Formuła 1 znajduje się w mocno niepewnej sytuacji. Sezon 2020 prawdopodobnie ruszy dopiero pod koniec maja, a to oznacza wiele zmian w całym kalendarzu. Jest na to kilka opcji, ale żadna nie będzie idealna.
Kilka tygodni temu GP Chin zostało oficjalnie przełożone. GP Australii zostało oficjalnie odwołane tuż przed piątkowymi treningami na torze Albert Park. Następnie przełożono wyścigi w Bahrajnie i Wietnamie. Na ten moment oficjalnie sezon ruszy na początku maja od GP Holandii. Jednak informacje jakie docierają z Holandii i Hiszpanii praktycznie potwierdzają, że te dwa wyścigi nie zostaną rozegrane w pierwotnych terminach. Organizatorzy obu tych wyścigów zdają sobie sprawę z sytuacji i rozmawiają w sprawie nowych dat.
Sezon 2020 może więc ruszyć od GP Monako w drugiej połowie maja. Tutaj sytuacja jest dość prosta, bo tor w Monako powstaje na ulicach miasta i budowa musi ruszyć pełną parą najpóźniej na początku kwietnia. Dla Monako budowa toru jest bardzo kosztowna i wprowadza spore utrudnienia w mieście. Oni będą chcieli mieć już na początku kwietnia potwierdzenie czy ich wyścig dojdzie do skutku czy nie. Oczywiście sprawa z epidemią jest nieprzewidywalna, więc nie da się potwierdzić z wyprzedzeniem czy w tym kraju po pozytywnej decyzji o organizacji wyścigu ona nie wybuchnie, a wyścig nie będzie odwołany. Chodzi o to, że Liberty Media będzie się musiało ze sporym wyprzedzeniem zadeklarować co z tym wyścigiem.
Ross Brawn powiedział dla Sky Sports w miniony weekend, że w optymistycznym scenariuszu uda się zorganizować w tym roku 17-18 wyścigów. Ma być to możliwe dzięki likwidacji przerwy wakacyjnej w sierpniu oraz zastosowaniu w kilku przypadkach dwudniowych weekendów wyścigowych, tak aby umożliwić organizację trzech wyścigów z rzędu.
Konserwatywna propozycja nowego kalendarza na sezon 2020
Poniżej przedstawiam aktualny kalendarz F1 na sezon 2020 licząc od GP Monako. Wypisałem wszystkie niedziele aż do 13 grudnia, czyli najpóźniejszego terminu w którym sezon może się skończyć, gdyby została podjęta decyzja o jego wydłużeniu. Jak widać w tym czasie zaplanowanych jest obecnie 16 wyścigów. Dzięki likwidacji przerwy wakacyjnej oraz wydłużeniu sezonu do połowy grudnia pojawią się trzy nowe terminy. Ze względów logistycznych najlepiej byłoby w siepaniu dać dwa wyścigi europejskie: Holandię i Hiszpanię. W grudniu może być dobre miejsce dla Bahrajnu lub Wietnamu. Trzeba pamiętać, że Abu Zabi płaci dodatkowe pieniądze za organizację ostatniego wyścigu sezonu. Dlatego w razie jakiś przesunięć ten wyścig musiałby zmienić swoją datę na późniejszą.
W takim scenariuszu kluczowe jest to, że wcześniej zaplanowane wyścigi utrzymują swoje daty. Dlatego wszyscy kibice, którzy już wykupili bilety, opłacili transport i noclegi nie będą mieć kłopotów. To samo dotyczy zespołów F1. Przy zmianie terminów tych wyścigów pojawią się kłopoty, bo raczej nie uda się odzyskać wszystkich pieniędzy za rezerwacje itd.
24 maja – Monako
31 maja
7 czerwca – Azerbejdżan
14 czerwca – Kanada
21 czerwca
28 czerwca – Francja
5 lipca – Austria
12 lipca
19 lipca – Wielka Brytania
26 lipca
2 sierpnia – Węgry
9 sierpnia
16 sierpnia
23 sierpnia
30 sierpnia – Belgia
6 września – Włochy
13 września
20 września – Singapur
27 września – Rosja
4 października
11 października – Japonia
18 października
25 października – USA
1 listopada – Meksyk
8 listopada
15 listopada – Brazylia
22 listopada
29 listopada – Abu Zabi
6 grudnia
13 grudnia
Moja propozycja kalendarza po większych zmianach
Jeżeli Liberty Media porozumie się z większą liczbą promotorów i ci zgodzą się zmienić daty swoich wyścigów, to kalendarz F1 będzie logiczniej ułożony z krótszymi podróżami i większą liczbą wyścigów. Przedstawiam poniżej moją propozycję takiego układu. W tym harmonogramie trzykrotnie są trzy wyścigi w kolejne weekendy. W przypadku wyścigów europejskich nie byłoby to problemem. W przypadku trzech wyścigów w Azji pomocną opcją byłaby likwidacja piątkowych treningów w Chinach, aby dać więcej czasu zespołom na podróże i odpoczynek.
24 maja – Monako
31 maja
7 czerwca – Azerbejdżan
14 czerwca – Kanada
21 czerwca
28 czerwca – Francja
5 lipca – Austria
12 lipca – Wielka Brytania
19 lipca
26 lipca – Węgry
2 sierpnia – Holandia
9 sierpnia – Hiszpania
16 sierpnia
23 sierpnia – Belgia
30 sierpnia – Włochy
6 września
13 września – Singapur
20 września – Rosja
27 września
4 października – Japonia
11 października – Chiny (dwudniowy weekend)
18 października – Wietnam
25 października
1 listopada – Meksyk
8 listopada – USA
15 listopada
22 listopada – Brazylia
29 listopada
6 grudnia – Bahrajn
13 grudnia – Abu Zabi
Jak widać w tym harmonogramie jest miejsce aż na 21 wyścigów, brakuje jedynie Australii z pierwotnego kalendarza. Szanse na taki kalendarz są jednak bardzo male, ale chciałem pokazać, że da się zmieścić niemal wszystkie wyścigi w tak napiętym harmonogramie. Kilka wyścigów straciłoby swoje wcześniej zaplanowane daty, a inne byłyby połączone z wyścigami w pobliskich krajach (np. Bahrajn i Abu Zabi), czego do tej pory nie było, bo taki układ miał negatywnie wpływać na sprzedaż biletów.
Podsumowanie
Liberty Media powinno ustalić w ciągu kilku dni różne scenariusze na ten sezon. Nie wiadomo jak potoczy się epidemia koronawirusa, więc publikacja pełnego zmodyfikowanego kalendarza w jednej wersji nie ma sensu. Powinni wewnętrznie stworzyć kilka opcji i przedstawić je opinii publicznej, że są gotowi na różne rozwiązania. Jeżeli sezon mógłby ruszyć pod koniec maja, to nie będzie problemu z rozegraniem odpowiedniej liczby wyścigów. Jeśli wszystko się przeciągnie, to liczba wyścigów będzie na granicy 16 w sezonie, a to jest kluczowa liczba dla przychodów z praw telewizyjnych. Liberty Media będzie się starać zrobić taki kalendarz, aby było co najmniej 16 wyścigów.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: