Pojawiły się bardzo ciekawe dane o kontraktach sponsorskich w Formule 1 przygotowane przez Formula Money. Z tego zestawienia wyłania się jeden wniosek: w F1 coraz trudniej pozyskiwać sponsorów, a nowe kontrakty nie są tak wartościowe jak dawniej.
Na początek dwa wyjaśnienia. Zestawienie opracowane przez Formula Money obejmuje wszystkie umowy sponsorskie w Formule 1 od 2005 roku. Zawiera w sobie informacje o kontraktach zespołów, ale również samej Formuły 1 i torów. Nie widziałem tego zestawienia i w poniższym tekście opieram się na dwóch artykułach z zagranicznych portali. Powód tej sytuacji jest bardzo prosty: dostęp do tej bazy danych na rok kosztuje 2000 funtów plus vat. Byłbym bardzo zadowolony, gdyby oferowali kod promocyjny. Druga sprawa dotyczy dokładności informacji. Traktujcie podawane w tym tekście liczby szacunkowo, bo nie jest możliwe dotarcie do szczegółowych danych o setkach umów.
Wartość kontraktów sponsorskich w Formule 1 wyraźnie spada
Opierając się o te dane serwis Pitpass poinformował, że łączna wartość umów sponsorskich zespołów F1 spadła o 25% w pięć lat. W 2018 roku ich łączna wartość została oszacowana na 616,3 mln funtów, a w 2013 roku było to 780 mln funtów. Tylko częściowo ten spadek można wytłumaczyć mniejszą liczba zespołów (11 w 2013 roku i 10 w 2018 roku). Według danych każdy zespół zarabia obecnie od sponsorów około 18% mniej niż pięć lat temu. Dla porównania w 2005 roku każdy zespół otrzymywał od sponsorów średnio 80,7 mln funtów rocznie. Obecnie jest to 61,6 mln funtów.
W 2018 roku 198 firm miało podpisanych 229 umów z zespołami F1, a ich średnia wartość to 2,71 mln funtów. Największym sponsorem jest malezyjski koncern petrochemiczny Petronas, który płaci Mercedesowi 59,8 mln funtów rocznie. W zamian za to jest ich sponsorem tytularnym, ma wpływ na malowanie samochodów oraz wykorzystuje F1 do prac rozwojowych nad paliwami i olejami. Umowa Mercedesa z Petronasem jest wyraźnie niższa niż kontrakt McLarena z Vodafone sprzed kilku lat. Łącznie od wszystkich sponsorów w 2018 roku najwięcej otrzymał zespół Ferrari – 136,8 mln funtów
Branże, które zyskują i tracą na znaczeniu
Największy wzrost w latach 2005 – 2017 zanotowano wśród sponsorów z kategorii napojów (alkohole, napoje energetyczne itd.). Wydatki tych firm wzrosły w tym czasie o 429%. Red Bull nie jest tutaj zliczany, bo jest właścicielem zespołów, a nie sponsorem. Duże umowy w ostatnich latach podpisały w F1 marki Martini, BWT czy Monster. Wzrasta też obecność firm odzieżowych oraz producentów zegarków.
W 2005 roku w Formule 1 największymi sponsorami byli producenci papierosów. Obecnie z tego grona pozostał tylko koncern Philip Morris w Ferrari. W 2005 roku firmy tytoniowe wydały w F1 aż 195 mln funtów. Philip Morris cały czas obecny jest w Ferrari, a od GP Japonii 2018 poprzez akcję „Mission Winnow”. Nie mogą się bezpośrednio reklamować, więc stosują zakamuflowane sugestie. Są obecni w F1 nie po to aby promować swoje produkty do zwykłych konsumentów, a do klientów biznesowych. Zapraszają swoich gości na wyścigi, organizują spotkania z kierowcami czy dają im możliwość jazdy starymi bolidami F1.
Spory spadek w ostatnich latach zanotowano wśród firm telekomunikacyjnych. Serwis City A.M. poinformował, że w 2007 roku te firmy wydawały w F1 aż 213 mln funtów, a w 2017 roku już tylko 67 mln funtów. Z F1 odeszło kilka bardzo dużych sponsorów z tej branży, jak Vodafone, Telefonica czy Panasonic. Te firmy miały ogromne kontrakty podpisane jeszcze przed kryzysem finansowym.
Spadek wpływów od sponsorów zależy od oglądalności telewizyjnej
Spadek wpływów od sponsorów jest związany ze spadkiem oglądalności telewizyjnej Formuły 1. Ta spada od 2008 roku, gdy Bernie Ecclestone postawił na płatne transmisje. W 2008 roku łączna oglądalność F1 wynosiła 600 mln widzów, a obecnie jest to około 350 mln stosując ten sam sposób zliczania widzów (Liberty Media nie podała jeszcze konkretów za 2018 roku). Spadek jest ogromny i będzie trwał nadal. Praktycznie na całym świecie F1 przeszła z kanałów otwartych do kodowanych, a zwykle do stacji dodatkowo płatnych. Jednym z przykładów tego trendu jest Polska. Nielicznym wyjątkiem są Niemcy, gdzie ciągle F1 jest w niekodowanym RTL, a oglądalność dzięki temu utrzymuje się na wysokim poziomie.
Mniej ludzi ogląda F1 w telewizji, więc firmy nie płacą już dużych pieniędzy w ramach sponsoringu. Widzimy w kilku zespołach jak dużo powierzchni na samochodach jest wolna. Co równie ważne obecne umowy są mniej wartościowe. Dlatego zespół Force India, który rok temu miał ponad 40 partnerów nie był w stanie zbilansować wydatków, mimo bardzo niskiego budżetu. Fakt dużej liczby reklam na samochodzie nie oznacza, że z tego tytułu zespół dużo zarabia. Tylko największe stajnie, odnoszące sukcesy podpisują wysokie kontrakty sponsorskie. To też prowadzi do sytuacji w której małe zespoły wolą podpisywać kontrakt z kierowcą, który wniesie ze sobą konkretnych sponsorów, a nie poszukiwać ich samodzielnie.
Przejście do telewizji płatnych oznaczało zdecydowanie większe zarobki dla F1, a tym samym dla zespołów, które obecnie dzielą między sobą 63% zysku. Faktycznie na tym polu zanotowano ponad dwukrotny wzrost w minionych 10 latach. Jest tutaj jednak jeden spory problem, bo około 1/3 tych pieniędzy trafia do uprzywilejowanych zespołów w ramach bonusów. Stąd jeszcze bardziej zwiększają się różnice w stawce. Liberty Media stara się zwiększyć popularność F1, ale lukratywnych kontraktów z płatnymi telewizjami nie ruszają. Działają głównie w Internecie. Powinno to przynieść korzyści w przyszłości, ale nie odzyskają strat związanych z zakodowaniem transmisji.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany dostęp do pełnej bazy danych o sponsorach w Formule 1, to może wykupić dostęp na stronie Formula Money.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: