Luca Mormoni były szef działu silnikowego Ferrari po zwolnieniu z zespołu udzielił bardzo ciekawego wywiadu. Jak to bywa w takich sytuacjach były pracownik może mieć żal po zwolnieniu i przesadza w swoich wypowiedziach, aby wyszło na to, że on miał rację. Ale wydaje mi się, że jednak mówi prawdę.
Luca Marmorini udzielił wywiadu włoskiemu dziennikarzowi, Leo Turriniemu. Marmorini powiedział, że Nikolas Tombazis, czyli główny projektant w Ferrari polecił mu skonstruować możliwie najmniejszy silnik V6 Turbo. Bardziej upakowana jednostka napędowa oznaczała mniejszą moc w stosunku do konkurentów, ale jednocześnie korzyści aerodynamiczne z tym związane miały przewyższyć niedostatki mocy. Skończyło się na tym, że silnik faktycznie odstaje pod względem ilości koni mechanicznych od Mercedesa, a możliwe, że również od Renault. Ale jednocześnie inżynierowie odpowiedzialni za aerodynamikę bolidu nie nadrobili spadku mocy.
Marmorini przez trzy miesiące pracował w Ferrari, gdy zespołem kierował już Marco Mattiacci. I przez ten czas rozmawiał z nowym szefem dwa razy: wymienili kilka słów podczas przywitania. I drugi raz, gdy Mattiacci wręczył mu wypowiedzenie. To jest fascynujące, że tyle się mówiło złego o silniku Ferrari w tym sezonie. A nowy szef nawet nie porozmawiał z osobą odpowiedzialną za dział silnikowy na ten temat. I jak tu ma się coś poprawić w Ferrari?
Luca Marmorini prawdopodobnie znajdzie nowe miejsce zatrudnienia w Renault. I nie tylko on, bo wraz z nim pracę straciło kilku jego bliskich współpracowników. Marmorini ma naprawdę duże doświadczenie. W latach 90-tych pracował w Ferrari. Później przez 10 lat do 2009 roku w Toyocie, gdzie awansował na szefa działu silnikowego. A przecież silnik Toyoty w tym czasie był dobrą konstrukcją. W 2009 roku wrócił do Ferrari. Zrobiono z niego kozła ofiarnego słabego bolidu Ferrari.
Całkiem niedawno w podobnym tonie wypowiadał się inny były pracownik Ferrari, Aldo Costa. Costa został zwolniony w 2011 roku, był dyrektorem technicznym przez słabe wyniki zespołu. Costa szybko znalazł pracę w Mercedesie i ściągnął kilku byłych współpracowników, w sumie pracuje tam 12 Włochów.
To nie pierwsze duże zmiany personalne w zespole. W ostatnim czasie średnio co dwa lata średnio takie następują. A przy okazji zapowiadany jest nowy początek, zmiana sposobu pracy i dystrybucji zasobów. A co roku bolid Ferrari jest w tym samym miejscu, jako druga bądź trzecia siła. Tegoroczne zmiany mogą zakończyć się tym samym. Bo trudno będzie wyprzedzić im Mercedesa. W końcu dla czerwonych liczą się tylko zwycięstwa i to jest ich cel. Mercedes zrobił wszystko jak w podręczniku. Prace nad tegorocznym bolidem i silnikiem rozpoczęli dawno temu, dział silnikowy ściśle współpracował z projektantami bolidu. A do tego nie brakował ludzi i pieniędzy. Ferrari pracowników i pieniędzy ma więcej, ale brak im koordynacji. Sezon 2014 był tym, w którym miało nastąpić przetasowanie sił i nastąpiło, ale Ferrari tego nie wykorzystało. Ten sezon pokazuje, że ich rywale pracują bardzo dobrze. Tempo rozwoju Red Bulla jest znakomite. Mercedes cały czas utrzymuje swoją przewagę nad rywalami. A McLaren testuje kolejne rozwiązania i zmienia struktury zespołu przed przybyciem Hondy. Pokonanie wszystkich tych zespołów będzie niesamowicie trudne w 2015 roku.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: