Przewodniczący rady nadzorczej koncernu Volkswagen, Ferdinand Piech, zrezygnował ze stanowiska, jak również ze wszystkich mandatów w radzie nadzorczej. Nie była to dobrowolna rezygnacja, bo poprzedziło ją przegrane w stosunku 5 do 1 głosowanie w radzie nadzorczej. Oraz trwający od dłuższego czasu konflikt. Piech dotychczas był główną przeszkodą dla wejścia Volkswagena do Formuły 1.
Od dawna mówiono, że dopóki Bernie Ecclestone rządzi Formułą 1, a Ferdinand Piech Volkswagenem, to żadna z marek należących do tego koncernu motoryzacyjnego nie wejdzie do F1. Nie do końca wiadomo co zapoczątkowało obopólną niechęć obu Panów, ale geneza konfliktu sięga lat 70. XX wieku. W lutym Stefano Domenicali (który od ubiegłego roku pracuje dla Audi) przygotował raport dotyczący wejścia Volkswagena do Formuły 1. Wnioski z raportu były pozytywne, podobnie jak reakcja zarządu koncernu, któremu przedstawił to opracowanie. Ferdinand Piech nie udzielił zgody. W tekście z lutego napisałem, że zaawansowany wiek obu szefów wróży że niedługo któryś z nich odejdzie ze stanowiska (KLIK).
Wejście do F1 byłoby bardzo kosztowne dla Volkswagena, ale niosło by też ze sobą dużo większe korzyści marketingowe niż obecne programy w Rajdach czy w Długodystansowych Mistrzostwach Świata. Do Volkswagena należy wiele marek. Mogliby wejść do F1 z zespołem Audi, ale również Porsche, Lamborghini czy Bugatti. Rok 2017 jest idealnym terminem. Wtedy nastąpią zmiany regulaminowe, w tym dotyczące silników. Wszystko zostanie ustalone w ciągu najbliższych tygodni.
Volkswagen ma teraz przed sobą wiele innych zadań, zamieszanie na szczytach koncernu też nie pomaga. Natomiast tak blisko wejścia tego koncernu do F1 jeszcze nie było. W tym roku prawdopodobnie staną się największym producentem samochodów na świecie, wyprzedzając Toyotę. Obecność w F1 mogłaby być ukoronowaniem tego sukcesu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: