Podsumowanie pierwszej tury testów Formuły 1 przed sezonem 2018 w żadnym wypadku nie może dotyczyć układu sił, ani opierać się o osiągane czasy. Zespoły z uwagi na złą pogodę nie wypełniły swoich programów, więc nikt nie walczył o dobry czas okrążenia. Testy przynoszą jednak możliwość wyciągnięcia szeregu pomniejszych wniosków.
Pierwsza tura testów przed sezonem 2018 za nami. Wiele z tych czterech dni jazd na torze pod Barceloną się nie dowiedzieliśmy ze względu na pogodę. Warunki na torze były przez trzy dni kiepskie, a przez jeden dzień całkowicie uniemożliwiające jakiekolwiek sensowne jazdy. Zespoły miały tak naprawdę około dwóch dni netto na standardowe testy, a nawet w tym czasie panujące temperatury na torze były zbyt niskie. To wszystko oznacza, że cztery pozostałe dni testowe w przyszłym tygodniu będą niezwykle ważne, bo wszystkie zespoły są do tyłu z wykonywaniem zaplanowanych programów. Każde większe kłopoty techniczne w drugim tygodniu będą miały poważne skutki. Ponownie powrócił temat organizacji testów w miejscu gdzie jest pewność co do dobrej pogody, ale to oznacza wyższe koszty oraz spore zmiany w logistyce i planowaniu prac przygotowawczych przez zespoły. Zaletą problemów na testach jest to, że poszczególne zespoły mogą nie być w 100% przygotowane na start sezonu, a to zwiększa szansę na niespodzianki w Australii.
W Formule 1 liczba testów spadła do zaledwie ośmiu dni przed sezonem i to przy wykorzystaniu tylko jednego samochodu. To kilka razy mniej niż np. dziesięć lat temu. Mimo tych ograniczeń zespoły przyjeżdżają na początek sezonu gotowe do rywalizacji, samochody się nie psują, nie pojawią się żadne duże problemy z ustawieniami itd. Dlaczego tak się dzieje? Przyczyną jest to, że w Formule 1 bardzo mocno rozwinięto wszelkiego typu symulacje oraz testy w fabryce. Przejazdy testowe wykonywane na torze mają potwierdzić dane pochodzące z symulatora zespołu, tunelu aerodynamicznego itd. Jeżeli to się uda, to zespoły mogą intensywnie pracować w fabryce i przygotowywane ulepszenia czy też zmiany ustawień samochodu przekładają się na podobne zmiany obserwowane na torze. Czołowe zespoły często chwalą się ponad 90% skutecznością w działaniu nowości przywożonych na tor. Podczas weekendów wyścigowych zwykle podobny program jazd jak kierowcy na torze wykonuje kierowca testowy w symulatorze. Testy przedsezonowe nie znikną, bo zawsze trzeba sprawdzić podstawowe funkcje samochodu, przejść pełny program z nowymi oponami, zmianami ustawień itd. Każdy kierowca musi także poznać nowy samochód. Obecne reguły zezwalające na osiem dni testowych powinny pozostać na wiele lat.
Podczas pierwszej tury tegorocznych testów było bardzo mało awarii. Niezawodność samochodów cały czas ulega poprawie, a ograniczenie dostępnych elementów jednostek napędowych podczas sezonu 2018 powoduje, że producenci postawili na ich większą niezawodność, co było widać podczas tych testów. Nie było żadnej poważniejszej awarii silnika przez cztery dni.
Czasy okrążeń
W 2017 roku najlepszy czas jednego okrążenia podczas przedsezonowych testów na tym torze to 1,18:6 osiągnięty ostatniego dnia przez Kimiego Raikkonena na super-miękkich oponach podczas symulacji kwalifikacji. W zimie wymieniono asfalt na tym torze, co sprawia, że jest on szybszy o około sekundę lub nawet nieco więcej tylko z tego powodu. W tym roku Pirelli przygotowało opony o stopień miększe, a nowa hiper-miękka mieszanka jest o dwa stopnie miększa niż zeszłoroczne najlepsze opony. Do tego nowe samochody są lepsze pod każdy względem zarówno jeśli chodzi o generowany docisk, jak i moc silnika. To oznacza, że teoretycznie powinniśmy liczyć, że podczas drugiej tury testów podczas symulacji kwalifikacji na najlepszych oponach w wykonaniu kierowców czołowych zespołów pojawią się czasy nawet poniżej bariery 1:17,000.
#F1 Pre-season testing in #Barcelona – all 4 days cumulative, 22 drivers: #Hamilton on medium compound fastest, #Vettel on softs +0.34s.#Gasly powered by #Honda did most laps (229), #Vettel -11 laps
📊: pic.twitter.com/tDKa519erS— Petr Hlawiczka (@hlawiczka) 1 marca 2018
Odpuszczam całkowicie porównywanie czasów, bo żaden zespół nie doszedł do momentu jazdy z niską ilością paliwa, ani nikt nie pokusił się o długie przejazdy symulujące wyścig. To cały czas były przejazdy różnej długości sprawdzające podstawowe funkcje i ulepszenia w nowych samochodach. Nikt więc nie nastawiał się na walkę o czas. Jedyny wynik na jaki warto zwrócić uwagę to ten osiągnięty ostatniego dnia przez Lewisa Hamiltona – 1:19,333. Ten czas został wykręcony na pośrednich oponach co sprawia, że jest bardzo imponujący. Gdybyśmy wzięli pod uwagę wpływ opon, to można teoretycznie wyliczyć, że na najlepszej mieszance zbliżyłby się do bariery 1:17,0. Kierowca Mercedesa nie walczył przy tym o czas, warunki pogodowe późnym popołudniem nie były już najlepsze i były to tak naprawdę jego pierwsze okrążenia w Mercedesie W09. Dlatego ten czas jest imponujący. Przyszłotygodniowe wyniki będziemy do niego porównywać.
Przegląd informacji o zespołach, silnikach i Kubicy
Ferrari rok temu imponowało od początku testów, ale w tym roku tak nie jest. Z wnioskami musimy wstrzymać się do drugiej tury, ale moja pierwsza obserwacja jest taka, że to Mercedes ma na początku jazd przewagę nad Ferrari. To odwrotna sytuacja do minionego roku. Red Bull miał kilka problemów technicznych, więc testy nie przebiegły w ich wykonaniu w pełni sprawnie. Ricciardo wykonał długi przejazd liczący 35 okrążeń na pośrednich oponach pierwszego dnia i pod koniec tego przejazdu (miał już mało paliwa i zniszczone opony) osiagnął najlepszy czas zespołu. W kolejne dni Red Bull jeździł wolniej, ale dobry czas już pierwszego dnia potwierdza, że RB14 ma duży potencjał, którego potem nie pokazali.
Układ sił wśród pozostałych zespół jest zbyt mało jasny. Na minus prezentował się tylko Sauber, który regularnie był wolny, ale ten zespół już zapowiedział mnóstwo poprawek na drugie testy. Inne zespoły również będą przebudowywać swoje samochody i do czasu GP Australii zobaczymy wiele nowości. Pokazywany podczas prezentacji pakiet aerodynamiczny ma mało wspólnego z tym, który będzie w Australii.
Warto zwrócić uwagę na sprawne testy zespołu Toro Rosso z silnikiem Hondy. Nowy silnik działa bez zarzutu, nic się nie psuło, a Toro Rosso przejechało najwięcej okrążeń. Moc nowego silnika Hondy jest ponoć na poziomie Renault z końca 2017 roku. Na pomiarach prędkości maksymalnej Toro Rosso jest w środku stawki, a to kolejne potwierdzenie poprawy. Wygląda na to, że Honda wreszcie dokonała przełomu. Musimy przy tym pamiętać, że pozostali producenci nie stali w miejscu przez zimę. Renault dodatkowo podczas pierwszej tury testów korzystało ze skręconych silników. Honda powinna być najsłabsza w Australii, ale strata do trzeciego miejsca nie będzie duża.
W Polsce głównym tematem były jazdy Roberta Kubicy. Nie miał on okazji do zrobienia dłuższych przejazdów, wykonywał tylko klasyczną pracę testową. Podczas drugiej tury testowej powinny pojawić się możliwości na lepsze okrążenia w jego wykonaniu. Zobaczymy jaki dokładnie program będzie miał Williams podczas tych jazd, bo teoretycznie to etatowi kierowcy powinni wykonywać symulacje kwalifikacji i wyścigu.
Rok temu po pierwszej turze testów można było wyciągnąć o wiele szersze wnioski. Tym razem programy testowe zostały storpedowane przez pogodę. Druga tura jazd jest niezwykle ważna i wszelkiego typu problemy będą bardzo niemile widziane. Pogoda ma być już dobra, więc ta zmienna przynajmniej odpadnie. Wtedy też po raz pierwszy zobaczymy szybkie okrążenia oraz długie przejazdy. Po nich będzie można wyciągać wnioski.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: