Red Bull rozpoczyna w 2019 roku współpracę z Hondą. Ta umowa musi okazać się sukcesem i to już w pierwszym sezonie, bo jeżeli tak się nie stanie, to bardzo wzrośnie ryzyko odejścia z Formuły 1 zarówno koncernu Red Bull jak i Hondy.
Red Bull zakończył 12-letnią współpracę z Renault. W tym czasie czterokrotnie zdobyli podwójne mistrzostwo świata, ale w ostatnich sezonach była to współpraca z przymusu, a nie z obopólnych chęci. Red Bull od początku ery hybrydowych silników V6 Turbo regularnie krytykował Renault i obarczał winą francuski silnik za swoje słabsze wyniki na torze. Renault nie pozostawało dłużne i w mediach odgrywało się Red Bullowi co prowadziło do trwających miesiącami słownych przepychanek.
Red Bull nie miał wyboru i musiał podpisać w 2015 roku nową umowę z Renault. Początkowo mieli jeszcze stary kontrakt z czasów wspólnych sukcesów. Od 2014 roku byli cały czas niezadowoleni, ale nie mieli możliwości związania się z innym producentem. Dlatego podpisali nową, trzyletnią umowę z Renault, które wykorzystało sytuację i podobno postawiło bardzo wysokie wymagania finansowe – 25 mln $ rocznie za silniki. Red Bull pozyskał w tym celu sponsora i firma Tag Heuer pokrywała za nich te rachunki. Red Bull nie miał wyboru, bo z różnych przyczyn w 2015 roku mieli zamknięte drzwi zarówno do Mercedesa, Ferrari jak i Hondy. Od 2016 roku konflikt narastał, a atmosfera na linii Red Bull – Renault była bardzo napięta, bo francuska firma zaczęła wystawiać własną stajnię dla której Red Bull był rywalem.
Zerwanie umowy McLarena z Hondą otworzyło Red Bullowi drogę do podpisania umowy z Japończykami. Wcześniej w 2018 roku wypróbowali te silniki w Toro Rosso. Test ten zakończył się sukcesem, więc w latach 2019-2020 oba zespoły Red Bulla będą korzystać z jednostek napędowych Hondy. Red Bull ma wpływ na projekt tego silnika, bo są w tym momencie praktycznie zespołem fabrycznym. Dodatkowo otrzymują silniki za darmo, a Honda podobno jeszcze dokłada jakieś pieniądze w ramach sponsoringu i wsparcia technicznego (ale nie tak duże jak za czasów McLarena). Dla Red Bulla to najlepsza tego typu umowa w swojej całej historii w Formule 1, ale dopiero na torze okaże się czy przyniesie sukces sportowy, a to jest najważniejsze.
Nie ma gwarancji, że Red Bull pozostanie w F1 po 2020 roku
Red Bull ma umowę zobowiązującą oba ich zespoły do startów w Formule 1 do 2020 roku włącznie. Po tym terminie mogą śmiało odejść. Sugerowali już taki scenariusz kilkukrotnie, ale w ostatnich dwóch latach ten temat przycichł. Liberty Media planuje duże zmiany na 2021 rok, ale nie będzie wielkiej rewolucji w jednostkach napędowych. Co również oznacza, że nie będzie w F1 także nowych producentów. Red Bull nie ma co liczyć na ponowną umowę z Renault, bo tutaj jest zbyt duży i świeży konflikt. Trudno oczekiwać, aby Ferrari lub Mercedes byli skłonni dostarczać silniki swojemu głównemu rywalowi. Dlatego Red Bull jest skazany na Hondę. Oczywiście w regulaminie F1 znajduje się zapis mówiący o tym, że dany zespół musi mieć dostawcę silników i w razie potrzeby to FIA takiego wyznaczy. Jednak każdy wie, że w razie takiego „przymusowego małżeństwa” Ferrari czy Mercedes robiliby wszystko, aby Red Bull nie otrzymywał równie dobrych jednostek napędowych jak zespół fabryczny.
Red Bull to producent napojów energetycznych, który jest w F1 tylko ze względów marketingowych. Nie mają obowiązku utrzymywać dwóch zespołów w kolejnych latach, jeśli nie da im to odpowiednich korzyści. Wcześniej byli w tym sporcie jako zwykły sponsor i to im odpowiadało. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym Dietrich Mateschitz stwierdzi, że dalsze tak duże inwestycje w F1 nie mają sensu, bo jego zespoły nie będą miały perspektyw na wygrywanie.
Plany na zmiany w F1 od 2021 roku dotyczą limitów budżetowych oraz zmienionego sposobu podziału pieniędzy. Red Bull straciłby swoje bonusy, ale po wprowadzeniu limitu budżetowego dzięki wysokim wpływom od sponsorów oraz zwyczajnym pieniądzom w ramach premii od FOM mieliby w pełni pokryty budżet głównego zespołu. W ten sposób koncern Red Bull miałby za darmo zespół w Formule 1 (do budżetu Toro Rosso musieliby nadal dokładać). Jest to bardzo kusząca perspektywa, ale ma jedną poważną wadę. Red Bull musiałby obciąć swój obecny budżet o połowę, a to oznacza zwolnienia pracowników i osłabienie własnych możliwości. Swoją obecną siłę w dużym stopniu opierają na bardzo wysokim budżecie, który daje im przewagę nad większością zespołów (poza Mercedesem i Ferrari).
Jeżeli jednostki napędowe Hondy nie będą wystarczająco dobre i Red Bull w 2019 roku ponownie nie będzie w grze o tytuł, to głosy mówiącej o odejściu z F1 nasilą się. Od 2021 roku stracą część swoich zalet jako zespół i jeśli mieliby dodatkowo korzystać z silnika, który odstaje od rywali, to wpadną do grona zespołów środka stawki. To nie jest scenariusz jaki zadowoli Dietricha Mateschitza.
Niepewna przyszłość Hondy
Honda wróciła do F1 jako producent silników w 2015 roku. Współpraca z McLarenem była całkowitą klapą, a Honda bardzo na tym ucierpiała wizerunkowo. Silniki były słabe i bardzo awaryjne. W 2018 roku w Toro Rosso było lepiej, ale wciąż bez rewelacji. Honda musi w najbliższym czasie przygotować jednostkę napędową na najwyższym poziomie. Jeśli tego nie zrobi, to decyzja na szczeblu szefostwa całego koncernu o wycofaniu się z F1 jest bardzo realna. Honda wydaje na program F1 mnóstwo pieniędzy i płaci zespołom, aby korzystały z ich silników. Na pewno jest tutaj przynajmniej mowa o kwocie rzędu 150 – 200 mln $ rocznie. Budżet w ostatnim czasie został zwiększony, zatrudniono dodatkowych pracowników, rozbudowano fabrykę w Wielkiej Brytanii, a także będą obsługiwać dwa zespoły. Koszty rosną, a konkretnych korzyści wizerunkowych nie ma.
Honda wycofała się z F1 po sezonie 2008 mimo, że przygotowali znakomity samochód na 2009 rok o czym doskonale wiedzieli. Decyzję o odejściu podjął zarząd z uwagi na cięcia kosztów w całym koncernie. Nie była to logiczna decyzja, a taka podyktowana była tylko względami finansowymi. Obecnie program silnikowy Hondy jest bardzo kosztowny, a nie przynosi im korzyści, a nawet osłabia ich wizerunek jako producenta jednostek napędowych. Dlatego może dojść do podobnego scenariusza.
Współpraca Red Bulla i Hondy musi się udać dla dobra całej Formuły 1
W tym momencie w Red Bullu i Hondzie panuje duży optymizm z uwagi na świeżo nawiązaną współpracę. Obie strony się nawzajem wychwalają i oczekują bardzo dobrego sezonu. Przebieg testów sugeruje, że taki sezon faktycznie może być, bo Red Bull prezentował się bardzo dobrze. Wydaje się jednak, że wciąż mogą liczyć maksymalnie na trzecie miejsce w układzie sił. Czy to ich w 2019 roku zadowoli? Z jednej strony trudno oczekiwać czegoś więcej w pierwszym roku współpracy, ale z drugiej strony na pewno chcieliby walczyć o tytuły. W 2019 roku będą prowadzone kluczowe rozmowy w sprawie reform w Formule 1 od 2021 roku. Dlatego ewentualna klapa współpracy Red Bulla i Hondy może mocno zwiększyć szanse na ich odejście z F1.
Znalazłeś/aś błąd, lub literówkę w tym lub w jakimś innym wpisie na blogu? Zaznacz to słowo lub krótki fragment tekstu, wciśnij klawisze Ctrl + Enter, a następnie kliknij przycisk Send w okienku które się pojawi. Wyślesz tym samym zgłoszenie, a ja poprawię swój błąd.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: