Sebastian Vettel wygrywając GP Malezji na torze Sepang dał Formule 1 dużą i potrzebną odmianę po serii 8 zwycięstw kierowców Mercedesa. Jeśli Ferrari na kolejnych torach, będzie w stanie utrzymać taką formę, to walka o tytuł mistrzowski w sezonie 2015 będzie bardzo ciekawa.
Na początku sezonu 2014 Formułę 1 zalała fala krytyki ze względu na nowe regulacje techniczne i poziom widowiska. Krytyka pochodziła głównie od przedstawicieli tego sportu. Luca di Montezemolo z Ferrari był jednym z głównych krytyków, a jego zespół był wtedy bez szans na sukcesy. Szczyt miał miejsce przed GP Bahrajnu 2014, które okazało się jednym z najlepszych wyścigów w ostatnich latach. Krytycy wytracili wtedy swój oręż. W tym roku skala krytyki była mniejsza, ale również zauważalna. Przebieg GP Malezji 2015 powinien zamknąć usta krytykom. Christian Horner, który całkiem niedawno nawoływał do zmian i wyrównania osiągów, już dzisiaj powiedział, że to nie byłoby dobre dla F1.
Vettel wygrał po raz pierwszy od GP Brazylii 2013. Ferrari ostatni raz wygrało jeszcze wcześniej, podczas GP Hiszpanii 2013. Tempo Ferrari przez cały weekend było bardzo dobre. A jak okazało się podczas wyścigu, byli lepsi w obchodzeniu się z oponami od Mercedesa. Do tego idealna strategia, szybkie zmiany opon w odpowiednim momencie i mamy sukces. Kimi Raikkonen ukończył wyścig na bardzo dobrym, czwartym miejscu. Gdyby nie start z dalekiej pozycji i przebita opona po starcie, to na pewno włączyłby się do walki podium, a może nawet zwycięstwo.
Mercedes popełnił błędy strategiczne, które kosztowały ich zwycięstwo. Już w sobotę, gdy celowo nie użyli twardych opon w kwalifikacjach było wiadomo, że będą jechać na trzy zmiany ogumienia w wyścigu. Mercedesy miały w ten weekend problemy z oponami, nie radzili sobie z ich zużyciem w tak wysokich temperaturach. Jeździli też z większym poziomem docisku od Ferrari, dlatego w razie deszczu mieliby przewagę.
Gdy po wyjeździe SC na początku wyścigu zespół jednocześnie wezwał Hamiltona i Rosberga po nowe opony, to zadecydowało o wygranej Vettela. Powinni zostawić jednego kierowcę przy Vettelu. Widocznie nie myśleli, że Ferrari jest w stanie im realnie zagrozić, ani że Vettel pojedzie tylko na dwa pit-stopy. Gdy Hamilton uporał się z wyprzedzeniem kierowców za którymi wyjechał po neutralizacji, to tracił do Vettela 10 sekund. Na mecie było to 8 sekund. Mimo problemów z oponami mieli tempo na zwycięstwo, ale zaprzepaścili wszystko strategią.
Jeśli Ferrari potwierdzi swoją formę w kolejnych wyścigach, to Mercedes będzie musiał zmienić swoje podejście równego traktowania kierowców. Walcząc z równie silnym rywalem trzeba stawiać na jednego kierowcę. A to może być podłożem nowego konfliktu w zespole.
Świetnie spisali się kierowcy Toro Rosso, którzy wyprzedzili obydwa bolidy Red Bulla. To jest ostateczny dowód na to, że problemy Red Bulla nie są tylko spowodowane silnikiem Renault. Również podwozie nie jest najlepsze. Porażka ze swoim juniorskim zespołem, który ma nieporównywalnie mniejszy budżet, mniej pracowników, gorsze zaplecze techniczne i mniej doświadczonych kierowców jest powodem do wstydu. Za to młodzi kierowcy Toro Rosso mają niesamowitą szansę na wykazanie się w tym roku. Z podobnej okazji skorzystał Sebastian Vettel w 2008 roku, gdy Toro Rosso również było lepsze od głównego zespołu Red Bulla (wtedy różnicę robił silnik Ferrari).
Dużym sukcesem jest ukończenie wyścigu przez Roberto Merhiego w Manorze.
Oby w Chinach było równie emocjonująco.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: