Charles Leclerc podpisał nowy kontrakt i zostaje w zespole Ferrari na kilka kolejnych lat. Nie podano konkretnej długości umowy, co jest bardzo istotne. Informacja jedynie o Leclercu w sytuacji gdy Sainz nie ma umowy na kolejne lata, wiele mówi o sytuacji w zespole.
Kontrakty Charlesa Leclerca i Carlosa Sainza z Ferrari były podpisane do końca sezonu 2024. Od wielu miesięcy, szczególnie włoskie media prześcigały się w doniesieniach o tym jak przebiegają negocjacje. Jak wynikało z wypowiedzi kierowców i przedstawicieli zespołu, to załatwienie kwestii kontraktowych w zimie jeszcze przed startem nowego sezonu było dla nich kluczowe. Ogłoszenie Ferrari w sprawie nowej, wieloletniej umowy Charlesa Leclerca daje odpowiedzi na kilka pytań, ale kilka spraw pozostaje nierozwiązanych.
Charles Leclerc podpisał wieloletni kontrakt z Ferrari
Charles Leclerc to wychowanek Ferrari, od 2016 roku należy do ich akademii. Odnosił spore sukcesy w seriach juniorskich, zadebiutował w F1 w Sauberze w 2018 roku, a od 2019 roku jeździ dla Ferrari. W barwach Scuderii zanotował pięć zwycięstw, 30 miejsc na podium, 23 Pole Position i siedem najszybszych okrążeń. Raz ukończył cały sezon na podium – w 2022 roku był na drugim miejscu. Wspominam o jego osiągnięciach, bo po bardzo udanym debiucie w Ferrari w 2019 roku podpisał kolejny kontrakt od razu aż na pięć lat – do końca 2024 roku. Dostał wtedy również bardzo dużą pensję, bo Ferrari w niego wierzyło. Rzadko zdarza się, aby młody kierowca po dwóch sezonach w F1 dostawał tak długą umowę za duże pieniądze. Ferrari wiedziało, że ma dobrego zawodnika i chciało go zostawić na dłużej.
Leclerc jest bardzo związany z Ferrari, więc na pewno dla niego priorytetem było kontynuowanie kariery w tej ekipie. Nie miał także dobrych alternatyw w Formule 1. Red Bull, Mercedes i McLaren mają swoich najważniejszych zawodników zakontraktowanych na 2025 rok. Leclerc mógł ewentualnie myśleć o Astonie Martinie lub długoterminowo o Audi, ale sportowo to nie są ekipy, które powinny być lepsze od Ferrari. Scuderia realnej alternatywy również nie miała, więc obie strony były na siebie skazane.
W mediach było tyle wariantów potencjalnej nowej umowy Leclerca z Ferrari w ostatnich tygodniach, że można się w nich pogubić. Na 100% dostanie podwyżkę, ale trudno powiedzieć w jakiej skali. Kluczowa jest jednak długość umowy, której nie poznaliśmy. To niecodzienna sytuacja w przypadku nowej umowy tak znanego kierowcy. W komunikacie jest jedynie mowa o kilku sezonach po 2024 roku. Moim zdaniem nie podali konkretnej długości, bo to będzie umowa warunkowa na trzy lub pięć lat, ale obie strony będą miały możliwość wcześniejszego rozwiązania po spełnieniu konkretnych warunków. Ferrari musiało zależeć na tym, aby Leclerc był ich zawodnikiem w sezonie 2026, gdy zostaną wprowadzone nowe bolidy i silniki. Musieli sobie zapewnić usługi Leclerca konkretnie na cały ten rok. Z drugiej strony zarówno kierowca jak i zespół powinni mieć opcje na wcześniejsze rozwiązanie umowy po sezonie 2026 lub po kolejnych (w zależności na ile obowiązuje ta umowa). Jeżeli np. Ferrari nie przygotuje dobrego pakietu na nowe regulacje techniczne, to przy konieczności poprawienia silnika nadrobienie strat może zająć kilka lat. Leclerc musi mieć opcje, aby w takiej sytuacji zmienić zespół.
Aktualizacja 26.01.2024 r. Włoska La Gazetta dello Sport (oraz kilka innych mediów, być może powołując się na tę gazetę) podejrzewa, że kontrakt został podpisany na pięć lat – do końca 2029 roku. Wysokość pensji ma stopniowo rosnąć od 25 milionów euro do niemal 50 milionów euro w ostatnim roku. Kontrakt wynegocjował Nicolas Todt. W kontrakcie mają być opcje rozwiązania z obu stron powiązane wynikami, najważniejsza z nich po trzecim roku obowiązywania umowy, a więc po sezonie 2027.
Co z Carlosem Sainzem?
Carlos Sainz pod koniec 2023 roku mówił o tym, że chce rozwiązać swoją sytuację kontraktową w zimie, a priorytetem było zostanie w Ferrari. Zespół ogłosił teraz jedynie nową umowę z jego partnerem. Jeżeli w ciągu kilku najbliższych dni pojawi się również komunikat w sprawie Sainza, to nie ma problemu. Jeśli się nie pojawi, to będzie potwierdzenie, że Ferrari stawia na Leclerca jako kierowcę numer jeden na kolejne lata, a Sainz będzie myślał o zmianie zespołu. Wiele plotkuje się o tym, że Sainz mógłby zostać liderem Audi.
Nawet jeśli Sainz pozostanie w Ferrari, to tam może dojść do zmiany podejścia i postawienia na Leclerca w roli numeru jeden. Odkąd Fred Vasseur został szefem ekipy to są takie sygnały. Sainz do tej pory nie dał się usadzić w roli numeru dwa i mało prawdopodobne aby z własnej woli tak się stało. Jest na tyle dobrym zawodnikiem, że jako partner Leclerca nigdy nie został przez niego zdominowany. To jest ważna kwestia przed całym Ferrari. Być może stawiając na Leclerca w roli numeru jeden zdecydują się na zatrudnienie innego, drugiego kierowcy. Tutaj często padają kandydatury Alexa Albona lub Pierre’a Gasly. Jeżeli szybko nie będzie potwierdzenia nowej umowy Sainza, to będzie można rozważać różne opcje.
Podsumowanie
Osobiście od dłuższego czasu uważam, że Charles Leclerc to najlepszy kierowca w obecnej stawce F1 w kwalifikacjach. W wyścigach już nie jest tak dobry, przytrafiają mu się czasami błędy, nie zawsze jeździ równym mocnym tempem. Przez ostatnie lata miał również wiele pecha oraz słabszych wyników z powodu błędów zespołu. Dlatego uważam, że zmiana otoczenia wyszłaby mu na dobre. Było wielu kierowców F1, którzy po zmianie zespołu, pracy w innym środowisku zmieniali się i stawali się lepszymi zawodnikami. Leclerc cały czas wiąże się z Ferrari, więc na taką odmianę nie może liczyć. Nowy wieloletni kontrakt jest podpisany z myślą o zmianie regulacji technicznych od 2026 roku. Ferrari i Leclerc na pewno będą starali się walczyć o najwyższe cele w 2024 i 2025 roku, ale jeśli się to nie uda, to w perspektywie będzie sezon 2026, gdy układ sił się zmieni.
Aktualizowany artykuł, w którym znajdziecie pełne składy zespołów F1 na sezon 2025 wraz z długościami kontraktów poszczególnych zawodników można znaleźć klikając w ten link.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: