Kierowcy Ferrari byli najszybsi w kwalifikacjach do pierwszego GP Las Vegas a z Pole Position ruszy Charles Leclerc. Kwalifikacje przyniosły kilka niespodzianek, co dobrze wróży na wyścig. Zapraszam na analizę kwalifikacji przed GP Las Vegas 2023.
Kwalifikacje na torze Las Vegas Strip Circuit przebiegały zaskakująco sprawnie. Nie było żadnych przerw czy uderzeń w bariery. W ogóle w ten weekend mieliśmy tylko jedno poważne uderzenie w barierę Albona w trzecim treningu. Jak na tak szybki tor otoczony szczelnie barierami, to kierowcy jeżdżą bardzo bezpiecznie. W kwalifikacjach było chłodno, ale nie aż tak jak się spodziewano przed weekendem. Asfalt miał około 16 stopni Celsjusza, więc rozgrzewanie opon było wyzwaniem, ale również było wykonalne.
FULL QUALIFYING CLASSIFICATION #LasVegasGP #F1 pic.twitter.com/j7YELGb03W
— Formula 1 (@F1) November 18, 2023
Walka o Pole Position i prognoza na wyścig dla czołówki
Kwalifikacje w Las Vegas były bardzo ciekawe z dwóch powodów. Przyczepność na torze była niska i poprawiała się wraz z kolejnymi okrążeniami, co oznaczało, że czasy okrążeń regularnie stawały się coraz lepsze. Po drugie kierowcy różnie podchodzili do kwestii rozgrzewania opon, co zmieniało kolejność wykonywania szybkich kółek.
Najszybsi w czasówce byli zawodnicy Ferrari z naciskiem na Leclerca, który spisywał się najlepiej – wygrał każdy segment. Jego przewaga nad Sainzem w Q3 była niewielka, bo Monakijczyk nie przejechał najlepszego okrążenia pod sam koniec. Warunki na torze uległy poprawie i wszyscy poprawiali się w stosunku do Q2 o kilka dziesiątych sekundy, a Leclerc tylko o 0,049 sekundy. To pokazuje, że on miał zapas i przewaga na mecie mogła być większa. Ferrari w tym roku dobrze radzi sobie na torach z długimi prostymi oraz tam gdzie jest problem z rozgrzewaniem opon. Byli faworytem kwalifikacji, więc zwycięstwo nie jest niespodzianką. Pecha ma za to Carlos Sainz, który ruszy z 12. pola po karze za wymianę baterii w samochodzie. Musieli mu wymienić baterie, bo poprzedni egzemplarz został uszkodzony przez pokrywę studzienki w pierwszym treningu. W Internecie jest bezsensowna teoria spiskowa, że sędziowie mogli mu nie przyznać kary, ale zablokował to Toto Wolff. To jedna z głupszych rzeczy jakie widziałem w temacie F1, bo regulamin sportowy jest jasny, bez względu na powód, skorzystanie z nadprogramowego elementu oznacza karę. Nie da się zmienić regulaminu w jeden dzień, o tym decyduje Światowa Rada Sportów Motorowych FIA, która się zbiera co kilka miesięcy. Osoby, które rozprowadzają takie teorie nie znają się na zasadach. Oczywiście, że to co spotkało Sainza to duży pech i sytuacja całkowicie nie zawiniona przez niego, ale zasad nie da się zmienić.
Trzecie miejsce zajął Max Verstappen, który przejechał bardzo dobre swoje finałowe kółko, a i tak stracił blisko 0,4 sekundy do czasu PP. Tuż za nim finiszował George Russell, sprawiając niespodziankę, bo Mercedes wcześniej nie wyglądał aż tak dobrze. W przypadku Russella opłacił się jeden, długi wyjazd w Q3, co pozwoliło mu lepiej rozgrzać opony. Reszta czołówki robiła jedno lub dwa pomiarowe kółka. Verstappen lepiej się spisał w Q3 niż wcześniej, przejechał mocne kółko w decydującym momencie. Po Q2 nie było gwarancji dla niego na tak wysokie miejsce. Kara dla Sainza oznacza, że Leclerc i Verstappen będą w pierwszej linii. Ferrari lepiej rozgrzewa opony i jest dobre na prostych, więc na początku wyścigu Leclerc powinien być na czele, ale później powinien do głosu dojść Verstappen. W piątek na długich przejazdach Red Bull był lepszy, mieli także mniejszą degradację opon. Russell ma szansę się tu wmieszać, bo Mercedes poszedł nieco inaczej z ustawieniami, mają niski opór, więc jeżeli opony będą u nich dobrze działać, to podium jest w pełni realne.
Zachęcam do udziału w dodatkowym konkursie, do wygrania jest nowa książka o Formule 1, konkurs zakończy się tuż przed wyscigiem w niedzielę. Szczegóły tutaj.
Przeglądowe omówienie pozostałych kierowców i zespołów
Bardzo dobrze pojechał Pierre Gasly, który zajął czwarte miejsce. Tym bardziej szkoda Ocona, który odpadł w Q1 po zamieszaniu z Verstappenem (obaj zaczęli szybkie kółko w tym samym momencie i sobie przeszkodzili). Alpine dobrze sobie tu radzi, a szczególnie Gasly. Mają słabszy silnik, ale w Las Vegas ważniejsze jest zarządzanie oponami. Jest potencjał na dobre punkty w wyścigu
Znakomicie w kwalifikacjach spisali się kierowcy Williamsa, którzy do wyścigu ruszą z trzeciej linii. Williams jest jak zawsze w tym roku szybki na prostych, a także szybko rozgrzewają w Las Vegas opony. Potencjał na dobry wynik w niedzielę jest bardzo duży. Warta uwagi jest forma Sargeanta, który niewiele tracił w kwalifikacjach do Albona.
Haas spisał się słabiej niż myślałem. Ich bolid najlepiej rozgrzewa opony, co było widać szczególnie u Magnussena w pierwszym sektorze, ale później tracili czas. W wyścigu może być lepiej niż zwykle, bo najczęściej Haas tracił przez nadmierną degradację opon z powodu przegrzania opon. Tutaj to może być zaleta, jeśli znaleźli dobre ustawienia. W Q3 był również Bottas, który zawsze sobie dobrze radzi na torach, gdzie jest niska przyczepność, ale w wyścigu może być słabiej. Alonso był dziesiąty w kwalifikacjach, forma Astona Martina dalej podlega sporym wahaniom, ale u Hiszpana był potencjał na lepszą pozycję, jego finałowy przejazd w Q3 nie był najlepszy.
W Q2 odpadli Hamilton i Perez, którzy „walczą” ze sobą o drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. W wyścigu obaj będą chcieli się przebić wyżej, bo mają na to potencjał, ale obok nich ustawi się również Sainz. Warto zwracać uwagę na tę trójkę kierowców, bo tu powinno się najwięcej dziać. Mogą również tracić czas na walkę między sobą.
W Q1 odpadli kierowcy McLarena, którzy mieli spore problemy z grainingiem. Prawdopodobnie gdyby w Q1 skorzystali z dwóch kompletów opon, to awansowaliby dalej, ale potencjału na czołówkę nie było. McLaren nie lubi torów z długimi prostymi, a w ten weekend mają też problemy z oponami. Ich bolid ma niskie prędkości maksymalne, więc trudno będzie się przebijać przez stawkę, nie wykluczam ryzyka i startu z alei serwisowej po zmianie ustawień.
Zapowiedź wyścigu o GP Las Vegas 2023
Układ toru Las Vegas Strip Circuit jest bardzo prosty, dominują w nim długie proste i wolne zakręty / szykany. Tor częściowo przypomina Monzę, Baku czy obiekt w mieście Dżudda. Według symulacji 78% długości toru jest pokonywane w gazem w podłodze, osiągane są wysokie prędkości maksymalne (ponad 300 km/h) w czterech miejscach. Główna prosta poprowadzona po najbardziej znanej ulicy Las Vegas z kasynami liczy około dwa kilometry, czyli blisko 1/3 z liczącej 6,201 km nitki całego toru. Zaplanowano dwie długie strefy DRS, ale wyprzedzanie może być trudniejsze. Problemem jest niska przyczepność nawierzchni poza linią wyścigową oraz pakiety aerodynamiczne z niskim lub średnim dociskiem. W takich pakietach efekt DRS oraz strugi aerodynamicznej przy bliskiej jeździe za rywalem jest mniejszy. To sytuacja znana z toru Monza. Odległość do pierwszego zakrętu po starcie jest krótka, więc tam nie powinno dojść do wielu zmian pozycji. Szczegółową charakterystykę toru w Las Vegas wraz ze schematem można znaleźć pod tym linkiem.
Pirelli do Las Vegas przywiozło trzy najbardziej miękkie mieszanki opon. W trakcie drugiego treningu w piątek kierowcy robili dłuższe przejazdy na mieszance pośredniej, które nie były rewelacyjne, było widać degradację, jest także spory problem z grainingiem. W niedzielę tor będzie bardziej nagumowany, co pomoże w zarządzaniu oponami. Większość stawki celowo zostawiła sobie po dwa komplety twardych opon po piątkowych sesjach, bo to może być główna mieszanka w wyścigu. Po piątku zapowiada się na wyścig na dwa pit-stopy, ale wraz z poprawą warunków mogą zejść do jednego, dbanie o opony będzie bardzo ważne w wyścigu. Miękka mieszanka raczej się nie sprawdzi dobrze na długim dystansie. Pirelli zapowiada wyścig na jeden pit-stop i korzystanie z opon pośrednich i twardych, jeśli przyczepność będzie dobra. Jeśli warunki na torze będą gorsze, to kierowcy pojadą na dwa pit-stopy, wtedy możliwe jest korzystanie też z miękkich. Wyzwaniem będzie odpowiednie rozgrzanie opon twardych.
Temperatury w nocy w drugiej połowie listopada są niskie w Las Vegas, ale w tym roku Formuła 1 ma szczęście, bo trafiła akurat na nieco cieplejszy okres. Na wyścig prognozowane jest 14-15 stopni Celsjusza, a więc nawierzchnia będzie miała niewiele mniej niż 20 stopni, a to są już dobre warunki. Nie ma szans na opady deszczu.
Wysokie prędkości, bliskość barier, śliski asfalt i konieczność ryzykowania w szykanach, to są czynniki, które znacząco zwiększają szanse na kraksy. Są strefy wyjazdowe na końcu każdej długiej prostej, więc jeżeli ktoś przestrzeli hamowanie, to straci mnóstwo czasu, ale przynajmniej się nie rozbije. W przypadku uderzenia w barierę konieczna będzie neutralizacja. Na tym torze, to zupełnie zmieni rozgrywkę, bo restart będzie bardzo zdradliwy – znamy to doskonale z Baku.
Podsumowanie
Zawody w Las Vegas zaliczyły falstart w pierwszym treningu, ale kolejne sesje były już znacznie lepsze. Wyniki kwalifikacji zapowiadają ciekawy wyścig, bo kilku kierowców będzie musiało się przebijać. Wszystko zależy od tego jak wygląda sytuacja z wyprzedzaniem. Jeśli będzie łatwe, to możemy liczyć na sporo akcji, a na głównej prostej nawet z udziałem więcej niż dwóch bolidów.
Znalazłeś/aś błąd lub literówkę w tym, albo w jakimś innym wpisie na blogu? Zaznacz to słowo lub krótki fragment tekstu. Jeżeli czytasz na telefonie, to dotknij zaznaczonego tekstu, a jeśli na komputerze, to wciśnij klawisze Ctrl + Enter. W oknie, które się pojawi kliknij wyślij. Prześlesz tym samym anonimowe zgłoszenie, a ja poprawię swój błąd.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: