Po ponad dwóch miesiącach od premiery spisałem moje wrażenia z trzeciego sezonu serialu “Formuła 1: Jazda o życie” w formie recenzji. Skąd to opóźnienie z recenzją i jaka jest moja opinia o trzecim sezonie?
Trzeci sezon serialu “Formuła 1: Jazda o życie”
Trzeci sezon serialu podobnie jak poprzednie liczy dziesięć odcinków trwających po około 40 minut każdy. Każdy z dziesięciu odcinków skupia się na innych wątkach, czasami jest to tylko wątek dotyczący jednego zespołu lub kierowcy, a czasami jest ich więcej. Nie ma zachowanej chronologii, nie wszystkie zespoły i kierowcy doczekali się odpowiedniego czasu na ekranie. Trzeci sezon zadebiutował w Netflixie 19 marca 2021 roku, czyli tuż przed pierwszym wyścigiem F1 w 2021 roku.
Serial, którego oryginalny tytuł brzmi “Formula 1: Drive to Survive”, jest bardzo ważnym elementem promocji F1 na całym świecie z naciskiem na Stany Zjednoczone. W różnych badania i ankietach wychodzi, że wiele osób zaczęło śledzić F1 po obejrzeniu tego serialu. Liberty Media jest bardzo zadowolona z tego faktu i mocno stawia na tę produkcję, chwalą się nim nawet w raportach finansowych.
Recenzja trzeciego sezonu serialu “Formuła 1: Jazda o życie”
W trzecim sezonie serialu podjęto wiele wątków dotyczących wybranych kierowców i zespołów. Kilka z nich było naprawdę ciekawych, udało się dzięki nim pokazać świat F1 od kuchni. To jest największa zaleta tego serialu, bo dzięki dostępowi do kulis mogą pokazywać kierowców w prywatnych sytuacjach, albo rozmowy w padoku. Tego podczas zwykłych transmisji nie ma i nie będzie. Mogę szczerze pochwalić odcinek o Haasie, gdzie widzimy negocjacje ze sponsorem i powiązanym kierowcą (nie jest to przedstawione w pełni chronologicznie i dokładnie), historię zakładu Ricciardo z Abiteboulem, przedstawienie sytuacji w Ferrari i roli Bottasa. To są historie, jakie chciałbym widzieć w tego typu serialu, bo one pokazują pewne wydarzenia od kulis i pozwalają ocenić je z innej perspektywy.
W trzecim sezonie pominięto kilka wątków, które moim zdaniem powinny się w nim znaleźć. Wiem, że musieli pewne rzeczy odrzucać, aby zmieścić się w dziesięciu odcinkach, ale kilka historii, które podjęli jest mniej ciekawych od rzeczy pominiętych. W ogóle nie wspomniano o sprzedaży zespołu Williams i zmianach jakie w nim zaszły. Zignorowano temat kierowców, którzy awaryjnie startowali za zawodników zakażonych koronawirusem. Historia powrotu Nico Hulkenberga w ostatniej chwili, czy życiowej szansy George’a Russella, to były ciekawe wątki do pokazania od kulis. Słowem nie wspomniano o GP Turcji i zaskakujących wynikach: Pole Position dla Lance’a Strolla. Powinni przynajmniej ogólnie powiedzieć jakim wyzwaniem było ustalenie kalendarza oraz przestawić nowe tory, które pojawiły się w nim awaryjnie.
Głównym problemem trzeciego sezonu jest sztuczne kreowanie historii (np. wewnętrzny konflikt w McLarenie) lub celowe wyolbrzymianie pewnych sytuacji, aby wyglądały one dramatyczniej (np. wypadek Grosjeana). Świetnym przykładem są wywiady, które na potrzeby serialu udzielili kierowcy, szefowie zespołów czy dziennikarze. Wielokrotnie wypowiada się jako ekspert Will Buxton, którego niektóre opinie są bardzo dziwne. On przyznał, że niektóre z jego wyemitowanych wypowiedzi są wyrwane z kontekstu, bo zostały przez twórców pocięte. Z tego powodu nie da się tego serialu nazwać dokumentem. Produkcje dokumentalne mają przedstawiać wydarzenia takimi jakie były z minimalną ingerencją reżysera. W serialu „Jazda o życie” takich ingerencji jest mnóstwo. Nie zapominajmy o dogranym do gotowego materiału komentarzu, który ma dodawać dramaturgii, zmienionym odgłosom bolidów czy puszczaniu rozmów przez team-radio w momentach, gdy kierowcy nigdy z inżynierem nie rozmawiają.
Serial tylko częściowo opowiada o sezonie 2020 w sposób chronologiczny. Wątki się przeplatają, nie jest zachowywana kolejność zdarzeń. W niektórych przypadkach jest to uzasadnione, gdy koncentrują się np. na jednym kierowcy lub zespole w odcinku. Ogółem takie podejście jest błędne. Osoby śledzące F1 zauważą, że historie są opowiedziane nie po kolei, a osoby nie śledzące na co dzień F1 nie będą miały pojęcia jak wygląda kalendarz, albo ile jest wyścigów w sezonie.
Zwiastun trzeciego sezonu serialu “Formuła 1: Jazda o życie”
Podsumowanie recenzji
Trzeci sezon pod względem formy nie różni się od poprzednich. Powiela te same zalety i te same wady. Moim zdaniem jest nieco lepszy od drugiego ze względu na kilka ciekawszych historii, ale to kwestia dostępnego materiału, a nie poprawy ze strony twórców serialu. Forma tego serialu trafia do wielu ludzi, którzy nie są kibicami F1 lub którzy śledzą ją tylko okazjonalnie. Dla takich osób sprawdza się idealnie. Z perspektywy kibica, który regularnie interesuje się Formułą 1, to jest w nim zbyt wiele wad. Te wady dotyczą pominięcia ważnych wątków, a twórcy zbytnio ingerują w formę przedstawienia wydarzeń oraz kreowanie własnych, mocno wyolbrzymionych historii. Dlatego moja recenzja pojawiła się tak późno, bo nie ciągnęło mnie do oglądania kolejnych odcinków. Z mojej perspektywy zbyt dużo w trzecim sezonie jest kreowania historii. Nie dołączam do grona osób, które powszechnie chwalą serial i wyczekują premiery kolejnych odcinków.
P.S. Czwarty sezon opowiadający o wydarzeniach w 2021 roku jest już filmowany. Zamówiony jest już również piąty sezon, więc Liberty Media wraz z Netflixem mocno stawiają na tę produkcję.
Zbiorczy tekst podsumowujący i opisujący seriale o Formule 1, które miały premierę w ostatnich latach znajduje się pod tym linkiem.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: