Zespół Williams jest w kryzysie z którego trudno będzie wyjść, dlatego będą potrzebne zmiany w funkcjonowaniu tej stajni. Ja widzę na to trzy możliwości, ale dwie z nich wymagałyby od Franka Williamsa zmiany podejścia do Formuły 1.
Williams zajął ostatnie miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów w 2018 roku. To nie był ich najsłabszy sezon w tej dekadzie, bo moim zdaniem w 2011 i 2013 roku byli równie słabi, a nawet słabsi. W tamtych sezonach w Formule 1 były jednak tzw. „nowe zespoły”, które regularnie zamykały stawkę, więc słabe wyniki zespołu z Grove nie były tak widoczne. W minionym sezonie sytuacja wyglądała pod względem wizerunkowym gorzej. Zespoły, które w ostatnich latach miały kłopoty finansowe jak Sauber, Force India, czy Lotus zmieniły właścicieli. Mają teraz większe budżety i stabilną sytuację co daje im możliwość regularnej walki w środku stawki. W Williamsie nic się nie zmienia od wielu lat, więc rywale im uciekają.
W Formule 1 w ostatnich latach widoczne są dwa trendy, które osłabiają pozycję Williamsa w układzie sił. Duże zespoły coraz więcej inwestują uciekając reszcie stawki. Bezpośredni konkurenci Williamsa czyli np. Haas, Alfa Romeo, Toro Rosso czy Racing Point zacieśniają współpracę z dużymi zespołami oraz zwiększają własne budżety. Williams znajduje się na straconej pozycji, gdy rywalizuje np. z zespołem Alfa Romeo, który ma podobny budżet i fabrykę, ale kupuje dużo elementów od Ferrari i otrzymuje dodatkowe wsparcie techniczne. Dzięki temu mają gwarancję wysokiej jakości zakupionych elementów bolidu, a przy okazji zmniejszają własne koszty, bo bardziej opłaca się kupić np. gotowe skrzynie biegów niż je samemu opracować. Tym sposobem mogą wydać więcej pieniędzy na rozwój pozostałych elementów bolidu.
Jak funkcjonuje Williams?
Zespół Williams cały czas szczyci się tym, że są konstruktorem. Sami produkują w fabryce większość elementów samochodu kupując jedynie jednostki napędowe od Mercedesa. Poza tym mają (jak wszystkie zespoły) liczne grono dostawców z którymi współpracują. Działają w ten sam sposób jak inne duże zespoły, ale mają przy tym o wiele niższy budżet. Tutaj wychodzi główny problem Williamsa i powód dlaczego ich forma jest obecnie słaba. Muszą utrzymać dużą fabrykę i ponad 600 pracowników, gdy ich budżet wynosi około 150 mln $ (dane za 2018 rok). Inne zespoły funkcjonujące w ten sposób mają o wiele więcej pieniędzy do dyspozycji. Działający w bardzo podobny sposób McLaren miał 220 mln $ budżetu w 2018 roku (dla nich to był słaby wynik, bo zwykle ich budżet jest większy). Williams w ostatnich latach regularnie zwiększał swój budżet, ale daleko im do czołowych zespołów pod tym względem. Poza tym wydaje się, że w latach 2017-2018 osiągnęli swój finansowy szczyt i w kolejnych sezonach będą mieć do dyspozycji mniej pieniędzy. W 2019 roku prognozuję spadek o 10-15 mln $, co w dużym stopniu odbija się na formie sportowej.
Williams w tej dekadzie jest słabym zespołem. Wyjątkiem jest okres bezpośrednio po wprowadzeniu hybrydowych silników V6 Turbo. Umowa z Mercedesem była strzałem w dziesiątkę i dała im przewagę nad bezpośrednią konkurencją pod względem mocy silnika. Dodatkowo przygotowali wtedy niezły samochód z niskim oporem aerodynamicznym i w ten sposób w 2014 roku odnieśli sporo sukcesów. W kolejnych latach z roku na rok ich forma spadała. Przewaga po stronie silnika zaczęła maleć, a rywale przygotowywali lepsze samochody. Co warte podkreślenia w tym okresie budżet Williamsa z roku na rok ulegał zwiększeniu w przeciwieństwie do formy sportowej. Dlatego nie tylko pieniądze są problemem.
Trzy opcje na przyszłość dla zespołu Williams
Zespół ma moim zdaniem trzy opcje na najbliższą przyszłość. W pierwszym scenariuszu nic się nie zmienia. Sposób funkcjonowania będzie taki sam, pogodzą się z marnymi szansami na konkurencyjne wyniki w dwóch sezonach. Budżet będą łatać zatrudnianiem kolejnych płacących kierowców. Wszystko to w oczekiwaniu na zmiany reguł technicznych, sposobu podziału pieniędzy oraz limity budżetowe planowane przez FIA i Liberty Media na 2021 roku. W tym scenariuszu pozostaliby nadal w pełni konstruktorem zgodnie z wolą Franka Williamsa. Mogliby się skoncentrować na zmianach personalnych w pionie technicznym i przeprowadzić restrukturyzację celując w przygotowania konkurencyjnego bolidu na 2021 rok. Takie podejście jest jednak ryzykowne. Bo co w sytuacji gdy planowane zmiany na 2021 rok zostaną opóźnione lub złagodzone? Co jeśli w kolejnych latach forma sportowa nie ulegnie poprawie, utracą kolejnych sponsorów i wpadną w jeszcze głębszy kryzys?
Opcja druga to zawarcie krótkoterminowego sojuszu z Mercedesem z możliwością jego kontynuacji w przyszłości. W trakcie sezonu 2018 pojawiały się sugestie, że Williams będzie kupował od Mercedesa skrzynie biegów od 2019 roku, ale ostatecznie zadecydowali o dalszym przygotowaniu własnych. Chcieli w ten sposób utrzymać odpowiedzialnych za to inżynierów co ma pozytywny wpływ na ich inne działalności. Obecny plan FIA zakłada wprowadzenie standardowych skrzyń biegów do F1 od 2021 roku. Williams kupując skrzynie biegów od Mercedesa w 2020 roku prawdopodobnie w komplecie wziąłby także tylne zawieszenie (jak zespół Racing Point). To na pewno spowodowałoby wzrost konkurencyjności samochodu oraz spadek kosztów własnych. W tym scenariuszu ryzykiem jest zbytnie uzależnienie się od Mercedesa, które może objawiać się na różne sposoby. Williams utraciłby część swojej niezależności i statusu konstruktora.
Trzeci scenariusz jest obecnie najmniej realny. W nim zespół pozyskałby nowego inwestora. W ostatnich latach w F1 doszło do kilku dużych transakcji przejęcia zespołów, więc potencjalni inwestorzy są w pobliżu. Wspomniane na wstępie stajnie dzięki zastrzykowi pieniędzy od nowych właścicieli zdecydowanie poprawiły swoją formę sportową. W przypadku Williamsa ewentualny nowy właściciel oznaczałby utratę kontroli przez Franka Williamsa, który ma ponad 50% akcji zespołu. Blisko 25% akcji należy do drobnych akcjonariuszy na giełdzie. Pozostałymi udziałowcami są Brad Hollinger (11,7%) oraz Patrick Head (9.3%). Obecni właściciele nie dokładają własnych pieniędzy do budżetu. Nowy, bogaty właściciel musiałby otrzymać znaczący pakiet akcji. Trudno sobie wyobrazić aby Frank Williams, którego całe życie związane jest z F1 na starość dobrowolnie oddałby kontrolę nad zespołem komuś innemu.
Czego się spodziewam?
Celowo napisałem ten tekst przed startem sezonu, bo w tym momencie sprawa jest otwarta. Nie wiemy do końca na co ten zespół stać w 2019 roku. Bolid FW42 może okazać się przyzwoitą maszyną i zanotują lepsze wyniki odbijając się od dna. Gdyby tak się stało, to nie należy liczyć na istotne zmiany w funkcjonowaniu zespołu. Im słabsze wyniki, to tym bardziej wzrasta presja na zmiany. Osobiście spodziewam się, że najbardziej prawdopodobny scenariusz to podpisanie szerszej umowy z Mercedesem. To byłby ruch na którym skorzystałyby obie strony.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: