Znakomity debiut zespołu Haas F1 Team w Formule 1. Romain Grosjean zdobył szóste miejsce w GP Australii 2016. Mimo takiej formy, zespół jeszcze długo nie zobaczy na swoim koncie pieniędzy z FOM.
W podziale środków z zysku Formuły 1 bierze udział 10 czołowych zespołów. Zespoły zajmujące niższe miejsca nie biorą udziału w podziale i nie dostają ani enta. Chyba, że jest to jeden z uprzywilejowanych zespołów, które otrzymują dodatkowe bonusy. Drugi warunek jest taki, że trzeba dwukrotnie zająć miejsce w czołowej dziesiątce w trzech ostatnich sezonach. Te zasady powodują, że Manor ma gwarantowane wypłaty zarówno w tym jak i w następnym sezonie. Bez względu na wyniki w tych latach.
A więc zespół Haas F1 Team musi być w czołowej dziesiątce w 2016 i 2017 roku. Wtedy dołączy do grona zespołów uczestniczących w podziale tych pieniędzy i zacznie je otrzymywać w 2018 roku. Wtedy zespoły powinny dzielić między sobą już około 900 mln $. Podział ten jest mocno niesprawiedliwy i faworyzuje część uprzywilejowanych, historycznych zespołów. Ale to inna kwestia.
Trzy zespoły, które zadebiutowały w 2010 roku otrzymywały od FOM i Berniego Ecclestone’a osobną płatność w wysokości 10 mln $ rocznie. Co im bardzo pomagało w podtrzymywaniu funkcjonowania. W przypadku Haasa, Ecclestone nie zdecydował się na taki ruch.
Jak powiedział Bernie Ecclestone dla Forbesa:
„Nie ma żadnych pieniędzy w pierwszym roku. To nie jest koniec świata dla Haasa. Gdy wchodzili do Formuły 1, wiedzieli o tym. Sami chcieli wejść, nikt ich o to nie prosił.”
Mało tego. Zespół Haas F1 Team nie podpisał jeszcze w ogóle umowy komercyjnej z Ecclestone’m. Pozostałe zespoły mają takie, które zobowiązują ich do udziału w mistrzostwach do 2020 roku, a Renault nawet do 2024 roku. Ciekawe kiedy dojdzie do podpisania umowy Haasa.
Zespół cały czas finansuje w całości Gene Haas, który wykorzystuje go do reklamy swoich firm. Nie wiadomo ile już w niego włożył pieniędzy w dwóch poprzednich latach na rozruch. Budżet zespołu w tym roku będzie stosunkowo nieduży: 100 – 110 mln $, tak mówił pod koniec zeszłego roku Gene Haas. Oszczędzają dzięki temu, że kupują maksymalnie dużo części od Ferrari. Co jest tańsze niż samodzielne ich opracowanie.
Haas ma kilku drobnych sponsorów. Teraz gdy pokazali dobre wyniki w debiucie można spodziewać się ich napływu, szczególnie z USA. Dlatego, jeżeli uda im się utrzymywać wydatki na wspomnianym poziomie i gdy zaczną otrzymywać pieniądze od FOM. To wtedy, w 2018 roku Gene Haas może mieć zespół F1 za darmo. Od FOM otrzyma około 50 mln $. Spokojnie powinno udać się uzbierać podobną sumę od sponsorów. Haas F1 Team pokazuje innym zainteresowanym podmiotom, jak należy podejść do debiutu w F1. Wydaje mi się, że wkrótce znajdą naśladowcę. W Formule 1 może być 13 zespołów, więc są jeszcze dwa miejsca.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: