Liberty Media planuje wprowadzić trzecią istotną zmianę do regulacji dotyczących sprintów w trzecim sezonie ich obowiązywania. Widać wyraźnie, że nie przemyśleli wcześniej zasad, a ciągłe ich modyfikacje utrudniają kibicom śledzenie nowego formatu.
Aktualne władze Formuły 1 podążają drogą Berniego Ecclestone’a, który kilkukrotnie wprowadzał nieprzemyślane zmiany regulaminowe przekonując do swoich pomysłów FIA i zespoły, często były to elementy innych negocjacji. Pewnie pamiętacie podwójne punkty w finale sezonu 2014 czy „eliminacyjne” kwalifikacje na początku sezonu 2016. Te propozycje były powszechnie krytykowane od momentu zapowiedzi i szybko z nich zrezygnowano, bo okazały się porażkami. Ecclestone nie przejmował się krytyką, miał własne pomysły (wiele z nich odrzucono) i starał się je wprowadzać do F1 bez szczegółowych analiz. Liberty Media miało postępować inaczej, wcześniej analizować i symulować pewnie rozwiązania. Były również z ich strony postulaty, aby pewne zasady najpierw testować w seriach juniorskich, albo w trakcie wirtualnych wyścigów. Częściowo tak robią, ale ich podejście do sprintów kwalifikacyjnych wygląda dokładnie tak, jak gdyby dalej rządził Ecclestone: szybkie, nieprzemyślane decyzje, a później ich naprawianie.
Co roku nowe zasady rozgrywania sprintów F1
Liberty Media planowało wprowadzić sprinty w 2020 roku, ale z powodu opóźnienia i skrócenia sezonu, zadebiutowały w kalendarzu rok później. W 2021 roku odbyły się trzy sprinty, a ich zasady ustalono bezpośrednio przed startem sezonu w marcu, a oficjalnie zatwierdzono już w trakcie sezonu w kwietniu (mimo że były planowane już 1,5 roku wcześniej). Formuła 1 była zachwycona odbiorem sprintów, ale na sezon 2022 zmieniono kilka ważnych zasad, ustalając je w lutym, na miesiąc przed startem sezonu. W 2022 roku F1 znowu była zachwycona sprintami, a po przepychankach o pieniądze i władzę z FIA udało się zmienić regulamin i zatwierdzić sześć sprintów na 2023 roku. Regulacje nie uległy zmianie, mimo że w 2022 roku były takie pomysły. Przypomnieli sobie, że trzeba je wprowadzić dopiero w kwietniu 2023 roku, w trakcie trzeciego weekendu sezonu.
Władze F1 chcą wprowadzić ważną zmianę do tegorocznych sprintów, modyfikując układ ich weekendu wyścigowego. Starają się przepchnąć to w ekspresowym tempie przez wszystkie procedury, zespoły udzieliły już na to zgody, bo na na papierze pomysł jest dobry, ale z takimi ekspresowymi zmianami regulaminowymi zwykle są problemy. Sam fakt próby zmiany regulacji w trakcie sezonu, tak aby obejmowała jeszcze sprint zaplanowany na ostatni weekend kwietnia w Azerbejdżanie sugeruje, że to nie będzie dopracowane.
Sprinty mają mieć osobną sesję kwalifikacyjną
W trakcie GP Australii odbyło się spotkanie Stefano Domenicalego z szefami zespołów i w jego trakcie uzgodniono ogólny zarys zmian w formacie weekendów wyścigowych ze sprintem. Liberty Media chce wpisania tych zasad do regulaminu jeszcze w kwietniu, tak aby GP Azerbejdżanu można było rozegrać na nowych zasadach. Jeżeli nie uda się dotrzymać terminów, to zmiany zaczęłyby obowiązywać od GP Austrii, gdzie planowany jest drugi tegoroczny sprint. Władze F1 chcą zastąpić sobotni trening w czasie weekendów sprinterskich drugą sesją kwalifikacyjną. Według nowych zasad tak wyglądałby układ weekendu ze sprintem:
Piątek: trening i kwalifikacje do niedzielnego wyścigu
Sobota: krótsze kwalifikacje do sprintu i sprint
Niedziela: główny wyścig
W tym układzie sobota stałaby się osobnym dniem, a wyniki sesji nie wpływałyby na resztę weekendu. Kwalifikacje w sobotę miałyby być dzielone na trzy segmenty, ale każdy z nich byłby krótszy, co ograniczyłoby liczbę okrążeń i w teorii zwiększyło liczbę niespodzianek. Według najnowszych informacji Q3 miałoby trwać 4 minuty, co faktycznie pozwoliłoby zawodnikom wyjechać tylko na jedno pomiarowe okrążenie. F1 chce, aby w sprintach były niespodzianki i więcej się działo. W taki sposób jest na to szansa, ale i ryzyko chaotycznych wyników. Wystarczy żółta flaga w Q3 i kilku zawodników nie przejedzie pomiarowych okrążeń.
Opony będą ograniczeniem w odmienionych weekendach sprinterskich
Dwie sesje kwalifikacyjne spowodują spore problemy z oponami, bo kierowcy nie będą mieć na tyle nowych kompletów z miękkiej mieszanki, aby im wystarczyło na każdą sesję. Pirelli nie powinno w ogóle myśleć o dodatkowych kompletach, bo ich aktualna liczba jest wystarczająca na klasyczny weekend, a podczas weekendów ze sprintem przywożą nawet o jeden komplet mniej, co również wystarczało do tej pory. W kolejnych latach F1 planuje zmniejszyć liczbę wykorzystywanych opon. Problem jest taki, że kierowcy potrzebują opon z różnej mieszanki, bo pośrednie i twarde są wykorzystywane w wyścigach i podczas treningów, niezbyt nadają się na kwalifikacji. Aktualnie na weekend sprinterski jest przywożonych 6 kompletów miękkich, 4 komplety pośrednich i 2 komplety twardych opon. W kwalifikacjach kierowca awansujący do Q3 wykorzystuje najczęściej 4-5 kompletów miękkich opon. Łatwo policzyć, że w razie organizacji dwóch sesji kwalifikacyjnych nowych kompletów zabraknie. Na torach, gdzie zużycie opon jest małe, kierowcy będą mogli wykorzystywać ten sam komplet na dwa, trzy pomiarowe okrążenia, więc ich wystarczy. Tam gdzie zużycie jest większe pojawi się spory problem.
F1 ryzykuje, że w takiej sytuacji strzeli sobie gola samobójczego. Kierowcy będą zmuszeni oszczędzać opony, ograniczą liczbę wyjazdów na tor w kwalifikacjach i w treningach, więc będzie się mniej działo. Zespoły F1 szybko opracują najlepszą strategię. Na papierze trzeba będzie ograniczyć wyjazdy w każdym segmencie kwalifikacji do jednego, więc będzie na tyle nowych opon, aby mieć po jednym na każdy segment w obu kwalifikacjach. Słabsze zespoły będą wywierać presję i wykorzystywać dwa komplety w Q1, bo nie będą spodziewały się awansu do Q3.
Formuła 1 chce trafić do młodych kibiców
Formuła 1 na siłę szuka zmian i pomysłów, aby sport stał się atrakcyjniejszy dla młodego pokolenia. Istnieje pogląd, że młodzi ludzie (na pewno wielu jest wśród czytelników, więc zachęcam do skomentowania) nudzą się długimi formami rozrywki, nie skupiają długo uwagi na jednej rzeczy. To był jeden z głównych powodów wprowadzenia trwających 30 minut sprintów, bo szefowie F1 myśleli, że młodzi ludzie chętniej to obejrzą niż 90-minutowy wyścig. Moim zdaniem jeśli wyścig jest ciekawy, to nie ma problemów, że ktoś się znudzi i nie obejrzy. Gdy 30-minutowy sprint jest nudny, to kibice także zdążą zrezygnować i przerwą oglądanie. Jakoś wciąż młodzi ludzie oglądają filmy kinowe i nikt ich nie skraca. Nikt nie skraca meczy piłkarskich czy meczy w innych dyscyplinach.
Formuła 1 chce ograniczyć treningi
Stefano Domenicali stał się przeciwnikiem treningów (Bernie Ecclestone również ich nie lubił). Chce je likwidować, skracać, albo przyznawać za nie jakieś nagrody. Szef F1 uważa, że treningów jest za dużo, są nudne, ogląda ich mniej kibiców. Jak będzie mniej treningów, to wyniki reszty weekendu będą bardziej nieprzewidywalne, bo zespoły i kierowcy nie będą idealnie przygotowani. To jest oczywiste, że mniej ludzi ogląda treningi, ale pozostaje pytanie co w zamian? Jakie sesje planowaliby wprowadzić w ich miejsce? Trybuny na wielu torach są pełne w piątki, kibice kupują bilety aby oglądać treningi. F1 musiałaby wprowadzić nowe sesje, albo wszędzie robić weekendy sprinterskie, a na to nie powinno być powszechnej zgody. Jeżeli F1 chce nieprzewidywalności, to niech zakażą zespołom pracy w symulatorach w trakcie weekendu wyścigowego. Aktualnie w fabrykach kierowcy testowi spędzają po kilkanaście godzin w piątki i soboty testując wszelkie ustawienia. Jeśli będzie mniej treningów na torze, to zyskają zespoły z lepszymi symulatorami, czyli te bogatsze i większe.
Mój komentarz do tego pomysłu wprowadzenia osobnych kwalifikacji do sprintów
Osobiście pomysł większego oddzielenia sprintów od reszty weekendu mi się podoba. Nie podoba mi się za to tryb wprowadzania zmiany, to jest coś co powinno być zrobione kilka miesięcy temu i przemyślane. Taki pomysł był w listopadzie 2022 roku, ale trzymali go w zamrażarce do kwietnia 2023 roku. W nowym systemie kwalifikacje tak jak zawsze ustalą kolejność do wyścigu Grand Prix, to powinien być fundament F1, który wprowadzeniem sprintów chcieli zmienić. Tworząc osobne kwalifikacje do sprintów sprawią, że w sobotę może być więcej niespodzianek, a kierowcy będą bardziej ryzykować. Aktualnie nie warto ryzykować w sprincie, bo każdy błąd oznacza spadek na polach startowych do niedzielnego wyścigu. Z drugiej strony taki układ weekendu zmarginalizuje piątkowe sesje, spodziewam się mniejszego zainteresowania i oglądalności. Kibice także na pewno nie będą zachwyceni dwoma sesjami kwalifikacyjnymi rozgrywanymi według podobnych zasad, bo ich wyniki powinny być podobne.
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: