GP Korei Południowej na torze Korea International Circuit w prowincji Yeongam to jest historia. Impreza okazała się klapą pod każdym względem. Odbyły się cztery wyścigi w latach 2010-2013. Organizatorzy podpisali kontrakt na 7 lat z opcją na kolejne 5 sezonów. Okazuje się, że Formula One Management nie zamierza zrezygnować z należnych im pieniędzy z tytułu opłaty licencyjnej z wyścigi, które się nie odbyły.
FOM wysłała do organizatorów wyścigu o GP Korei żądania dotycząca niedotrzymania warunków umowy (źródło). FOM domaga się uiszczenia opłaty licencyjnej, za wyścigi z lat 2014-2015, które się nie odbyły / odbędą. W grę wchodzi 86 mln $. Czyli opłata licencyjna wynosiła 43 mln $ rocznie. Wyścig był obecny w kalendarzach wyścigów na oba te sezony. Ale ostatecznie nie dochodził do skutku i był z nich wykreślany. Przedstawiciele organizatora mają lecieć do Londynu wyjaśnić tę sytuację. Twierdzą również, że żądania FOM dużo mniejsze od podanych 86 mln $.
Cztery wyścigi o GP Korei przyniosły łącznie 170 mln $ start, do tego trzeba dodać koszty budowy toru. Od razu widać, jak „dobry” to był interes dla organizatorów. Frekwencja na wyścigach wcale nie była tak zła, jako tym mówiono (KLIK).
W ubiegłym roku pojawiły się informacje o wstępnym planach na uliczny, nocny wyścig F1 w Seulu (KLIK)
Wyścig wypadł z z kalendarza, bo organizatorzy nie byli w stanie dalej pokrywać generowanych strat. Swoją pomoc wycofał również lokalny samorząd. Krytyka tej inwestycji w Korei Południowej bardzo się nasiliła. Głównym problemem tego wyścigu była lokalizacja toru na pustkowiu. Według planów miało tam powstać nowoczesne miasto (plan poniżej). Ale nigdy do tego nie doszło. Zrobili ogromny błąd zaczynając inwestycje od toru wyścigowego, a nie od pozostałej infrastruktury.
Razem z GP Korei z kalendarza po 2013 roku wypadł wyścig o GP Indii. Ale tamten wyścig wciąż może powrócić do kalendarza. Kwestią sporną jest tam prawo, które klasyfikuje F1 jako wydarzanie rozrywkowe, a nie sportowe. Co w sposób dramatyczny podnosi wszelkie podatki i opłaty. A także kwestie związane z cłem. Jeśli rząd Indii zmodyfikuje prawo i dostosuje je do międzynarodowych standardów, to GP Indii powróci. Ostatnio mówiło się o 2016 lub co bardziej prawdopodobne 2017 roku.