Śmierć byłego kierowcy F1 – Justina Wilsona podczas wyścigu serii IndyCar spowodowała, że powrócił temat zamkniętych kokpitów w Formule 1. Charlie Whiting wprost powiedział, że dojdzie do sytuacji gdy zostaną one wprowadzone do Formuły 1. Co nieodwracalnie zmieni wygląd bolidów F1.
Oto jak wyglądało uderzenie w głowę Justina Wilsona odłamkiem innego bolidu
https://www.youtube.com/watch?v=P7EFP_wr2fo
Przy obecnym niesamowitym poziomie bezpieczeństwa w Formule 1 ostatnim słabym elementem pozostała głowa kierowcy. Nawet najlepszy kask nie uchroni jej od uderzenia dużą częścią bolidu przy prędkości 200 km/h, nie mówiąc już o kraksie z innym bolidem, gdy ten wyjedzie na samochód rywala. Wilson mając zamknięty kokpit wyszedłby z tego wypadku bez szwanku.
FIA od kilku lat pracuje nad ideą zamkniętych kokpitów. Pierwszym pomysłem był kokpit w stylu myśliwca. Ale idea ta została porzucona. Bo całościowe zakrycie kierowcy bardzo utrudniłoby wyciągnięcie go w razie wypadku. Obecnie według słów Charliego Whitinga, FIA pracuje nad dwoma rozwiązaniami. Jedno z nich jest opracowane przez Mercedesa i widać je na filmie poniżej. Rozwiązanie to w minimalnym stopniu zasłania widok dla kierowcy. Inne rozwiązania z użyciem struktur przed głową powodowały większe zasłonięcie pola widzenia.
Whiting jest pewny, że jakieś rozwiązanie zostanie wprowadzone. Co ostateczne dotknie wszelkie serie bolidów jednomiejscowych, które zawsze wprowadzą opracowane na potrzeby F1 zmiany mające poprawić bezpieczeństwo. Zdrowie i życie kierowcy to priorytet i czasami trzeba pogodzić się z pewnymi zmianami, aby zwiększyć bezpieczeństwo. Natomiast nigdy nie uda osiągnąć się go w 100%. Gdyby Jules Bianchi podczas swojego wypadku na Suzuce miał bolid wyposażony w zamknięty kokpit, to nie uchroniłoby go to od poważnych obrażeń, które doprowadziły do jego śmierci. Ale w razie uderzenia oderwanym kołem, lub części bolidu to tego typu rozwiązania zapewniłyby skuteczną ochronę.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: