Trzy brytyjskie zespoły F1 wysłały swoich pracowników na przymusowe urlopy, aby wykorzystać rządowe wsparcie i obniżyć własne koszty. Sytuacja w F1 jest trudna i im później ruszy nowy sezon, tym będzie gorzej.
W czasie kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią koronawirusa brytyjski rząd wprowadził specjalne przepisy dla działających w tym kraju firm. Rząd wypłaci pracownikom, którzy są wysyłani na przymusowe urlopy 80% wynagrodzenia w czasie przebywania na takim urlopie. Maksymalna kwota na osobę to 2500 funtów miesięcznie. Firma nie może takich osób zwolnić, a po zaprzestaniu z korzystania z tej pomocy, pracownicy mają wrócić na swoje dotychczasowe stanowiska. Dla wielu firm to jedyna opcja na przetrwanie, bo dzięki temu przez pewien czas nie muszą płacić wynagrodzeń, a gdy sytuacja się unormuje, to wrócą do normalnej działalności.
Jako pierwszy na skorzystanie z tej możliwości zdecydował się w ubiegłym tygodniu McLaren. Dzisiaj takie same decyzje ogłosiły zespoły Williams i Racing Point. Wszystkie te trzy zespoły wysłały część swoich pracowników na przymusowe urlopy, a kierowcy oraz zarząd zgodzili się na obniżenie pensji. Nikt nie podał konkretnej liczby pracowników, którzy zostali wysłani na takie urlopy. Williams dodał w swoim komunikacie, że obniżka pensji kierowców i kierownictwa wyniosła 20%, a pracownicy zostali wysłani na przymusowe urlopy aż do końca maja. To pokazuje, że nie spodziewają się, że sytuacja szybko się unormuje. Obecnie w zespołach F1 trwają trzytygodniowe przerwy wakacyjne przeniesione z sierpnia. Pojawiają się głosy, że ten okres braku pracy w fabrykach zostanie jeszcze wydłużony. To także jest działanie, aby obniżyć koszty.
Fakt, że Williams nie mający za sobą bogatego właściciela zdecydował się na taki ruch nie jest zaskoczeniem. To samo zrobił jednak McLaren, który należy do funduszu inwestycyjnego królestwa Bahrajnu, który dysponuje gigantycznym majątkiem oraz Racing Point, którego właścicielem jest grupa biznesmenów wśród których są miliarderzy. Jeżeli takie zespoły w ten sposób postępują, to pokazuje to nam jak duża jest skala kryzysu. Nie wiemy jak wyglądają kontrakty zespołów ze sponsorami, ale możliwe, że stajnie nie dostają pieniędzy gdy nie ma wyścigów. Premie od Liberty Media będą w tym roku o wiele niższe, a im później ruszy nowy sezon, to tym gorzej. Zespoły zatrudniają setki osób i muszą się zabezpieczać na czarne scenariusze, stąd takie radykalne decyzje. Możemy oczekiwać podobnych ruchów ze strony innych stajni.
Aktualizacja 7.04.2020 r.
Taką samą decyzję podjęła Liberty Media. Połowa pracowników związana z F1 została wysłana na przymusowe urlopy, a kierownictwo obniżyło sobie pensje o 20%. Chase Carey dodatkowo mocniej obniżył swoje wynagrodzenie.
Im później ruszy nowy sezon F1 tym gorzej dla całego sportu
Presja na rozpoczęcie sezonu będzie narastać. Z tygodnia na tydzień będzie pogarszać się sytuacja finansowa zespołów i samej F1. Możemy oczekiwać nadzwyczajnych ruchów jak start sezonu na torach bez kibiców czy organizacja dwóch wyścigów na tym samym torze (np. w dwa kolejne weekendy). Liberty Media będzie dążyć do minimum 15 wyścigów w sezonie, aby utrzymać premie od telewizji i sponsorów, bo to jest kluczowa sprawa. Zespoły będą ich w tych działaniach popierać. Wiele dyscyplin sportowych wpadnie w kryzys, a sporty motorowe mogą być tymi gdzie dojdzie do sporych zmian. Producenci samochodów z uwagi na rozpoczynają się kryzys będą zmuszone dokonywać cięcia wydatków i zwykle na pierwszy ogień idą te związane z marketingiem. Dla wielu producentów największym kosztem związanym z promocją jest udział w różnych seriach wyścigowych.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: