Nico Rosberg wygrał wyścig o GP Brazylii 2015 na torze Interlagos. Rosberg jechał znakomitym tempem kontrolując wyścig. Tuż za nim podróżował Lewis Hamilton, ale przy takiej samej taktyce nie potrafił skutecznie zaatakować.
Jestem rozczarowany postawą Mercedesa w związku z ich strategią wyścigową. Wykonali z żelazną konsekwencją taktykę ze zjazdami po nowe opony w ustalonych porach i prowadzący Rosberg zawsze zjeżdżał o okrążenie wcześniej. Przez co spokojnie utrzymywał prowadzenie. Mercedes postępuje tak w prawie każdym wyścigu, ale myślałem, że gdy mają w kieszeni oba tytuły to pozwolą inżynierom swoich kierowców na większą dowolność. Zdarzały się już takie sytuacje w tamtym sezonie, że strategie były różne. Rozumiem, że chcieli zapewnić Rosbergowi drugie miejsce w klasyfikacji. Ale patrząc na jego tempo od początku wyścigu, to Hamilton nawet korzystając z agresywniejszej strategii nie byłby faworytem. A widzowie mieliby o wiele więcej emocji, gdyby Hamilton jechał z inną strategią i nie wiadomo by było który z nich na tym zyska pod koniec wyścigu.
W tym wyścigu zobaczyliśmy bardzo negatywną sytuację, której bardzo obawiam się w perspektywie dużych zmian regulaminu w 2017 roku. Gdy dwaj kierowcy Mercedesa jechali na 100% w bliskiej odległości od siebie, to ten kierowca jadący z tyłu (w tym wypadku Hamilton) nie był w stanie utrzymać się za drugim (Rosberg) w zakrętach. Hamilton przez wiele okrążeń naciskał, zyskiwał na prostych dzięki systemowi DRS, ale potem przychodził szybki zakręt i Rosberg mu uciekał. Tak są skonstruowane te bolidy, że gdy mamy szybki zakręt to potrzebny jest docisk aerodynamiczny. A jadąc tuż za rywalem on zakłóca przepływ powietrza za sobą i nie da się utrzymać małej różnicy w zakręcie. Na 2017 planowane są bolidy szybsze o 5-6 sekund na jednym okrążeniu i większą rolę odegra aerodynamika. Te zyski aerodynamiczne mogą jeszcze bardziej zwiększyć efekt brudnego powietrza. I wrócimy do sytuacji sprzed 2009 roku. A przy bardzo dużym tempie, wyprzedzanie może być jeszcze trudniejsze.
Drugą siłą wyścigu w Brazylii okazało się Ferrari. Vettel wyraźnie wygrał z Raikkonenem, czym chyba nikt nie jest zaskoczony. Kimi próbował innej taktyki, co nie okazało się dobrym posunięciem, ale i tak odstawał od Vettela. Sebastian stracił tylko 14,2 sekundy do Rosberga. Co przekłada się na tempo zaledwie o 0,2 sekundy gorsze na jednym okrążeniu. Może tego nie widać, po tym jak bezbłędnie jeździ Mercedes, ale Ferrari cały czas ich goni. Taka strata w końcówce sezonu daje nadzieje, że w 2016 roku uda się dogonić srebrne strzały.
Tylko czterej kierowcy ukończyli wyścig na tym samym okrążeniu co lider wyścigu: obaj zawodnicy Mercedesa i Ferrari. Reszta została zdublowana. Tylko Carlos Sainz nie ukończył wyścigu. Nie było żadnych nadzwyczajnych sytuacji jak stłuczki, czy samochód bezpieczeństwa. A liderzy cały czas jechali maksymalnym tempem. A to na krótkim torze pokazało prawdziwe różnice w stawce. Pozostałe zespoły tylko w razie problemów czołówki mają szanse na podia.
W reszcie stawki wyróżnił się nie pierwszy raz Max Verstappen, który wykonał kilka dobrych manewrów wyprzedzania. Pozostali kierowcy przez zdecydowaną większość czasu koncentrowali się na swoich wyścigach i rzadko dochodziło między nimi do walki na torze. Wyścig mnie rozczarował, liczyłem na o wiele więcej emocji. Oby finał sezonu 2015 za dwa tygodnie w Abu Zabi był lepszy.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: