Nowy zespół chcący wejść do F1 będzie musiał zapłacić obecnym stajniom 200 mln $. Dlaczego wprowadzono taką astronomiczną opłatę? Czym jest system franczyzowy, który Liberty Media wprowadza do Formuły 1?
Geneza opłaty w wysokości 200 mln $
Podpisane przez wszystkie obecne zespoły F1 nowe Porozumienie Concorde będzie obowiązywać w latach 2021 – 2025. Jednym z głównych elementów tej umowy jest nowy sposób podziału pieniędzy – więcej pod tym linkiem. Ten podział sprawi, że różnice w wypłatach za poszczególne miejsca będą mniejsze, a jedynym z góry uprzywilejowanym zespołem jest Ferrari. Na nowych zasadach zyskają najsłabsze zespoły, które będą otrzymywać wyższe premie.
W Formule 1 obecnie mamy 10 zespołów, a regulamin dopuszcza udział maksymalnie 13. stajni. Realnie w F1 jest miejsce na 12 zespołów, bo to byłaby optymalna liczba biorąc pod uwagę inne czynniki. Obecnie w F1 tylko 10 zespołów może brać udział w głównym podziale pieniędzy (jakby ich było więcej, to pieniądze dostaje 10 najlepszych), natomiast od 2021 roku będą w nim brać udział wszystkie stajnie. To oznacza, że każdy dodatkowy zespół zmniejszy wysokość premii dla dotychczasowych stajni. Pieniądze będą dzielone nie ma 10, a na 11 czy nawet 12 części. Dotychczasowe stajnie stracą kilka, a nawet kilkanaście milionów dolarów rocznie w porównaniu do sytuacji, gdyby zespołów było nadal 10.
Zespoły wywalczyły sobie (z pełnym poparciem Liberty Media o czym dalej) wprowadzenie opłaty w wysokości 200 milionów dolarów. Jeżeli ktoś będzie chciał utworzyć zupełnie nowy zespół F1, przejdzie cały proces rekrutacji i kontroli ze strony FIA i Liberty Media, to będzie musiał wpłacić 200 mln $ dla dotychczasowych zespołów. Te pieniądze zostaną podzielone na równe części, więc każda stajnia jednorazowo dostanie po 20 mln $. To częściowo zrekompensuje „starym” zespołom utratę wpływów spowodowaną wejściem nowego gracza.
Elitarność i wzrost wartości zespołów
Formuła 1 to elitarny sport i bariera wejścia dla zupełnie nowych zespołów od wielu lat jest bardzo wysoka. O wiele prościej jest wykupić już istniejący zespół niż rozpoczynać wszystko od zera. W nowej rzeczywistości ta bariera wejścia będzie jeszcze większa. Konieczność wydania 200 mln $ wspomnianej opłaty plus minimum 100-150 mln $ na fabrykę i podstawowe wyposażenie zespołu, a także kolejnych 100-150 mln $ na roczny budżet, to są kwoty naprawdę astronomiczne. W ten sposób bardzo ograniczona została liczba potencjalnych chętnych. Na takie wydatki stać będzie tylko duże koncerny motoryzacyjne lub miliarderów, którzy koniecznie chcą być w F1.
W sierpniu 2020 roku zespół Williams został w całości sprzedany za 152 mln euro, czyli około 180 mln $. Nowy właściciel przejął ich miejsce w F1, fabrykę i możliwość otrzymywania premii od F1 w kolejnych latach. Biorąc pod uwagę ile Dorilton Capital musiałoby wydać pieniędzy, gdyby chcieli stworzyć zespół od zera, to ta cena wygląda na świetną okazję i faktycznie taką jest. Poprzedni właściciele nie mieli wyboru i musieli sprzedać zespół, aby ten przetrwał. Im nie chodziło o zarobienie jak największych pieniędzy ze sprzedaży. Jeżeli w F1 nie dojdzie do żadnego załamania, to Dorilton Capital za kilka lat będzie mogło sprzedać ten zespół komuś innemu ze sporym zyskiem.
Wprowadzenie opłaty 200 mln $ dla nowych zespołów, automatycznie sprawia, że jeżeli ktoś myśli o wejściu do F1, to teraz będzie bardziej skłaniał się ku kupnu istniejącej stajni, a nie zakładania nowej. To oznacza, że wartość istniejących zespołów wzrośnie. Ich właściciele są z takiego obrotu spraw bardzo zadowoleni. Wprowadzenie zaporowej opłaty dla nowych graczy oznacza dwie rzeczy: wzrost wartości dotychczasowych zespołów oraz fakt, że ewentualny nowy zespół będzie miał bardzo bogatego właściciela i duże ambicje. Formuła 1 zamyka się na wątpliwej jakości projekty zespołów, które chcą po prostu być w F1 jak najniższym kosztem. Gene Haas od zera stworzył zespół, który zadebiutował w 2016 roku za bardzo małe pieniądze (jak na Formułę 1). On wydał około 200 mln $ na wszystkie przygotowania, które trwały 1,5 roku oraz cały pierwszy sezon w F1. Gdyby ktoś startował z takim niskobudżetowym projektem w 2021 roku, to musiałby mieć przygotowane minimum 400 mln $ na start.
Wzorem zamknięte amerykańskie ligi zawodowe z USA
Liberty Media to amerykańska firma i od momentu przejęcia Formuły 1 chcieli wprowadzić zasady wzorowane na amerykańskich zawodowych ligach (NFL, NBA czy NHL), ale musieli poczekać z tym do podpisania nowego Porozumienia Concorde. Wysoka popularność F1 na świecie, generowane przez nią pieniądze i możliwość wprowadzania skutecznego przekazu reklamowego, to są czynniki które od lat zachęcały duże koncerny czy bogatych ludzi do posiadania zespołów w Formule 1. Od 2021 roku po wprowadzeniu limitów budżetowych i nowego systemu podziału pieniędzy okaże się, że większość, a być może nawet wszystkie zespoły zaczną przynosić zyski. Duże koncerny jak Red Bull czy Daimler będą mieć zespoły, których działalność w pełni finansują premie od F1 i sponsorzy, a na koniec roku jeszcze pojawia się zysk. Obecnie właściciele zespołów są zmuszeni do corocznego zasilania budżetów swoich zespołów, w skrajnych przypadkach kwotami rzędu 100 mln $.
We wspomnianych amerykańskich ligach zawodowych liczba uczestniczących drużyn jest ograniczona i nie przyjmowane są nowe (poza kilkoma ligami, które się rozwijają). Dzięki wieloletnim umowom z telewizjami i sponsorami, kluby generują wysokie przychody, a dzięki ograniczeniom w wydatkach (salary cup), te są utrzymywane na odpowiednim poziomie. To oznacza, że budżety zespołów są trzymane w ryzach i co roku zapewniają właścicielom zyski. Wartości zespołów w tych ligach rosną od wielu lat. Inwestorzy, którzy kupili je 10-20 lat temu teraz są miliarderami, bo wartość klubów bardzo urosła.
Polecam zestawienie Forbesa dla klubów NFL w sezonie 2020/2021, które jest dostępne pod tym linkiem. Tam znajduje się tabela z tegoroczną wyceną klubów oraz ich wynikami finansowymi. Po kliknięciu w nazwę zespołu można zobaczyć wykresy pokazujące jak te wartości zmieniały się w ostatnich latach.
System franczyzowy w sporcie i w Formule 1
Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale od pewnego czasu szefowie zespołów F1, a także Liberty Media w kontekście dalszego funkcjonowania całego sportu używają słowa franczyza (franchise) lub system franczyzowy. O ten system oparte jest funkcjonowanie zawodowych lig w USA, a także działania Liberty Media związane z Porozumieniem Concorde oraz wspomnianą w tym tekście opłatą w wysokości 200 mln $ dla nowych zespołów.
System franczyzowy w sporcie w dużym uproszczeniu ma następujące zasady. Dana liga prowadzi rozgrywki i udziela licencji poszczególnym zespołom na udział w niej. Taką licencję można kupić (wspomniane na wstępie 200 mln $ w F1), ale także trzeba spełnić wyśrubowane warunki. Liga ma surowy regulamin i ustalenia dotyczące wszystkich uczestników. W takiej lidze nie ma spadków i awansów, a liczba drużyn jest zamknięta. Nowi gracze mogą wejść tylko poprzez przejęcie jednego z dotychczasowych uczestników (w amerykańskich ligach dzieje się tak co pewien czas, a zespoły są w wyniku takich zmian np. przenoszone do innych miast). Zamknięcie ligi sprawia, że staje się ona elitarna i wartość poszczególnych uczestników jest wysoka. Liga wprowadza takie zasady, aby rywalizacja sportowa była wyrównana. Gdy tak się dzieje, to rozgrywki stają się ciekawsze, a więc rośnie zainteresowanie, jest coraz więcej sponsorów, a telewizje płacą większe pieniądze. Liga ma wpływ na wszystkie działania marketingowe co pozwala zarabiać jeszcze więcej pieniędzy, a tym samym poprawia się sytuacja właścicieli zespołów. W F1 pewne elementy takiego systemu funkcjonowania były obecne od dawna, a teraz dojdą kolejne.
Czeka nas nowa Formuła 1
W teorii działania Liberty Media sprawią, że zespoły pod względem finansowym będą sobie bardzo dobrze radzić, zmniejszą się różnice w ich potencjale, a tym samym wyrówna się poziom sportowy. Pod względem technicznym czeka nas nowe otwarcie w 2022 roku, co również powinno pozytywnie wpłynąć na układ sił. Sporty motorowe mają jedną wadę w porównaniu do zwykłych sportów drużynowych: oparcie o technikę. Nie można liczyć na to, że wszystkie zespoły będą prezentować podobny poziom. Różnice pozostaną dzięki unikalnym rozwiązaniom technicznym czy przewadze technologicznej.
Formuła 1 w nowej rzeczywistości chętnie przyjmie nowy zespół, ale musiałby on być zorganizowany przez poważnego gracza. W taki sposób, aby szybko osiągnął wymagany poziom, wniósł do całego sportu więcej pieniędzy, a swoim udziałem (i marką) zainteresował nowych kibiców. Duży nowy producent tak czy siak realnie będzie mógł wejść do F1 w 2026 roku, gdy zostaną wprowadzone nowe jednostki napędowe.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: