Kierowcy Mercedesa z dużą przewagą wygrali kwalifikacje do wyścigu o GP Austrii 2018 na torze Red Bull Ring. Ferrari w kwalifikacjach nie było w stanie walczyć o pierwszy rząd. Pozytywnie zaskoczyli kierowcy Haasa z naciskiem na Grosjeana.
Przed weekendem wydawało się, że GP Austrii będzie należeć do Ferrari. Tegoroczny bolid Ferrari jest lepszy niż Mercedes w wolnych zakrętach, a dodatkowo zwykle ma nieznaczną przewagę na prostych. Dlatego tor Red Bull Ring powinien im pasować. Mercedes przywiózł jednak znaczący pakiet poprawek aerodynamicznych, które miały poprawić tempo w wolnych zakrętach. Te poprawki w połączeniu z ulepszonym silnikiem wprowadzonym we Francji dały Mercedesowi dublet w kwalifikacjach. Przewaga nad Ferrari mimo tych wszystkich zmian jest bardzo duża. Na Red Bull Ringu różnice miedzy kierowcami są zawsze bardzo małe, a Sebastian Vettel stracił ponad 0,3 sekundy do Bottasa, a to jest bardzo dużo. Jeżeli Mercedes zdominuje w podobnym stylu wyścig, to może to być oznaka wyraźnej zmiany układu sił w tym sezonie.
Q3 CLASSIFICATION: Pole last year, pole this – well done, @ValtteriBottas 👏 #AustrianGP 🇦🇹 #F1 pic.twitter.com/tqtv6qxQRG
— Formula 1 (@F1) 30 czerwca 2018
Mercedes zdominował kwalifikacje do GP Austrii. W Q3 potwierdziło się, że Valtteri Bottas bardzo dobrze spisuje się na Red Bull Ringu. Pokonał o włos Hamiltona i drugi raz z rzędu wystartuje z Pole Position na tym obiekcie. To pierwsze Pole Position Bottasa w sezonie. Hamilton mimo bardzo dobrego okrążenia pod koniec Q3 musiał uznać wyższość zespołowego partnera. W wyścigu oba Mercedesy startują z pierwszego rzędu na oponach super-miękkich. Ich strategia jest jasna (zmienią je potem na miękkie), a najbardziej zagrożeni będą na starcie. Kimi Raikkonen na oponach ultra-miękkich powinien być dla nich realnym zagrożeniem na samym początku zawodów. Nie spodziewam się poleceń zespołowych w Mercedesie, jeśli będą we dwójkę jechać na prowadzeniu. Hamilton zadowoli się drugą pozycją, a Bottas miał w tym toku tyle pecha, że szefowie zespołu nie odbiorą mu tego zwycięstwa.
Ferrari było drugą siłą w kwalifikacjach. Kierowcy tego zespołu byli w stanie dorównywać Mercedesom w dwóch pierwszych sektorach, ale tracili bardzo dużo czasu w trzecim. W trzecim sektorze są szybkie zakręty i tam Mercedes robi swoją przewagę. Kierowcy Ferrari startują na ultra-miękkich oponach co jak wspomniałem powinno dać im przewagę na starcie. Również pojadą na jeden pit-stop, bo zużycie opon jest niewielkie. Mogą jednak wykorzystać na drugim przejeździe mieszankę super-miękką, co dałoby im przewagę nad kierowcami Mercedesa. Obstawiam, że Kimi Raikkonen tak zrobi kosztem przedłużenia pierwszego przejazdu.
Aktualizacja 20:10: Sebastian Vettel otrzymał karę przesunięcia na starcie o trzy pozycje za blokowanie Carlosa Sainza w Q2. Vettel wystartuje więc z szóstego pola. Vettel zablokował Sainza na wyjeździe z pierwszego zakrętu. Kierowca Ferrari był na zjazdowym okrążeniu i nie wiedział, że jadący za nim Sainz robi pomiarowe okrążenie. Vettel powinien dostać informację przez radio, że ma kierowcę z tyłu, wtedy nie było by problemu. Nagranie tej sytuacji wraz z wypowiedzią Vettela możecie zobaczyć pod tym linkiem na Twitterze Formuły 1.
Kierowcy Red Bulla zostali przedzieleni przez Romaina Grosjeana w kwalifikacjach. W Red Bullu było sporo nieporozumień w Q3 między Ricciardo i Verstappenem w sprawie pozycji na torze. Nawet bez tego nie mieli jednak szans na nic więcej, bo ich straty do dwóch czołowych zespołów są na tym torze bardzo duże. Red Bull zwykle ma lepsze tempo wyścigowe oraz będą startować na oponach super-miękkich. Nie spodziewam się jednak, aby mogli wmieszać się do walki o cztery czołowe pozycje, jeśli kierowcy Mercedesa i Ferrari przejadą czysty i bezproblemowy wyścig.
Gwiazdą kwalifikacji był zespół Haas oraz Romain Grosjean. Kierowcy Haasa notowali regularnie bardzo dobre czasy, a Francuz ostatecznie przedzielił w Q3 zawodników Red Bulla. Haas bardzo dawno nie był tak konkurencyjny. Ich tempo w kwalifikacjach sugeruje, że w wyścigu mogą powalczyć o coś więcej niż tylko o rolę czwartej siły. Będą mieć nad Red Bullami przewagę po stronie mocy silnika, co pomoże w walce o pozycje na torze. Romain Grosjean nie będzie miał lepszej okazji do przełamania się i zdobycia pierwszych punktów w tym sezonie.
Pozycję piątej siły zajęli zawodnicy Renault. Mimo wprowadzenia trybu kwalifikacyjnego nie mieli szans na walkę z kierowcami Haasa. Różnica była naprawdę duża, ale Renault na pewno nastawia się na lepszy wyścig niż kwalifikacje. Zwykle mają lepsze tempo wyścigowe co daje szanse na dobre pozycje. Na pewno w wyścigu zdobycie punktów przez dwóch kierowców będzie dobrym wynikiem, nawet jakby to miały być dwa ostatnie punktowane miejsca.
W czołowej dziesiątce mieliśmy tylko kierowców pięciu zespołów, którzy praktycznie ustawili się parami w końcowych wynikach. W drugiej dziesiątce stawka była dużo bardziej wyrównana, a jednocześnie przemieszana. Kierowcy, którzy nie awansowali do Q3 mieli dość spore straty do dziesiątej pozycji w Q2 – ponad 0,2 sekundy. Na tym torze to dość dużo, więc nikt nie może żałować, że nie udało mu się awansować do Q3. Pięć czołowych zespołów ma przewagę.
Mieszane nastroje w zespole Force Indii, gdzie Esteban Ocon zajął 11. miejsce, a Sergio Perez dopiero 16. Wynik Ocona mnie zaskoczył, bo nie spodziewałem się, że Force India ma tu taki potencjał. W wyścigu powinni liczyć się w walce o pojedyncze punkty z nastawieniem na Ocona. Jeszcze większa różnica była wśród kierowców zespołu Toro Rosso. Pierre Gasly zaprezentował się bardzo dobrze i finiszował na 12. pozycji, a Brendon Hartley przepadł w Q1 dopiero na 19 . pozycji. Charles Leclerc kolejny raz wyraźnie pokonał Marcusa Ericssona. Leclerc musiał mieć jednak wymienioną skrzynię biegów przed kwalifikacjami stąd kara +5 miejsc na polach startowych, a mimo tego będzie przed Ericssonem. To pokazuje jaka jest między nimi różnica w tym roku.
Fernando Alonso połamał sobie przednie skrzydło pod koniec Q2 czym zaprzepaścił szansę na lepszą pozycję. Rozczarował kolejny raz Stoffel Vandoorne, który znowu przegrał z Hiszpanem w kwalifikacjach. Alonso nie skupia się w 100% na F1, a do tego popełnia błąd w Q2, mimo tego Vandoorne nie potrafi skorzystać z okazji. Pozycja Belga w tym zespole z weekendu na weekend jest gorsza. W Williamsie małe święto, bo Lance Stroll awansował do Q2. Na tym torze Williams prezentował się lepiej na tle rywali i dołączył do zespołów z grona środka stawki. Zasługą nie były zmiany w samochodzie, a charakterystyka tego obiektu.
Zapowiedź wyścigu o GP Austrii 2018
Dojazd do pierwszego zakrętu jest podchwytliwy na torze Red Bull Ring. To tylko nieco ponad 300 metrów, ale wyraźnie pod górę. To duże utrudnienie i zwykle dochodzi w tym miejscu do ciekawych sytuacji, łącznie z kraksami. Kierowca jadący po zewnętrznej pierwszego zakrętu ryzykuje, że zostanie wypchnięty na pobocze. Emocje na starcie nie kończą się na pierwszym zakręcie, bo następnie mamy bardzo długą prostą, gdzie można się utrzymać za rywalem i zaatakować w zakręcie numer trzy. Jest bardzo prawdopodobne, że dojdzie do mniejszych lub większych kraks na starcie. Pełną charakterystykę toru Red Bull Ring wraz z blogowym schematem znajdziecie pod tym linkiem.
W strategii wyścigowych nie powinno być niespodzianek. Opony są bardzo wytrzymałe, więc przejazd na jeden pit-stop powinien być standardem. Jeśli ktoś będzie miał problemy z degradacją na ultra-miękkich oponach, to może szybko założyć miękkie i na nich bez problemu dojedzie do mety. W czołówce mamy powtórkę z Francji, czyli kierowcy Mercedesa zdecydowali się na opony super-miękkie, a Ferrari na ultra-miękkie. Nie powinno to doprowadzić do dużej różnicy w strategii, ale Ferrari może zaskoczyć i na drugi stint założyć super-miękkie. To dałoby im przewagę w oponach nad Mercedesami. Z drugiej strony opony super-miękkie oraz miękkie są bardzo przewidywalne i wytrzymałe, a dodatkowo różnice w tempie między nimi są niewielkie. Dlatego nie spodziewam się, aby strategie oponiarskie odegrały decydującą rolę w przebiegu wyścigu. Pirelli zaleca strategię jednej zmiany opon, a moment wizyty u mechaników będzie stosunkowo dowolny dzięki temu, że ogumienie jest bardzo wytrzymałe.
Opony jakie poszczególni kierowcy będą mieli do dyspozycji podczas wyścigu o GP Austrii 2018. #F1Pl #AustrianGP pic.twitter.com/tCkjhXKkdk
— CyrkF1 (@CyrkF1) 30 czerwca 2018
Prognozy pogody od piątku sugerują opady deszczu i burze. W piątek i sobotę się to nie sprawdziło. W niedzielę szanse na deszcz są najmniejsze podczas tego weekendu, a dodatkowo ma być cieplej. Dlatego nie należy nastawiać się na opady deszczu.
W tym roku FIA dodała trzecią strefę DRS. Mamy więc trzy strefy DRS z osobnymi punktami detekcji na trzech kolejnych prostych. Czegoś takiego w F1 jeszcze nie było. Zobaczymy jak wpłynie to na walkę na torze. Teoretycznie wyprzedzanie nie powinno sprawiać problemów, bo kierowca z tyłu będzie miał trzy kolejne proste do zbliżenia się i podjęcia próby ataku. Ciekawe czy do ataków będzie dochodzić już w drugiej strefie, bo jeśli tak się stanie, to wyprzedzony rywal będzie mógł od razu skontrować.
Szansa na wyjazd samochodu bezpieczeństwa jest wysoka za względu na wiele miejsc gdzie może dojść do kolizji oraz bliskość barier. Są także takie miejsca, gdzie nie da się ściągnąć zepsutego samochodu bez wyjazdu ciężkiego sprzętu na tor.
Po wynikach kwalifikacji i różnicach w czołówce wyścig o GP Austrii 2018 nie zapowiada się nadzwyczaj ciekawie. Układ tego toru, trzy strefy DRS oraz duże szanse na zamieszanie w stawce powodują, że ten czarny scenariusz nie musi się sprawdzić.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: