Od wielu miesięcy trwa konflikt między Formułą 1 i FIA, a głównie jej prezesem Mohammedem Ben Sulayemem. Konflikt miał już wiele odsłon, a w marcu nasilił się na dwóch nowych polach. O co chodzi w tym konflikcie i kiedy się zakończy?
Początki konfliktu Formuły 1 z prezesem FIA
Konflikt pomiędzy szeroko rozumianą Formułą 1 a prezesem FIA Mohammedem Ben Sulayemem rozpoczął się kilka tygodni po objęciu przez niego urzędu na przełomie 2021 i 2022 roku. Przez minione dwa lata było kilka mniej lub bardziej poważnych odsłon tego sporu, niektóre z nich rozpoczynał Ben Sulayem chcąc pokazać kto tu rządzi oraz wzmocnić pozycję FIA. W rewanżu Liberty Media zakulisowo rozważała oderwanie się od FIA (możliwe, że wciąż to robią). Było kilka specyficznych punktów spornych w minionych latach np. FIA blokowała poszerzenie liczby sprintów w kalendarzu F1, chcąc za to dodatkowych pieniędzy dla siebie. Ben Sulayem publicznie zaniżył wartość Formuły 1 w reakcji na plotki o możliwej sprzedaży. Wyciągnięto mu pogardliwe komentarze w stosunku do kobiet sprzed kilkunastu lat. FIA ograniczyła kierowcom F1 możliwość wypowiedzi na polityczne tematy.
Za czasów obecnego prezesa z FIA odeszło wielu ważnych pracowników, osłabiając np. dział zajmujący się przygotowywaniem regulaminów dla F1. Ben Sulayem chciał mieć większy wpływ na działalność F1, wykraczający poza ten uzgodniony w umowach między podmiotami. Na początku 2023 roku Mohammed Ben Sulayem odsunął się od bieżącego zarządzania F1, oddając władzę na rzecz Nikolasa Tombazisa. Wciąż jest jednak aktywny za kulisami, ale nie tak bardzo jak w pierwszym roku swojego urzędowania. Odsunął się trochę w cień, bo zdał sobie sprawę, że prowadząc bitwy na wielu frontach nie uda mu się wygrać głównej wojny.
Mohammed Ben Sulayem podejrzany i szybko oczyszczony z zarzutów
Mohammed Ben Sulayem na przełomie lutego i marca był objęty wewnętrznym śledztwem w FIA z powodu dwóch zarzutów jakie wystosował wobec niego sygnalista (jeden z pracowników FIA). Szybko został oczyszczony z zarzutów, ale była to kolejna ze spraw uderzających w prezesa FIA w związku z Formułą 1. Ben Sulayem był podejrzany, że wpłynął na sędziów po GP Arabii Saudyjskiej 2023, aby cofnęli karę nałożoną na Fernando Alonso, a także że naciskał na delegatów, aby nie przyznali homologacji torowi w Las Vegas (wtedy GP Las Vegas 2023 by się nie odbyło). Informacje o podejrzeniach pojawiły się w mediach 4 marca, ale dochodzenie zaczęło się jeszcze w lutym. Ostatecznie 20 marca w krótkim komunikacie FIA poinformowała, że nie dopatrzyli się złamania przepisów.
Jak wynika z medialnych informacji, śledztwo prowadził Inspektor ds. Zgodności FIA wraz z sześcioosobową komisją. Śledztwo trwało 30 dni, przesłuchano 11 świadków. Komisja Etyki jednomyślnie stwierdziła, że nie ma dowodów na poparcie stawianych oskarżeń. Oczywiście trudno było oczekiwać innej decyzji. Gdyby podwładni prezesa uznali, że jest winny, to doszłoby w federacji do przewrotu i wewnętrznej wojny.
Prezes FIA kontratakuje
Mohammed Ben Sulayem bezpośrednio po oczyszczeniu z zarzutów przez FIA rozesłał do wszystkich członków FIA list. Napisał w nim, że FIA jest atakowana, chciano uderzyć w samo serce kierownictwa i podważyć fundamenty federacji. W swoim liście Ben Sulayem napisał również, że jest zirytowany faktem, że FIA „padła ofiarą złośliwych wycieków poufnych i wrażliwych informacji, które szkodzą naszej reputacji i budzą niepokój wśród naszych członków. Jednak pomimo tych ataków wymierzonych w moją osobę i naszą organizację jako całość, wyszliśmy silniejsi i bardziej zdecydowani niż kiedykolwiek” – napisał. „Wiemy, że ostatecznym celem tych karygodnych czynów było wybranie mnie na cel i osłabienie samej istoty FIA„. Napisał również, że jest zaangażowany w tworzenie „środowiska przejrzystości, odpowiedzialności i niezachwianej uczciwości w FIA”. Zakończył list twierdząc, że pozostanie „niezachwiany w swoim poświęceniu”. Źródło.
List Bena Sulayema to typowa zagrywka polityczna przed kolejnymi wyborami w FIA. Sugeruje, że wszyscy atakują go i FIA, tworzy w ten sposób syndrom oblężonej twierdzy. Nie precyzuje kto konkretnie atakuje FIA i z jakiego powodu, ale wzbudza poczucia zagrożenia, aby zjednoczyć wokół siebie obecnych członków FIA. Takie zachowanie polityków jest doskonale znane w Polsce, nie będę tutaj wymieniał partii politycznych, ale na pewno kojarzycie podobnie stwierdzania o „atakach”. To jest jedna z podstawowych technik stosowanych przez partie polityczne na całym świecie.
Susie Wolff kontra FIA
Susie Wolff w marcu złożyła skargę karną do francuskiego sądu (Źródło). Skarga jest związana z zarzutami i dochodzeniem w jej sprawie jakie FIA prowadziła przez kilkadziesiąt godzin w grudniu 2023 roku. Szeroko opisałem to w zeszłym roku, zainteresowani mogą sobie przypomnieć szczegóły klikając tutaj. Na zakończenie tamtej sprawy Mercedes w imieniu Toto Wolffa oraz Susie Wolff wydali osobne oświadczenia. Wynikało z nich, że tego tak nie zostawią i będą domagać się np. publicznych przeprosin. FIA i jej prezes nie zdecydowali się na przeprosiny, więc Susie Wolff skierowała sprawę do sądu. Jak wynika z różnych wypowiedzi, Susie Wolff jest zdeterminowana i nie zamierza się wycofać, dopóki nie uzyska satysfakcjonującego rozstrzygnięcia.
Szefowa F1 Academy uważa, że z powodu zeszłorocznych działań FIA ucierpiała jej reputacja, chciano ją zdyskredytować. FIA wtedy prawdopodobnie zadziałała w reakcji na artykuł Business F1 Magazine (mało wiarygodne medium), który sugerował, że szefowie kilku zespołów domagali się interwencji w FIA w sprawie „konflikt interesów” w małżeństwie Wolffów. Później wszystkie zespoły zaprzeczyły, że składały do FIA taką skargę. FIA nie ujawniła swojego źródła i to jest jeden z powodów dlaczego Susie Wolff pozwała ich do sądu. Chce się dowiedzieć dlaczego w ogóle FIA podjęła się dochodzenia, a także kto był źródłem dla medialnych informacji. Susie Wolff prawdopodobnie osobno pozwie także wspomniany wcześniej Business F1 Magazine lub będzie to dołączone do procesu wytoczonemu FIA. Susie Wolff chce aby w działaniach FIA była przejrzystość, a ludzie za to odpowiedzialni ukarani. Prawdopodobnie będzie się domagać oficjalnych przeprosin od prezesa FIA, odszkodowanie nic by tutaj nie zmieniło.
Potencjalnie ta sprawa może potrwać wiele miesięcy, najpierw czekamy czy w ogóle dojdzie do procesu, bo na początku wszystko będzie przez sąd pod tym kątem analizowane. Nie będę zdziwiony jak FIA zdecyduje się na ugodę, a prezes zostanie do niej zmuszony przez innych członków federacji, jeśli będą spodziewali się porażki w sądzie. Susie Wolff celowo zgłosiła się do francuskiego sądu, bo tam takie kwestie są traktowane bardziej surowo, potencjalnie jest to sprawa kryminalna, za którą grozi więzienie. Jak podał Joe Saward francuskie prawo w tej kwestii jest tak skonstruowane, że prezes FIA będzie musiał przed sądem udowodnić autentyczność swoich zarzutów, co może być w tym przypadku trudne. Jeżeli oparli się tylko na medialny artykuł, to przegrają z kretesem. Istnieje możliwość przeszukania biur FIA i domów osób zaangażowanych w to ze strony FIA.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze
Dla FIA pieniądze otrzymywane od Liberty Media oraz ściągane od zespołów i kierowców F1, to główny składnik budżetu. Za kulisami trwają już wstępne rozmowy dotyczące Porozumienia Concorde, które zacznie obowiązywać od sezonu 2026. Wszystkie strony (Liberty Media, FIA i zespoły) negocjują jak najlepsze warunki dla siebie. Wyniki finansowe F1 są rekordowe, szykują się bardzo twarde rozmowy, bo zespoły będą chciały dla siebie większy procent, podobnie jak FIA. To jest na 100% jeden z punktów zapalnych, mało prawdopodobnie aby Liberty Media zgodziło się na większe pieniądze dla FIA, jeśli cały czas są skonfliktowani z prezesem. To może być jeden ze sposób nacisku na członków FIA, aby w kolejnych wyborach postawili na innego kandydata: zagłosujecie na innego kandydata, to damy wam więcej pieniędzy.
Kolejne wybory w FIA będą finałem konfliktu
Konflikt na linii Formuła 1 – prezes FIA będzie mieć swój finał w grudniu 2025 roku, gdy odbędą się następne wybory w FIA. Mohammed Ben Sulayem powinien w nich ponownie wystartować, bo on wiele lat starał się o wywalczenie takiej pozycji, dobrowolnie nie zrezygnuje z kolejnej kadencji. Wybory w FIA są skomplikowane, biorą w nich udział przedstawiciele z większości krajów świata. Ben Sulayem poprzednio bardzo dobrze to rozegrał, wywalczył sobie wsparcie z mniej istotnych krajów. Przed Ben Sulayemem, prezesami FIA byli jedynie Europejczycy, on jest pierwszy z innego kontynentu, więc ma duże poparcie wśród krajów z Azji czy Afryki. Cały czas stara się właśnie o poparcie w takich krajach, co powinno mu dać przewagę w głosowaniu. Na początku marca był np. w Turcji, gdzie rozmawiał o powrocie wyścigu F1 i rajdu do tego kraju. Prezes FIA nie ma żadnego wpływu na kalendarz F1, ale nie przeszkadza mu to w obiecywaniu wyścigów F1 różnym państwom. Trudno będzie go pokonać innemu kandydatowi, są na to dwa sposoby: pojawi się naprawdę poważny kontrkandydat lub pozycja aktualnego prezesa byłaby tak osłabiona, że straci szerokie poparcie.
Liberty Media nie angażowała się aktywnie w poprzednie wybory, popełnili w ten sposób błąd. Wcześniej przez lata wzorowo współpracowali z Jeanem Todtem, nie było między nimi konfliktów, w większości kwestii mówili jednym głosem. Aktualna sytuacja im nie pasuje. Władze F1 powinny szerzej zaangażować się w kolejne wybory, poprzeć jednego z kandydatów i spróbować w ten sposób pokonać Ben Sulayema.
Podsumowanie
Spodziewajmy się kolejnych odsłon tego konfliktu, a w pewnym momencie sytuacja powinna osiągnąć swój szczyt. Trudno powiedzieć kto wygra, czy aktualny prezes będzie miał dalej mocną pozycję i wygra kolejne wybory, a może będzie przewidywał swoją porażkę i się wycofa. Liberty Media i cała F1 wiedzą, że potrzebują sprawnej i zgodnej współpracy z FIA, a teraz tego nie mają.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: