Wyścig Formuły 1 o GP Australii 2015 był mało emocjonujący. Złożyło się na to wiele czynników: niewiele bolidów na starcie, duże rozwarstwienie w układzie sił, brak niespodzianek w kwalifikacjach, a także bardzo wytrzymałe opony. Pirelli dokonało tylko minimalnych zmian w przygotowanym ogumieniu na sezon 2015. Zaczynam obawiać się, że podeszli zbyt konserwatywnie i odbije się to na emocjach w nadchodzącym sezonie.
Pirelli na sezon 2015 zapowiadało tylko niewielkie zmiany w konstrukcji tylnych opon. Mieszanki pozostały bez zmian, poza oponami super-miękkimi, które będą nieco mniej wytrzymałe. Ruch Pirelli jest podyktowany tym, że tegoroczne bolidy są szybsze od tych z 2014 roku o dwie do trzech sekund na jednym okrążeniu. Przez co obciążenia opon są większe. Ale wygląda na to, że projektanci bolidów poradzili sobie z tym problemem. Pirelli od 2014 wprowadziło bardziej wytrzymałe opony, aby umożliwić inżynierom skupienie wysiłków na zupełnie nowych bolidach.
Pirelli na pierwsze cztery wyścigi tego sezonu zaanonsowało takie same mieszanki, jak w sezonie 2014. W Australii kierowcy pojechali tylko na jedną zmianę opon w trakcie wyścigu. Było widać, że zużycie mieszanek nie jest istotnym czynnikiem, jak to było dawniej. Kierowcy nie musieli bardzo dbać o opony. W sezonie 2014 wszyscy kierowcy dwukrotnie zmieniali opony w trakcie wyścigu. Co warte podkreślenia w 2014 były deszczowe kwalifikacje, więc kierowcy dysponowali kompletem nieużywanych opon na wyścig. Tylko Adrian Sutil pojechał na jedną zmianę opon, co nie okazało się być skuteczną taktyką. Strategia na jedną zmianę opon w GP Australii 2015 doprowadziła to niewielkiej liczby przetasowań w stawce.
Teraz przed nami GP Malezji na torze Sepang, obiekcie najbardziej wymagającym dla opon z uwagi na szorstką nawierzchnię, szybkie zakręty i panujący upał. Rok temu kierowcy jechali na trzy zmiany opon, ale było to podyktowane nie tyle dużym ich zużyciem, a słabym tempem na oponach twardych. Dlatego dominowała taktyka trzech przejazdów na oponach pośrednich i jak najkrótszy wyjazd na oponach twardych. Jazda z dwiema zmianami opon była w pełni realna, ale wolniejsza. W tym roku można spodziewać się taktyki dwóch postojów. Jeden postój,to zbyt mało, bo wymagałoby to przejechanie połowy wyścigu na wolniejszej twardej mieszance. Bardziej opłacalne będą dwie zmiany opon.
Pirelli prawdopodobnie będzie musiało w dalszej części sezonu zacząć przywozić miększe mieszanki na wyścigi, aby zwiększyć emocje. Podchodzić do doboru mieszanek bardziej agresywnie. Co nie zawsze będzie możliwe, bo opony super-miękie nie będą pasować na wiele torów. Jestem przeciwnikiem reżyserowania wyścigów przez ulegające szybkiej degradacji opony. Ale obecna sytuacja powoli zbliża nas do bardzo wytrzymałych opon Bridgestone. Przy jednym pit-stopie w czasie wyścigu, nie ma co liczyć na zróżnicowane strategie i większą liczbę walki i wyprzedzeń na torze. Pirelli musi dążyć do dwóch – trzech zmian opon w trakcie wyścigów. Formuła 1 tylko na tym zyska. Utrzymanie odpowiedniej równowagi w tej kwestii to bardzo delikatna sytuacja. Opony wytrzymujące kilka okrążeń po starcie – co zdarzało się w poprzednich latach – były antyreklamą dla F1. Tego trzeba unikać. Mam nadzieję, że Pirelli przemyśli swoje decyzje w dalszej części sezonu.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: