Plan organizacji ulicznego wyścigu w centrum Miami praktycznie już upadł. Miliarder Stephen Ross wciąż chce zorganizować GP Miami, ale już w innym miejscu. Projekt GP Miami z tego powodu jeszcze bardziej się opóźnia i jest bardzo daleko do jego realizacji.
Wspomniałem w ostatnim tekście dotyczącym kalendarza F1 (KLIK), że projekt wyścigu o GP Miami robi się bardzo niepewny, bo kluczowe głosowanie w tamtejszym samorządzie kolejny raz zostało przełożone. Gazeta Miami Herald wyjaśniła sytuację u źródła. Według ich informacji projekt wyścigu ulicznego w centrum miasta został porzucony. Prognozowane utrudnienia związane z coroczną budową toru w ścisłym centrum miasta były zbyt duże i zerowały korzyści ekonomiczne jakie miasto Miami doświadczyłoby dzięki wizycie F1. Szczegółowe opracowanie na ten temat zostało przygotowane dopiero niedawno. Dodatkowo cały czas pojawiały się protesty okolicznych mieszkańców i firm, dla których wielotygodniowe utrudnienia na budowie toru były sporym problemem. Z tych powodów projekt został porzucony. Nie wiadomo czy konieczne będą dalsze debaty oraz głosowanie w samorządzie, które są zaplanowane obecnie na koniec maja. Prawdopodobnie zostaną wycofane z porządku obrad, bo nie są do niczego potrzebne.
Jak miał wyglądać wyścig F1 w centrum Miami?
Formuła 1 pierwotnie planowała wyścig w Miami na październik 2019 roku. Przygotowano 10-letnią umowę, a lokalnym promotorem miał zostać miliarder Stephen Ross (parę lat temu był łączony z chęcią zakupu całej Formuły 1). Wyścig funkcjonowałby na specjalnych warunkach, bo F1 nie pobierałaby klasycznej opłaty licencyjnej. Liberty Media bardzo chciało mieć wyścig w centrum Miami, bo byłaby to znakomita promocja dla Formuły 1 w USA.
Tor uliczny zlokalizowany miał być w ścisłym centrum miasta. W grze były dwa jego możliwe warianty, bo pojawił się problem z dostępem do pewnych gruntów, które wymogły modyfikację planowanego układu. Drugi układ możecie zobaczyć poniżej. Prawdopodobnie po zatwierdzeniu tego projektu byłyby wprowadzone do niego jeszcze jakieś drobne modyfikacje. Ruch na torze miał mieć kierunek przeciwny do ruchu wskazówek zegara. Głównym elementem toru miały być dwie długie proste przebiegające przez most. Tor byłby zlokalizowany nad wodą, a tle byłoby widać wieżowce. Częściowo przebiegałby przez ważną ulicę Biscayne Boulevard. Tuż obok niego położona byłaby duża hala widowisko-sportowa AmericanAirlines Arena.
Lokalizacja tego obiektu została celowo tak dobrana, aby gwarantować bardzo ładne widoki podczas transmisji telewizyjnych. Trasa przebiegałaby przez duży most w obu kierunkach, co gwarantowałoby unikalne w skali całego kalendarza F1 wrażenia. Sam układ toru nie był nadzwyczajny. Długie proste plus stosunkowo wolne zakręty – wiele z nich pod kątem 90 stopni. Bliskość barier gwarantowała jednak nieprzewidywalność, bo każda kraksa oznaczałaby konieczność wyjazdu samochodu bezpieczeństwa, jak np. w Baku, a to prowadziłoby do niespodzianek.
Nowa propozycja w Miami
Stephen Ross i Liberty Media nie odpuszczają. Miliarder proponuje nową lokalizację pod tor – w okolicy należącego do niego stadionu Hard Rock Stadium. W tym miejscu ma być łatwiejsza możliwość przygotowania obiektu, bo zakłócenia komunikacyjne będą mniejsze niż w ścisłym centrum miasta. To także znacząco obniży koszty całego przedsięwzięcia.
Nowy tor uliczny (nie ma jeszcze nawet planu) miałby powstać przy stadionie Hard Rock Stadium i otaczającym go parkingu (całość należy do Stephena Rossa). Parking (łączna powierzchnia terenu nieznacznie przekracza 1 km2) byłby dobrym miejscem na budowę budynku boksów, a na jednej z otaczających ulic dałoby się umieścić prostą startu / mety. Cześć toru mogłaby być zlokalizowana na parkingu, ale reszta musiałaby przebiegać po sąsiednich ulicach, które są szerokie, więc będą dobrze się do tego nadawać. W bezpośrednim otoczeniu toru są bardzo duże osiedla domów jednorodzinnych. Nie są to dobre tereny dla toru F1. Protesty mieszkańców są pewne, bo kto chciały aby obok jego domu co roku przygotowywać tor dla F1 (poza fanami tego sportu).
Mapy Google z wyśrodkowanym stadionem Hard Rock Stadium
Według Toma Garfinkela, który jest wiceprezesem i CEO stadionu oraz zespołu NFL Miami Dolphins korzyści ekonomiczne z wizyty F1 byłyby porównywalne do finału Super Bowl. Stadion Hard Rock Stadium będzie gospodarzem Super Bowl w 2020 roku, więc porównanie jest jak najbardziej na miejscu. Dla osób niezaznajomionych z tematem: Super Bowl to finał ligi NFL, który co roku jest największy wydarzeniem sportowym i medialnym w USA. Miasto, które jest gospodarzem takiego meczu odnosi bardzo duże korzyści finansowe.
W stosunku do nowego projektu nie ma jeszcze nawet proponowanego układu toru nie wspominając o potencjalnej dacie czy kontrakcie. Projekt jest więc bardzo daleki od realizacji i przy normalnym tempie prac minie przynajmniej kilka lat zanim mógłby znaleźć się w kalendarzu.