Bernie Ecclestone ma 83 lata i długo już nie będzie rządził Formułą 1. Przeszkodzi mu w tym albo stan zdrowia, albo problemy prawne. Potrzebny jest jego następca.
Dawniej wydawało się, że będzie nim Flavio Briatore. Żyli ze sobą w bardzo dobrych stosunkach. Flavio znał F1 od podszewki, był szefem zespołu przez wiele lat, był menadżer kierowców. Wielokrotnie brał czynny udział w sporach na szczytach F1. Ale jego stosunki z Berniem mocno pogorszyły się w czasie groźby rozłamu, kiedy Flavio grał pierwsze skrzypce w pomyśle nowej serii wyścigowej. Niedługo później na jaw wyszła afera Singapurska i Flavio odszedł z F1 w niesławie. W tym roku pojawiły się doniesienia, że CVC będzie chciało aby nowy szef pochodził z zewnątrz i typowano na to stanowisko Justina Kinga – szefa sieci supermarketów. Kandydatura bardzo egzotyczna. Teraz sam Bernie widzi swoje następcą w osobie Christiana Hornera.
Osobiście uważa, że nie da się zastąpić Berniego. On jednoosobowo stworzył współczesną F1. Wszystkie umowy z torami, telewizjami, sponsorami zawiera osobiście. Często na uścisk dłoni, a stosowne papiery podpisywane są później. Jedna osoba nie będzie w stanie go zastąpić. Spodziewam się, że będzie to grupa 2, 3 osób. Gdzie każda będzie odpowiadać za inną kwestię.
Formuła 1 jest bardzo hermetycznym środowiskiem. Jest w niej kilku kandydatów, którzy teoretycznie mogliby zastąpić Berniego. Ale każdy z nich jest mocno związany z jakimś zespołem i ma swoje wady. Nie dało by się uniknąć kontrowersji. Bernie mówi otwarcie o Hornerze – szefie Red Bulla. Teraz to on jest jego faworytem. Wspólne wakacje z nim i Vettelem na jachcie Ecclestone’a to już ich zwyczaj. Bernie załatwił Red Bullowi – nowemu zespołowi w F1 – podobny status jak McLaren – zespół z 50 letnią tradycją. Dodatkowe bonusy, możliwość decydowania o przyszłości F1. Żyją w bardzo dobrych relacjach. Ale Horner ma doświadczenie tylko w prowadzeniu zespołu. Nie widzę go jako szefa F1. Może za 10 lat gdy nabierze większego doświadczenia. Bernie mówi, że douczałby go w okresie przejściowym. Ale jeśli CVC zwolni Berniego, to okresu przejściowego nie będzie. Sam Horner mówił kiedyś, że nie interesuje go posada Berniego. Więc ta kandydatura odpada.
Kandydat z zewnątrz może sobie nie poradzić. Na przestrzeni tylko ostatnich kilku lat w F1 było kilka afer, mnóstwo sporów, zagrożenie rozłamem, ciągłe kłótnie o pieniądze i regulamin. Jest zbyt wiele wizji rozwoju F1. Każda ze stron ma inny. Dochodziło i cały czas będzie dochodzić do sporów. Osoba z zewnątrz nie znająca tego środowiska zostałaby tym przytłoczona. Ale CVC na pewno będzie stawiać na takiego kandydata. Po tych kilku latach w F1 widzą, jak działa ten cyrk. Sam Donald Mackenzie, który odpowiada za F1 w CVC porównał, to do ciągłego gaszenia pożarów. Następca Berniego z zewnątrz mógłby potraktować F1 świeżym spojrzeniem i zmienić kilka rzeczy. Ale istnieje duże ryzyko, że zostałby wykiwany przez innych, bardziej doświadczonych graczy w tej grze.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: