe samochody w ten weekend były dolnej części stawki jeśli chodzi o prezentowane tempo wyścigowe.
Jeden punkt zdobył Daniił Kwiat, który musi być z tego zadowolony, bo to nie był jego weekend. Na tle Gasly’ego ten wynik jest słaby, ale trzeba przyznać że różnica między tymi kierowcami była spora w kwalifikacjach i wyścigu. Kwiat cały wyścig spędził poza punktowanymi miejscami, dopiero po drugim restarcie udało mu się przebić wyżej i znalazł się na dziesiątej pozycji.
So many pits. #BrazilGP 🇧🇷 #Fit4F1 pic.twitter.com/wBt0qisBDW
— Pirelli Motorsport (@pirellisport) November 17, 2019
Zespół Haas miał dwóch kierowców w kwalifikacjach w Q3, ale w wyścigu niemal tradycyjnie wszystko się posypało i mimo chaotycznych wyników nie zdobyli nawet jednego punktu. Wyścig Kevina Magnussen zepsuł Daniel Ricciardo, który w pierwszej fazie zawodów doprowadził do kolizji. Magnussen stracił na tym mnóstwo czasu i spadł niemal na koniec stawki. Duńczyk później jechał niezłym tempem i udało mu się odrobić część strat, ale finiszował na 11. pozycji, czyli niewiele mu zabrakło do punktów. Romain Grosjean spisywał się początkowo lepiej, bo utrzymał miejsce w punktach, a jego strategia tylko jednego pit-stopu odnosiła skutek. Wszystko w jego wypadku posypało się na restarcie, bo przez problem z MGU-K stracił kilka pozycji i wypadł z punktowanej dziesiątki. Później zespół wykorzystał drugą neutralizację i zmienił jego strategię, ale na nowych oponach nie zdołał z powrotem przebić się do punktów.
Nico Hulkenberg zawiódł w tym wyścigu i na tle Ricciardo zaprezentował się dużo słabiej. Kluczowe było pierwsze okrążenie, bo stracił na nim kilka pozycji, a potem miał trudności, aby je odzyskać. Niemiec skorzystał ze wszystkich typów mieszanek i wykonał trzy pit-stopy, ale nie zrobiło to wielkiej różnicy. Po wyścigu dostał pięć sekund kary za zbyt wczesne wyprzedzenie po neutralizacji i dlatego został sklasyfikowany dopiero na 15. pozycji.
W tym chaotycznym wyścigu pojawiła się szansa na punkty dla Williamsa, ale ostatecznie Russell został sklasyfikowany na 12. pozycji. Williams oczywiście bardzo dużo tracił do rywali, ale dzięki wyjazdom SC te straty zostały w przypadku Brytyjskiego kierowcy zminimalizowane. Russell był w gronie kierowców walczących o punkty w samej końcówce, ale nie udało mu się ich zdobyć. W przypadku Roberta Kubicy dobry był tylko początek wyścigu gdy do okolicy pierwszej tury pit-stopów trzymał za sobą zespołowego partnera. Po wyprzedzeniu Russella bardzo szybko zaczął tracić do niego czas i ostatecznie zakończył wyścig jedno okrążenie za zespołowym partnerem.
Spektakularny koniec wyścigu kierowców Ferrari
W Ferrari doszło do kraksy obu kierowców na 65. okrążeniu. Śledząc ten sezon i narastającą wewnętrzną rywalizację w tej stajni taka sytuacja stawała się coraz bardziej prawdopodobna. Musiało dojść do eskalacji. Przerabialiśmy to w ostatnich latach w kilku innych zespołach i koniec jest zawsze taki sam. Obaj zawodnicy nie odpuszczają w pojedynkach i dochodziło już wcześniej między nimi do stykowych momentów. W kolizji na prostej przed zakrętem numer cztery w Brazylii ja bym nie zwalił jasnej winy na żadnego z zawodników i uznałbym to za klasyczny incydent wyścigowy, tak jak zrobili sędziowie. Jeśli na siłę doszukiwać się winnego, to był nim Vettel, który niepotrzebnie za bardzo zjeżdżał w stronę środka toru, ale z drugiej strony Leclerc miał tam puste miejsce, więc mógł również zjechać. To był zwykły atak jakich wiele w tym miejscu i w takiej sytuacji nie powinno dojść do zderzenia, a szczególnie w sytuacji gdy walczą zespołowi partnerzy.
Wcześniej w wyścigu było widać, że kierowcy Ferrari nie byli tak szybcy jak Verstappen z Hamiltonem. Jednak po tym jak z wyścigu wypadł Bottas, a nieco słabiej jechał Albon, to jeden z nich na pewno byłby na podium i o to toczył się ten pojedynek. Kolejny raz w tym roku potwierdził się trend, że tempo kwalifikacyjne Ferrari na tle rywali jest lepsze niż wyścigowe.
Ferrari teraz będzie musiało ułożyć na nowo układ panujący w zespole. Nie zdziwię się jak kierowcy dostaną zakaz walki między sobą. Utrzymanie obu kierowców w ryzach to będzie spore wyzwanie dla Matti Binotto. Kierowcy już zostali wezwani do Maranello na rozmowy.
Trzech pechowców
Największym pechowcem wyścigu był Alexander Albon, który jechał po pierwsze podium w karierze, ale w samej końcówce po uderzeniu Hamiltona spadł na koniec stawki. Dla Albona nie był to nadzwyczajny wyścig, bo w jego pierwszej fazie odstawał od reszty czołówki. Szczególnie na tle Verstappena było widać sporą różnicę, a do dyspozycji mają ten sam sprzęt. Albon bardzo zyskał na problemach innych faworytów i znalazł się na pozycji dającej podium. Podczas obu restartów zachował się bardzo dobrze i wydawało się, że co najmniej trzecie miejsce jest pewne, ale wyeliminował go z tej pozycji Hamilton.
W wyścigu mieliśmy dwóch pechowców, którzy nie ukończyli zawodów z powodu usterek mechanicznych. Valtteri Bottas musiał wycofać się z wyścigu po awarii jednostki napędowej, a dokładnie z powodu spadku ciśnienia oleju. Problem nasilał się w trakcie wyścigu, bo zużycie oleju było zbyt duże. Silnik sam się wyłączył, aby nie doprowadzić do większej awarii i nie powinno być potrzeby korzystania z nowych elementów w Abu Zabi. Wyścig Bottasa był dość spokojny, bo Fin jechał przez większość wyścigu tuż poza podium. Fin miał jechać ze strategią jednego pit-stopu, ale zespół stwierdził, że jednak będą lepsze dwie wizyty w boksach i z tego powodu przez kilka okrążeń bezpośrednio przed awarią znalazł się za Leclerciem, którego nie mógł wyprzedzić. ta decyzja o zmianie strategii nie wyglądała na dobrze przemyślaną.
Lance Stroll był ofiarą kolizji obu Ferrari. On najechał na pozostawione odłamki na torze przez czerwone samochody i połamał zawieszenie. Kanadyjczyk powinien być w grze o niewielkie punkty, gdyby nie ta sytuacja.
Podsumowanie GP Brazylii 2019
Zawody na Interlagos to kolejny bardzo ciekawy wyścig F1 w tym roku. Ten sezon pod względem emocji na torach jest bardzo dobry, najlepszy moim zdaniem od 2012 roku. Teraz przed nami już tylko finałowe zawody na torze w Abu Zabi, gdzie kilku kierowców i zespołów będzie walczyć o utrzymanie lub poprawienie swoich pozycji w obu klasyfikacjach.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: