W kinach jest wyświetlany film „Gran Turismo” oparty o historię Janna Mardenborough, który dzięki tej grze i zwycięstwu w GT Academy został profesjonalnym kierowcą wyścigowym. Film jest zrobiony z rozmachem, ale pod względem fabularnym i oddaniu realizmu wyścigów mocno mnie rozczarował.
Film „Gran Turismo” można oceniać na dwa sposoby. Zauważyłem, że pojawiają się dość skrajne oceny, jedni recenzenci dają mu bardzo przeciętne oceny, a inni wysokie. Moim zdaniem to jest kwestia wiedzy o sportach motorowych i oczekiwań przed seansem. Jeżeli ktoś nie jest dobrze zorientowany w sportach motorowych, to jego wrażenia po filmie powinny być pozytywne. To dobrze zrobiony film, z fajnymi bohaterami i bardzo dobrymi, efektownymi zdjęciami. Jeżeli ktoś jednak orientuje się w historii Mardenborough oraz w sportach motorowych (np. tym jak wyglądają tory), to będzie w tym filmie widział wiele błędów i niepotrzebnych zmian, które bardzo negatywnie wpłyną na odbiór filmu. Ja należę do tej drugiej grupy, stąd moje niezadowolenie po seansie, ale o tym szczegółowo w dalszej recenzji.
Ostrzegam, że dalej znajdują się spoilery z filmu, w tym w dużym stopniu streszczona fabuła. To jest potrzebne, aby opisać nieścisłości i błędy.
Recenzja filmu Gran Turismo
Historia Janna Mardenborougha to świetny materiał na film, więc nic dziwnego że została wykorzystana. Sam film to po pierwsze wielka reklama gry Gran Turismo, konsoli PlayStation, Sony i Nissana. To był główny powód jego powstania, Sony przerabia swoje najbardziej znane gry na filmy i seriale, co ma zwiększyć ich popularność i sprzedaż. To się na pewno udaje, bo jestem pewny, że wiele osób, które ten film obejrzy będzie potem chciało zagrać w grę. W filmie moim zdaniem jednak przesadzono z product placement, sam początek to tak naprawdę typowa reklama gry, pojawia się jej twórca, w dalszej części filmu pokazywane jest studio które ją robi, mnóstwo logotypów przewija się przez cały film. Skorzystał na tym także Nissan, bo o tej marce mówi się cały czas tylko pozytywnie, ich samochody są efektowne, a logo jest widoczne wielokrotnie. Nieoficjalnie budżet tego filmu wyniósł 100 mln $, ale już z samego lokowania produktu zwróci się większość.
Film ma klasyczny przebieg fabuły: od zera do bohatera. Nastoletni Jann Mardenborough spędza dnie na grze Gran Turismo i pracuje w sklepie z bielizną, nie kontynuował nauki, nie ma przed sobą wielkich perspektyw. Ojciec jest niezadowolony, wysyła go na studia, albo chce, żeby wyszedł z pokoju i pokopał piłkę z bratem, który poszedł w ślady ojca i został piłkarzem. To klasyczna rodzinna sytuacja jak w dziesiątkach filmów. W tym samym czasie Danny Moore namawia Nissana na stworzenie GT Academy, Mardenborough wygrywa eliminacje i jedzie na finały na torze Silverstone (gra go tor Hungaroring pokonany w drugą stronę). Mardenborough wygrywa finał po zaciętej rywalizacji i zostaje kierowcą fabrycznym Nissana. Rywalizacja w GT Academy i charakterystyka uczestników są wprost wzięte z podręcznika robienia filmów: jest wygadany i pewny siebie główny rywal, sympatyczni pozostali zawodnicy, ostry instruktor. Główny bohater jest o krok od odpadnięcia, ale okazuje się, że miał rację, potem wygrywa mimo zakulisowych działań organizatorów. Następnie jego kariera w sportach motorowych się rozkręca, mimo wielu przeciwności, również tragicznego wypadku. Rodzina z ojcem na czele przekonuje się, że może zrobić karierę i dochodzi do wzruszającego momentu i pojednania, zdobywa także dziewczynę i finiszuje na podium w Le Mans. Klasyczne pozytywne zakończenie. Fabuła jest bardzo przewidywalna, ale film jest dobrze zrobiony, aktorzy dają radę, a sceny wyścigów są efektowne. Film się dobrze ogląda z perspektywy laika, mimo że dalszy przebieg rywalizacji jest przewidywalny. Klasyczny film rozrywkowy, skierowany głównie do młodych odbiorców.
Dla osoby, która zna się na sportach motorowych, a także cokolwiek wie o GT Academy, problemem będzie bardzo duża liczba zmian w fabule. Historia Mardenborougha została w bardzo dużym stopniu zmieniona na potrzeby filmu, a w fabule jest wiele bardzo naciąganych momentów. Gdyby to była fikcyjna historia, to nie byłoby problemu. Po pierwsze Mardenborough wygrał trzecią edycję GT Academy, w filmie jest mowa o tym, że to była pierwsza i nikt nie wiedział, co to za zawody. Sam przebieg GT Academy, uczestnicy i finałowy wyścig, to wszystko jest bardzo zmienione i podrasowane. Osoba znająca tor Silverstone, jak zobaczy z lotu ptaka Hungaroring podpisany jako Silverstone, zacznie zwracać uwagę na takie przeinaczenia, a jest ich wiele. Dalszy przebieg kariery Mardenborough jest bardzo zmieniony, pominięto większość jego startów. Przed startem w Le Mans, Jann miał na swoim koncie 1,5 roku rywalizacji w różnych seriach, a z fabuły wynika, że były to cztery wyścigi, żeby zdobyć licencję FIA, a potem start na Nürburgring. Z niektórych dialogów wynika również, że np. wyścig to jego pierwszy start danym samochodem, przez radio mówią mu z kim się ściga itp. Fabuła pomija istnienie treningów, testów czy kwalifikacji. Mardenborough miał poważny wypadek na północnej pętli Nürburgring, jego samochód wypadł z toru i zabił kibica. Tak naprawdę miało to miejsce dwa lata po trzecim miejscu w klasie LMP2 w Le Mans (oczywiście pominięto informacje o klasach, z filmu wynika, że był ogólnie trzeci). W filmie ten wypadek dzieje się przed startem w Le Mans, co jest wykorzystane jako fabularny przełom. Sam wyścig Le Mans jest pokazany w bardzo naciągany sposób. Grają go fragmenty toru Hungaroring oraz mnóstwo komputerowych ujęć. Podejrzewam, że wiele z nich to nagrania z gry podrasowane tak, aby wyglądały lepiej. Dla mnie hitem było nałożenie na charakterystyczne końcowe zakręty toru na Węgrzech, całego otoczenia z LeMans. Zespołowi partnerzy w jego zespole zostali wymyśleni na potrzeby filmu. Pomijam fakt, że wszystkie najważniejsze wyścigi w filmie Mardenborough kończy wygrywając o centymetry z rywalem na linii mety. W filmie są ujęcia kręcone na torach Hungaroring, Red Bull Ring, Nürburgring i w Dubaju. Nagrania są momentami efektowne, ale nie silono się na realizm, bo jest wiele cięć i podrasowanych sytuacji efektami komputerowymi. Nie stawiano na realizm, a na efektowność. W filmie jest wiele sportowych samochodów, ale niekoniecznie takich, jakimi konkretnie ścigał się Mardenborough, odgrywają je inne maszyny. Prawdziwy Jann Mardenborough odgrywał sceny kaskaderskie, za aktora który go grał. Sam aktor zdał egzamin na prawo jazdy bezpośrednio przed startem zdjęć do filmu.
Zapowiedź filmu wraz ze zwiastunem można zobaczyć pod tym linkiem.
Aktualizacja 23.08.2023 r. Budżet filmu wyniósł 60 mln $, czyli bardzo mało jak na tego typu filmy z Hollywood. To tłumaczy brak rozmachu, realistycznych zdjęć na różnych torach z samochodami jakimi wtedy faktycznie jeżdżono. Twórcy musieli kombinować, jak nagrać wszystkie niezbędne sceny mając ograniczone środki.
Podsumowanie recenzji
Film jest lekki w odbiorze i efektowny. Zwykły widz powinien być zadowolony, bo film z takiej perspektywy zasługuje na ocenę 7/10. Z perspektywy osoby, która zna historię głównego bohatera i liczyła na realistyczne oddanie wyścigów, to ocena jest znacznie niższa, wynosi maksymalnie 5/10, a może nawet 4/10. Jeżeli ktoś nie liczy na realizm, to polecam wybrać się do kina, bo z takim nastawieniem film się fajnie ogląda.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: