Sezon Formuły 1 może liczyć aż 25 wyścigów. Taka sytuacja ma miejsce od 2013 roku i wejścia w życie ustaleń z indywidualnych umów komercyjnych, jakie wszystkie zespoły podpisały z F1 Group. Takie informacje przedstawia Forbes. Powiększenie kalendarza wymaga zgody czołowych zespołów, a nie FIA jak to było dawniej.
W latach wcześniejszych kalendarz F1 mógł liczyć 17 wyścigów w sezonie. Plus trzy dodatkowe wyścigi, jeśli zgodę na to wyraziło FIA. A więc górnym limitem było 20 wyścigów. Mimo kilku prób, tylko raz – w 2012 roku kalendarz Formuły 1 liczył 20 wyścigów. Sytuacja zmieniła się właśnie w trakcie sezonu 2012, gdy zespoły podpisały indywidualne umowy komercyjne.
Obecnie kalendarz F1 może liczyć do 25 wyścigów w sezonie. Aby tak się stało Bernie Ecclestone musi uzyskać zgodę dwóch z trzech głównych zespołów: Ferrari, McLaren i Red Bull. To kolejny przykład patologicznych układów panujących w F1. Kalendarz jest potem przedstawiany do zatwierdzenia przez Światową Radę Sportów Motorowych FIA. Ta może zmniejszyć liczbę wyścigów tylko w wyjątkowych okolicznościach. Czyli prawdopodobnie w razie wojny lub katastrofy naturalnej. Jak widać z doświadczenia ostatnich lat, nawet napięta sytuacja polityczna w danym kraju nie wpływa na organizację wyścigu F1.
FIA za 40 mln $ rocznie zrezygnowało w większości ze swojej pozycji w F1. Proces decyzyjny się zmienił, powstała grupa strategiczna F1 (więcej o sposobie podejmowania decyzji w F1). Jak widać nie mają również realnego wpływu na długość kalendarza wyścigów.
Zespoły nie są chętne do wydłużenia kalendarza ponad 20 wyścigów, bo to negatywnie wpływa na czas pozostawania poza domem przez ich pracowników. Wstępna wersja harmonogramu na 2016 roku z 21 wyścigami pokazuje (KLIK), że przy kilku zmianach da się kalendarz ułożyć w bardziej logiczny sposób ograniczając czas niezbędny na podróże. To jest krok do dalszego rozszerzania. W kolejce do organizacji wyścigów F1 czekają mniej lub bardziej pewne eliminacje w: RPA, Katarze, Indiach, USA i Walencji (KLIK). Każdy dodatkowy wyścig oznacza więcej pieniędzy w kasie firm zarządzających F1, a więc również częściowo dla zespołów.
Jest jeszcze jedno ograniczenie. Musi zostać zachowana równowaga między wyścigami w tradycyjnych i nowych krajach w stosunku pół na pół. A więc połowa kalendarza musi rozgrywać się w Europie i USA. Zarówno wyścigi w Rosji, jak i w Azerbejdżanie są uznawane za europejskie. To tłumaczy dlaczego Ecclestone od kilku lat mocno zabiega o drugi wyścig w USA i wprowadza do kalendarza wyścig w Azerbejdżanie.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: