Nieudany początek sezonu 2023 w wykonaniu Mercedesa, sprawił że pojawiła się tam spora nerwowość. Możliwa jest zmiana koncepcji rozwoju bolidu oraz decyzje personalne. Mercedes musi dostosować się do nowej rzeczywistości.
Sytuacja związana z planami i oczekiwaniami Mercedesa zmienia się od kilku tygodni w zależności od tego, jaki pojawi się na ich temat artykuł lub co powie ich przedstawiciel. Fakty są takie, że zaczęli sezon 2023 z większą stratą do najszybszego zespołu niż rok wcześniej. W minionym roku rozpoczęli sezon z dużymi problemami, bolid „podskakiwał” na prostych i nie mogli go wykorzystywać tak jak planowali. Dane z fabryki nie pokrywały się z tymi na torze i Mercedes miał duże kłopoty. W 2023 roku sprawa wygląda kompletnie inaczej, bo samochód działa tak jak oczekiwali, dane z fabryki podobno pokryły się z tymi z toru, a zespół zamiast walczyć o zwycięstwo w GP Bahrajnu, osunął się w układzie sił na czwarte miejsce. Mercedes opracowując bolid W14 postawił sobie kilka ważnych celów i je wykonał: „podskakiwanie” zostało opanowane, prędkości maksymalne są konkurencyjne, samochód został odchudzony (w takim stopniu, że mogą nawet stosować balast), a silnik generuje więcej mocy. Naprawili wszystkie główne problemy z 2022 roku, a tracą do lidera więcej niż wtedy. Nie jest to rzecz normalna, prawdopodobnie byli zbyt ostrożni w prognozach dotyczących tego ile się trzeba poprawić przed sezonem 2023.
Mercedes mógł trafić w ślepą uliczkę z rozwojem bolidu
Przedstawiciele zespołu jeszcze w trakcie lutowej prezentacji nowego bolidu W14 mówili o tym, że na starcie sezonu nie będą walczyć o wygrane, ale po planowanych poprawkach tak się stanie. Zapowiadali wtedy spory pakiet ulepszeń, który ma zmienić wygląd sekcji bocznych. Ma to być ewolucja i kontynuowanie obecnej koncepcji, a nie skopiowanie któregoś z rywali. Padał termin wprowadzenia tych nowości na GP Emilii-Romanii na torze Imola w połowie maja. Wcześniej będą wprowadzane inne, mniejsze ulepszenia, np. na GP Arabii Saudyjskiej ma się pojawić zmieniona podłoga. Biorąc pod uwagę słaby występ w Bahrajnie możliwe jest przyśpieszenie wprowadzania poprawek.
Po GP Bahrajnu pojawiły się ostre wypowiedzi Toto Wolffa i Lewisa Hamiltona. Koncept bolidu ma być nieudany, zastanawiają się nad jego porzuceniem i pójściem z rozwojem w inną stronę. We wtorek po wyścigu w fabryce było wielogodzinne spotkanie, ale jego wyniki nie są znane. Ponure nastroje w Mercedesie wynikają ze straty do Red Bulla, która jest dużo większa niż myśleli. Bolid W14 działa tak jak się spodziewali, ale planowane poprawki to za mało, aby dogonić Red Bulla. Trzeba także pamiętać, że w okolicy przełomu kwietnia i maja każdy zespół będzie miał spory pakiet ulepszeń, Red Bull swój zapowiedział na GP Azerbejdżanu. Mercedes musiałby zyskać około sekundy w dwa miesiące, aby wrócić do gry o wygrane, a to wydaje się nierealne. Teraz prawdopodobnie dadzą ostatnią szansę swojemu konceptowi samochodu. Jeżeli planowane wcześniej poprawki (one były projektowane pewnie jeszcze pod koniec 2022 roku) nie pozwolą na walkę o wygrane, to będą musieli podjąć trudną decyzję. Regulacje techniczne na dwa kolejne lata będą stabilne, a Mercedes nie może zostać z samochodem, który odstaje od liderów i trudno się go rozwija.
Mercedes jeszcze w 2022 roku miał równolegle rozwijać dwie koncepcje samochodu, a po udanym finiszu sezonu dali szansę tej z małymi sekcjami bocznymi. Takie informacje kilka tygodni temu podawał niemiecki Auto Motor und Sport, który ma dobre dojścia do tego zespołu. Niejasne są doniesienia o tym co stało się później, czy alternatywna koncepcja została porzucona, czy dalej była rozwijana? To będzie bardzo ważne w kontekście najbliższych miesięcy. Przejście na inną koncepcję jest możliwe (Aston Martin zrobił tak w trakcie zeszłego sezonu), ale przebudowa bolidu potrwałaby wiele tygodni. Realne zmiany wprowadziliby najwcześniej w czerwcu, a jeżeli wszystko poszłoby zgodnie z planem, to być może w drugiej połowie sezonu wróciliby do walki o pojedyncze wygrane. Jeżeli prace nad inną wersją bolidu porzucono w zeszłym roku, to ich wznowienie teraz niewiele da, byłaby to decyzja głównie z myślą o 2024 roku.
Spore zakulisowe zmiany w Mercedesie
Za kulisami Mercedesa sporo się dzieje, bo od 2021 roku stracili wielu doświadczonych inżynierów z obu fabryk. Najwięcej przejął ich Red Bull do swojej fabryki silnikowej, ale znane osoby przeszły także do Astona Martina (np. Eric Blandin, który był szefem aerodynamiki Mercedesa). Wcześniej od bieżących prac w F1 odsunął się James Allison, a przed nim Aldo Costa, którego w Mercedesie już w ogóle nie ma. Co istotne, Mercedes w przypadku takich zmian decydował się na awansowanie dotychczasowych pracowników, a nie ściąganie kogoś od konkurencji. To może być jeden z powodów obecnego kryzysu, za bardzo skoncentrowali się na sobie, myśleli, że ze wszystkim sobie poradzą. Gdy w 2022 roku wprowadzono zupełnie inne samochody, to trzeba było inaczej podejść do projektowania.
W Mercedesie problemy są tak duże, bo nałożyły się na siebie dwie kwestie. Po latach dominacji niektórzy pracownicy szukali nowych wyzwań, to jest naturalna kolej rzeczy. Dodatkowo wprowadzenie limitów budżetowych wymusiło ograniczenie zatrudnienia, stosuje się różne sztuczki kontraktowe aby utrzymać więcej osób, ale mocno ograniczone są możliwości oferowania podwyżek. Konkurencyjne zespoły podbierają dobrych pracowników, mogąc oferować im lepsze warunki finansowe i wyższe stanowiska. Jeżeli bolid W14 okaże się klapą, to pewnie dojdzie do dalszych zmian personalnych, ale tym razem zwolnień. Najbardziej zagrożony jest obecny dyrektor techniczny Mike Elliott, bo to on stoi za kontynuowaniem rozwoju koncepcji „zero sidepod” na 2023 rok.
Czy to koniec Mercedesa w roli topowego zespołu?
Każda dominacja w Formule 1 się kiedyś kończy. Historia uczy nas, że gdy dominujący przez kilka lat zespół, najczęściej z powodu zmiany reguł technicznych, przestaje być liderem, to spadek formy jest drastyczny. Mercedes teraz tego doświadcza, wyniki z 2022 roku nie były jednorazową wpadką. Przy stabilizacji reguł technicznych do końca 2025 roku muszą pogodzić się z tym, że nie nadają już tonu rywalizacji, są lepsze zespoły. Mercedes musi dostosować się do nowej rzeczywistości w F1 i limitów budżetowych, które ograniczają rozwój. Odpływ personelu może w kolejnych latach trwać, dlatego warto sięgać po doświadczonych inżynierów z konkurencyjnych ekip, aby zyskać nową perspektywę.
Osobną kwestią jest przyszłość Lewisa Hamiltona, którego kontrakt wygasa po tym sezonie. Czy przedłuży go zdając sobie sprawę, że na kolejne mistrzostwo nie ma szans? Mercedes musi szybko poprawić formę w 2023 roku również po to, aby przekonać Hamiltona do pozostania na kolejny sezon. Trudno byłoby go kimś zastąpić, bo wszyscy topowi kierowcy mają umowy na 2024 rok, a będący w takiej formie Mercedes nie jest zespołem dla którego warto zrywać umowę u dotychczasowego pracodawcy.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: