Często piszę na blogu o pieniądzach jakie Formula One Management zarabia na Formule 1 i w jaki sposób (niesprawiedliwy) są one dzielone. Tym razem zajmę tym z jakich źródeł pochodzą te pieniądze, które aspekty działalności F1 generują największe przychody, gdzie jeszcze są rezerwy.
Na początku zwyczajowe wyjaśnienie. Formula One Management to w tym wypadku skrót myślowy. Wiele spółek zlokalizowanych w różnych krajach jest powiązanych z zarządzaniem Formułą 1. Delta Topco jest spółką, która czerpie bezpośrednie przychody. To jest główna spółka odpowiedzialna za sprawy finansowe F1.
Przychód Formuły 1 rośnie nieprzerwanie od wielu lat, nie straszne jej kryzysy finansowe i inne zawirowania na świecie. Miliard dolarów został po raz pierwszy przekroczony w 2004 roku. W 2013 było to już 1,7 mld. Bernie Ecclestone osiągnął to dzięki klauzulom, jakie zawiera w umowach, które dotyczącą corocznego wzrostu opłat o 5-10%. Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to powinni osiągnąć dwa miliardy około 2020 roku. Ale wydaje się, że do tego konieczne może być rozszerzenie kalendarza wyścigów.
W 2013 roku przychód spółki Delta Topco wyniósł około 1,6 mld $. W ubiegłym roku Forbes opublikował ciekawe zestawienie źródeł pochodzenia tych pieniędzy (Źródło). Z całej kwoty przychodu, około 1/3 pochodzi z opłat licencyjnych od torów – dokładnie 512 mln $ w 2013 roku. Kwota ta w ciągu pięciu lat zwiększyła się o 200 mln $. Ten wzrost nie będzie już tak dynamiczny, jeśli nie uda się rozszerzyć kalendarza. Tory europejskie płacą około po 20 mln $. Monaco nie płaci nic, a Monza tylko 7 mln $, co musi się zmienić w kolejnym kontrakcie. Tory zamorskie płacą dużo więcej, bo ponad 40 mln $. W ostatnim czasie podpisano wiele nowych długoterminowych umów, które nie są już tak lukratywne. Kilku torom udało się w negocjacjach wywalczyć niższe opłaty: m.in. Singapur.
Kolejna 1/3 przychodu pochodzi od opłat za prawa do transmisji telewizyjnych. Tutaj jest odnotowywany cały czas dynamiczny wzrost, dzięki przejściu do płatnych stacji telewizyjnych. Bernie Ecclestone zauważył, że chcąc nadal zwiększać przychody F1, najłatwiej będzie to zrobić kosztem stacji telewizyjnych. Przez to transmisje F1 w ciągu kilku lat przeszły w większości krajów do płatnych kanałów, które są w stanie więcej płacić za licencje. To jest temat na dłuższą dyskusję, ale to najlepiej pokazuje krótkowzroczność właścicieli F1 (czyli nastawionych na zysk funduszy inwestycyjnych Szczegóły). Zarobią więcej pieniędzy, ale zasięg F1 w mediach spada, więc jest mniej kibiców, sponsorzy zaczynają mniej płacić. Co w perspektywie kilku lat będzie bardzo niekorzystne.
Około 15% przychodu pochodzi z reklam. F1 ma umowy z kilkoma wielkimi firmami, których reklamy są obecne na wszystkich torach. Którym zapewnia najlepsze miejsca ekspozycji na torach.
Pozostałe około 20% pochodzi z kilku źródeł. Są to wpływy z Paddock Clubu, czyli najdroższych biletów sprzedawanych na torach, a dla gości przeznaczone są specjalne atrakcje. Również z prowadzenia dwóch juniorskich serii wyścigowych GP2 i GP3. A także za opłaty frachtowe. FOM organizuje transport lotniczy sprzętu zespołów F1. Samoloty odlatują z Mediolanu i Londynu. Każdy zespół ma możliwość darmowego transportu 10 ton, za resztę trzeba płacić. Poza tym są licencje na wykorzystywanie znaków towarowych np. na potrzeby gier wideo.
Teraz nową kwestią będą przychody z Internetu: płatnej aplikacji i usługi F1 Access. W 2014 aplikacja na smartfony była pobrana ponad milion razy. Teraz przy wprowadzeniu F1 Access na komputery i podniesieniu ceny, możliwe jest ugranie sporej kwoty. Bernie może wreszcie zrozumieć, że w Internecie też da się zarobić.
Ile pieniędzy zarabiają zespoły
Pomijając kwestię niesprawiedliwego podziału środków z FOM między zespoły, który faworyzuje najbogatszych. W oczy rzuca się jedna rzecz. Dawniej zespoły otrzymywały tylko procent od wpływów telewizyjnych. Teraz otrzymują 63% od całego zysku F1. Poza tym Ferrari ma swój dodatkowy bonus obliczany od przychodu. Dlatego wpływy zespołów są zdecydowanie wyższe niż dawniej. Ilość pieniędzy otrzymanych przez zespoły w 2012 roku była o 202% większa niż w 2007 roku. Teraz jest to jeszcze więcej. W 2013 roku zespoły otrzymały prawie 800 mln $ do podziału plus bonus dla Ferrari. Gdyby dzielić te pieniądze sprawiedliwie, to byłoby wielu chętnych do wystawienia swoich zespołów, a stawka rozszerzyłby się do 12 stajni. Problem jest taki, że aż do 2020 roku obowiązują obecne umowy komercyjne i nic w tej kwestii się nie zmieni.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: